WYWIAD: Nie jestem Matką Polką, ani Polską Dziewicą

Z Katarzyną Foss rozmawia Tadeusz Nowakowski.

Znajomi na Facebooku… Jak z nimi żyć, gdy mają często diametrialnie inne poglądy?

Najważniejsza jest kultura osób, z którymi mamy kontakt. Ja na przykład mam kolegę jeszcze z liceum, który ma kompletnie odmienne poglądy od moich, w zasadzie w niczym się nie zgadzamy, ale jest to urocza i sympatyczna osoba. Gdy dyskutujemy, to oczywiście ze sobą się nie zgadzamy, ale odbywa się to w sposób kulturalny. Z kolei mam przyjaciółkę, którą znam jeszcze od czasów szkoły podstawowej, nie potrafi prowadzić żadnej dyskusji, bo jest agresywna, wręcz chamska. Złośliwie powiem, nie wyrzuciłam jej z Facebooka, bo lubię oglądać jej zdjęcia… jak bardzo się starzeje.

Paradoksalnie, Facebook, który miał nam ułatwić kontakty z ludźmi, ze znajomymi, dzisiaj stał się miejscem, gdzie tych przyjaciół najłatwiej stracić…

Rzeczywiście. Więcej się traci, niż zyskuje. W życiu realnym, jak spotykasz się twarzą w twarz, to pewne zasady kultury obowiązują. Tego na Fecebooku nie ma. Tam można przemycić obelgę w sposób zawoalowany. Niektórzy pisząc coś obraźliwego, ubierają to w żart i wydaje im się, że nie jest wtedy obraźliwe.

Mistrzostwa świata w dwuznaczności?

Poziom kultury moich polskich ”znajomych”, nie tylko osobistej, ale tej Facebookowej, jest niski i odmienny od tej szwedzkiej. Tego problemu po prostu nie mam z moimi szwedzkimi znajomymi z Facebooka. To, co tutaj w Szwecji jest obraźliwe, rasistowskie, ksenofobiczne, nietolerancyjne, w Polsce jest normą, nikt nawet na to nie zwraca uwagi. Na początku byłam i zdziwiona i zaszokowana, jak wielu moich bliskich przyjaciół w Polsce, z którymi – wydawało mi się – miałam bardzo dobry kontakt, w tym co piszą zachowują się wobec mnie bardzo nielojalnie. Na początku się obrażałam, ale potem zdałam sobie sprawę, że oni nie mają pojęcia, że to co piszą, jest niegrzeczne…

Czym to jest powodowane? Z jednej strony są podziały polityczne, ale co jeszcze?

To zderzenie kulturowe. Ja, po dwudziestu latach mieszkania w Szwecji, bardzo się zmieniłam. Kieruję się innym systemem wartości, innym widzeniem świata, innym postrzeganiem tego co jest przyzwoite, a co nie. I tym się różnię od moich znajomych w Polsce, mimo, że są absolwentami najlepszych szkół średnich i uczelni, znający języki i jeżdżący po świecie. Mający często dobrą pracę i spełnieni zawodowo i finansowo.

Samo mieszkanie poza Polską nie zawsze zmienia ludzi…

Może po prostu mamy do czynienia z chamstwem, które jest spowodowane uwarunkowaniami kulturalnymi. Między innymi tym, jak w Polsce są dzisiaj wychowywane dzieci – bo jest duża różnica w tym, jak byliśmy wychowywani my w latach 60-tych, a jak wychowywane są dzisiejsze młode pokolenia – jak głębokie są polskie kompleksy, poczucie mniejszości. To wszystko składa się na nasze zachowanie. Gdy kiedyś napisałam na Facebooku, że ja lubię mieszkać w Szwecji i dobrze się tutaj czuję i nie chcę mieszkać w Polsce, zostałam zaatakowana w sposób straszny. Moi ”znajomi” komentowali, że Szwecja jest krajem zapyziałym, że ja marnuję się w tym kraju.

Niewidza, czy zawiść przemawia przez tych ludzi?

Jedno i drugie. Ludzie w Polsce Szwecji nie znają, bo to nie leży na głównym ”szlaku turystycznym”. To nie jest kraj, który się często odwiedza. Ludzie wiedzą niewiele na temat Szwecji, czytają co prawda trochę o Szwecji w polskiej prasie i na portalach internetowych, ale najczęściej są to media wrogo nastawione na przykład do uchodźców. I taki negatywny przekaz o Szwecji dominuje teraz w Polsce. To powoduje, że osoby takie mają skażony pogląd na temat Szwecji, i ludziom w Polsce wydaje się, że tutaj na każdym rogu jest meczet, a 90 procent kobiet chodzi w chustach na głowie, a gwałty są na porządku dziennym. Trudno takim ludziom wytłumaczyć, że jest inaczej. Oni uważają, że to Ja jestem ofiarą niewłaściwej propagandy. Ja po prostu nie wiem, co tutaj się dzieje, Oni wiedzą lepiej.

To dość charakterystyczne dla Polaków, że ”oni zawsze wiedzą lepiej”…

Kiedyś skomentowałam na Facebooku wypowiedź mojego kolegi z Warszawy na temat Szwecji, piszą żeby nie powtarzał bzdur, bo nie wie tak na prawdę nic o Szwecji. Wywiązała się dyskusja, po czym napisałam, że w Szwecji jest mniejszy rasizm niż w Polsce. A z pewnością dominuje ksenofobia. Odzew był straszny – rzucili się na mnie nawet ludzie, którzy nie byli uczestnikami tego dialogu. To byli tak zwani ”znajomi” z Facebooka. Jego i moi.

