Wielu znawców przedmiotu twierdzi, że pierwsze zdanie, pierwsze takty utworu muzycznego, pierwsze spojrzenie, jest najważniejsze i buduje całe rusztowanie składające się na zaciekawienie, jak w pierwszym i drugim przypadku, i wiele więcej, jak w trzecim.
Mówi się, że jeśli pierwsze zdanie nie zrobi wrażenia, nie obudzi zaciekawienia, nie wciągnie i zaintryguje, nie zamąci w głowie, wątpliwe bardzo czy książka i jej autor przebiją się, zdobędą powodzenie, odniosą sukces. To odnosi się szczególnie silnie do muzyki. The Beatles nigdy nie staliby się uwielbianymi przez miliony beatlesami, gdyby nietrwające przez parę sekund i oparte na kilku dosłownie nutach, trzy jakże proste słowa refrenu „She Loves You”.
Z pierwszym spojrzeniem, które odtrąca lub wciąga, coś zapowiada, budzi sympatie albo odrzuca, inaczej. Pierwsze wrażenie, gdy tylko je sobie uświadomisz, budzi zdumienie i nierzadko zaskoczenie, bowiem dzieje się bez udziału mózgu: Błysk, klik, lubię, nie lubię, koniec.
I jest to klik najprawdziwszej prawdy. Najautentyczniejsza i najcenniejsza zarazem, bo Twoja własna prawda o człowieku, sytuacji, zdarzeniu. Spojrzałeś i oceniłeś tak szybko, że mózg razem ze swoimi zasobami pamięci, przyzwyczajeniami i rutynowymi normami wynikającymi z ocen czerpanych z życiowych doświadczeń swoich i innych, nie zdążył zareagować i wpłynąć na twoją opinię. Spontaniczna ocena to wielki dar. Dar, nie efekt biologicznych przekształceń i rozwoju. To reakcja duszy, twojego „ja”, i dobrze o tym pamiętać, gdy dopomina się o swoje niepozbawiony wad mózg.
Prawda bywa nierzadko dziwniejsza od fikcji i życie potwierdza, że rzeczywiście tak jest. Fikcja, którą sam budujesz, ma zazwyczaj hamulce w postaci logiki i poddajesz się jej (logiki) prawom z automatu, ponieważ dyscyplinowała cię jak dawno sięgniesz pamięcią. Fikcja, aby była wiarygodna, musi być prawdopodobna. Prawda nie musi. Prawda w ogóle nic nie musi, wystarczy, że jest.
Pierwsze wrażenie, to osobiste serum prawdy, w odniesieniu do ludzi i w ogóle wszystkiego, jest nie do przecenienia i działa – moim zdaniem, najefektywniej w muzyce, ale niekoniecznie równie silnie w dziedzinach różnych dyscyplin słowa mówionego i pisanego.
Wrócę do drugiego zdania tego tekstu i po części zaprzeczę sam sobie. W każdym razie uzupełnię je, rozszerzę. Uważam, że pierwsze zdanie jakiejś krótszej formy, na przykład felietonu, może zniechęcić Czytelnika, ale książki już nie. Owszem, ważne jest, ale nienokautujące, bowiem obfitość tekstu i czas gra tu poważną rolę i jest po stronie pisarza. Czas zdecydowanie bardziej surowo obchodzi się z kompozytorem i muzykiem.
Człowiek rodzi się ze świadomością etapu i wie, że jest determinowany upływem czasu. Czas życia, ów moment pędu, może być i wielu myślicieli się z tym godzi, iluzją. Jeżeli nią jest, jeżeli życie to mega iluzja, cechą charakteryzującą człowieczeństwo nie będzie rozum, a emocje.
Sztuka to otwierające się ku wiedzy, ku rozeznaniu i uczuciom, okno. W świecie kultury, tak uważa wielu twórców, trzeba być trochę (albo i więcej) ekshibicjonistą, bowiem pomaga to w karierze, a po części wspomaga również i wzbogaca siłę wyrazu.
Pisanie, szczególnie o swoim życiu (wspomnienia, memuary, pamiętniki), przywoływanie wspomnień i konstruowanie myśli, to bardzo przyjemne zajęcie. Może być nawet zabawnie, pod warunkiem, że autor nie traktuje siebie zbyt poważnie.
Ale – znowu moim zdaniem i będę przy nim trwał jak Zawisza – o jednym nie wolno zapominać. Nie zapominaj, nigdy nie zapominaj, kim jesteś. Nie zapomnisz Ty, to i świat nie zapomni. Jesteś niedoskonały i wiesz o tym (w każdym razie powinieneś wiedzieć), ale być może nie wiesz, że jej, swojej niedoskonałości, możesz używać jak zbroi, od której będą się odbijały ciosy Ci zadawane.
Popełniasz błędy i czasem je naprawiasz, a czasem nie, nie jesteś świętym Ignacym Loyolą. Ale pamiętaj i nie zapomnij – Nigdy przenigdy nie pozwól się krzywdzić.
Andrzej Szmilichowski
Jednocześnie życzę wszystkim Czytelnikom POGODNYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH