Wzniesiony w stylu barokowym w 1681 r. zamek Strömsholm jest jednym z wielu podobnych w tej części Szwecji (w pobliżu ogromnego jeziora Mälaren), który pozostawał przez lata, aż do roku 1968, w gestii kolejnych rodzin królewskich, a teraz jest muzeum.
To, co odróżnia go od innych zamków, to przeznaczenie okolicznych terenów na centrum hippiczne, lecznice dla koni oraz wyższa (jedyna w tej specjalizacji) i średnia szkoła jeździectwa (takich jest pięć w Szwecji).
A wszystko zaczęło się w 1621 roku, gdy Szwecja włączyła się do wojny trzydziestoletniej i jej armia stale potrzebowała nowych, pełnokrwistych koni z tej stadniny.
W XIX w. była to już tylko wojskowa szkoła jeździecka, którą z czasem zamknięto, a na jej miejsce powstał w zabytkowych stajniach i ujeżdżalniach dzisiejszy obiekt szkoleniowy.
Prace po tutejszej szkole łatwo jest dostać, bo jeździectwo jest zarówno bardzo popularnym sportem, jak i zajęciem rekreacyjnym.
Wojsko zresztą ciągle potrzebuje koni. Do czego? – to akurat nie jest tajemnicą wojskową. Do uroczystego przemarszu przez Sztokholm na dziedziniec Zamku Królewskiego i paradnej zmiany warty trafiają konie dopiero po dwuletnim treningu i musztrze w Strömsholm.
Foto i tekst: Marek Zürn