Nadepnęłaś im na odcisk?

Charakterystyczne jest to, że szybsze do takich wrogich komentarzy są kobiety. Może dlatego, że w panowie, w stosunku do mnie, chcą zachowywać się bardziej kulturalnie. Na czym to polega? Czy dlatego, że nie mieszkam w Polsce? Że wybrałam Szwecję? Ja nie jestem ani imigrantką ekonomiczną, ani polityczną. Raczej towarzysko-miłosną. Może ludzie sądzą, że jak wybrałam Szwecję, to czuję się lepsza? Czy to zawiści? Może inni myślą, że jak zostali w Polsce, to wszyscy powinni tam zostać?

To trochę pasuje do tego przekonania, że Polacy mieszkający za granicą nie mają prawa wypowiadać się i decydować o tym jak ma być w Polsce. Jedna z moich ”znajomych” na Facebooku napisała: W sprawach Polski przede wszystkim powinni się wypowiadać Ci, którzy tutaj mieszkają, pracują i płacą podatki.

Na Facebookowej stronie jednej z partii, wdałam się w dyskusję na temat, czy Polacy mieszkający za granicą powinni mieć prawo głosowania w wyborach. Większość dyskutantów była przeciwko, bo oceniali to przez pryzmat tego, jak głosowała ostatnio emigracja w USA.

Bez względu na to, jakby Polonia nie głosowała, powinna mieć takie prawo. To absurdalne, że ktoś uważa, że mieszkając poza Polską nie wie się rzekomo nic o Polsce.

Mam wrażenie, że Polacy mieszkający za granicą wiedzą czasami więcej o tym co dzieje się w Polsce, niż ci co mieszkają tam na stałe. I jedocześnie my mamy inną perspektywę, gdy patrzymy na sprawy polskie. Czasami jest to po prostu doświadczenie życia w ”normalnym” kraju.

Dla wielu jednak, prawdziwy patriotyzm oznacza mieszkanie w Polsce…

Wyjaśnijmy sobie, czym jest patriotyzm. Wielu uważa, że jak jest mecz piłkarski Polska-Szwecja, to trzeba kibicować Polsce. Uważam, że polski patriotyzm jest nadęty; że wszystkie te wyrazy pisane z dużej litery jak Pan Prezydent, Pani Premier brzmią sztucznie.

To może ma charakter grzecznościowy. Bardziej może irytuje tytułomania, która ciągnie się długo, nawet jak ktoś już od wielu lat nie pełni żadnych funkcji.

Na przykład Panie Senatorze. Mam takiego znajomego, który był senatorem dziesięć lat temu, ale nadal się przedstawia na Facebooku jako senator. Zapomniał, że przegrał wybory…?

Czy jest szansa, żeby przynajmniej na tej płaszczyźnie międzyludzkiej coś się poprawiło w Polsce?

Trudno ocenić. Jest jakiś mur, który nas podzielił. Z drugiej strony myślę tak: mnie nikt nie wytłumaczy, że na przykład katastrofa w Smoleńsku to był zamach… Po prostu mnie nikt tego nie wytłumaczy, żeby nie wiem jak się starał. Więc to działa w dwie strony. Im też nikt nikt nie wytłumaczy, że to był wypadek lotniczy. To jest trochę, jak z wiarą w Boga. Albo się wierzy, albo nie. Tego nie da się wytłumaczyć.

Myślałaś przez pewien czas o powrocie do Polski. Jak jest teraz?

Była taka opcja związana z moim życiem osobistym. Ale tak naprawdę, to ja nigdy się w Polsce nie odnalazłam. Ani w czasach komunizmu, ani później. Dlatego wyjechałam wtedy z Polski, żeby coś w życiu odnaleźć. I odnalazłam. To, że tutaj zostałam, spowodowane było tym, że mój partner jest Szwedem. I bardzo mi się podobało, że tutaj nikt mnie nie pytał, dlaczego nie wyszłam za mąż i nie mam dzieci. Dodatkowo Polacy uważają, że to jakieś trudne pytanie. Jak im odpowiadam, że nie miałam ochoty, to uważają mnie za jakiś dziwny twór. A ja po prostu nie jestem Matką Polką, ani Polską Dziewicą.

Chyba jednak, to konserwatywne podejście do życia nieco się zmieniło…?

Zapewne tak. Ale ja się w Polsce duszę, tyle rzeczy mi się nie podoba, tyle rzeczy mnie irytuje, że nie wyobrażam, sobie życia w kraju, w którym jest tyle ksenofobii i nietolerancji. Stanowisko Polski w sprawie uchodźców jest dla mnie skandaliczne i oburzające. Ja się za Polskę wstydzę. I najbardziej irytuje to, że to nie jest głos tylko narodowców i szalikowców, ale i polityków. A przecież to ludzie, którzy powinni świecić przykładem. Taki powinien być także Kościół. A nie jest. Trudno mi wyborazić sobie życie w kraju, w którym są transparenty ”zakaz pedałowania”…

Nie boisz się, że po publikacji tej rozmowy, okrzyknięta zostaniesz po raz kolejny ”zdrajczynią”?

Świetnie! Tak naprawdę jeszcze nikt ze ”znajomych” mi na Facebooku tak porządnie nie przyłożył…

 

Lämna ett svar