Wielu celebrytów dorabiało się przed Tyrmandem własnych Abecadeł i Alfabetów. Poczynając od Kisiela, poprzez Miłosza, Słonimskiego, po Urbana; kolejność alfabetyczna, ale też w pewnym stopniu gradacja. Większość z nich miała możliwość samodzielnego opracowania, a także wyboru osób (fizycznych lub prawnych). Inaczej ma się rzecz z Tyrmandem. Jego Alfabet ukazuje się w 35 lat po śmierci pisarza w opracowaniu Dariusza Pachockiego. Opracowanie to staranne, choć trudno nazwać je krytycznym, w edytorskim sensie tego słowa.
Pachocki dokonał benedyktyńskiej pracy wyboru fragmentów tekstów Tyrmanda, kwalifikujących się do umieszczenia w tomie o charakterze słownika encyklopedycznego. Na ogół fragmentów dość krótkich, niekiedy nieco dłuższych. Korzystał z rozmaitych źródeł: książek Tyrmanda i wywiadów z nim opublikowanych w kraju i zagranica oraz – nawet chętniej – z zachowanych w archiwach (Instytutu Literackiego, IPN-u, Instytutu Hoovera) brulionów później wydanych książek, różniących się niekiedy w dużym stopniu od wersji drukowanej. W głównej mierze mogło to dotyczyć “Dziennika 1954”, o którym krążyły różne legendy i opinie, co do stopnia zmian i uzupełnień na drodze do końcowego rezultatu. Okazuje się jednak, że cytaty z rękopisu Dziennika często odpowiadają niemal w pełni wersji drukowanej (Wydawnictwo Puls, Londyn 1993).
Dziwi natomiast, że np. tekstów wziętych z maszynopisu “Z notatnika dyletanta” nie sposób odnaleźć w drukowanym wydaniu z roku 1991 (“Zapiski dyletanta”, polski – powtórny? w inną stronę – przekład z angielskiej edycji sprzed ponad 20 lat). Przekład ten za sprawą tłumaczki Małgorzaty Wolanin imponuje pięknym językiem. Te teksty sprawiają wrażenie, że Tyrmand, mający opinię libertyna, pod 50-kę stał się nagle moralistą. Ale to chyba złudzenie. Pozostaje pytanie, czy taki był oryginał, czy też uległ on podwójnemu przepoczwarzeniu: na korzyść? na niekorzyść? W każdym razie stanowi on nie wykorzystaną kopalnię tekstów nadających się do użycia w encyklopedycznym alfabecie tu omawianym.
Ale ta antologia tekstów autora “Złego”, nie jest też pozbawiona rażących błędów czy braków merytorycznych. Oto kilka przykładów:
s. 282: Jan Szczepański to nie partyjny socjolog ani równie partyjny alpinista i krytyk teatralny Jan Alfred S., lecz opozycyjny pisarz i krytyk (także filmowy) Jan Józef S.
s. 60: “Carmen” Christian-Jaque’a jest filmem 10- letniej dawności, który Tyrmand uważa za nowy. Ten błąd domaga się prostującego przypisu. Ale przypis przypisowi nierówny.
Gdy na stronie 44 Tyrmand opowiada, że ambasador USA, James Beam, w latach 1960. “wydał cocktail na cześć Podkowińskiego, utuczonego na zachodnim chlebie kombinatora w służbie KC”, redaktor tomu w przypisie identyfikuje tegoż jako malarza Władysława P. (autora głośnego “Szału”), nie żyjącego już od r. 1895. Chodzi tu natomiast o głośnego zagranicznego korespondenta reżimowej prasy Mariana Podkowińskiego (1909-2006).
Na wielu stronach Tyrmand wymienia filmy (także te, do których pisał scenariusze), nie podając ich tytułów (np. “Trzy starty”). To też wymaga przypisu.
W powyższej trawestacji tytułu homerowskiej “ILiady” (choć może dla powikłanych losów pisarza bardziej odpowiednia byłaby “Odyseja”) są też ślady skrótu nazwy Instytutu Literackiego, publikującego niektóre książki Tyrmanda, a także miesięcznik “Kultura”, gdzie również znaleźć można jego teksty. Postać pisarza jest zresztą nadal przywoływana, w nowych biografiach, a czasem w filmach.
Np. “Pan T.” reż. Marcina Krzyształowicza to przejrzysta aluzja do losów Tyrmanda AD 1953. Nie mieszka w YMCA, lecz w jakimś domu literatów, spotyka autentyczne postacie wymienione z imienia i nazwiska w całości (Stefan Kisielewski) lub części (Kazio Koźniewski). W Czytelniku panie: Irena Szymańska i jakaś młodsza. Z nią właśnie podpisuje Tyrmand umowę na powieść pt. “Dobry”. Ma to nastrój, ale… dla młodej ‘Bogny’, której m.in. udziela korepetycji jest o wiele starszy, niż 35-letni wówczas pisarz. Pomysł wysadzenia w powietrze PKiN-u wzięto częściowo z Konwickiego, a tekst o diable w Warszawie z Bulhakowa. Symbol goni za symbolem (Mandżuria) a T. sika na nogawkę Bolesława Bieruta w eleganckim pisuarze. Ani słowa o śmierci Stalina.
Aleksander Kwiatkowski
Alfabet Tyrmanda. Opr. Dariusz Pachocki, Kraków 2020 Wyd. MG