Sobie samemu

Jak sobie radzicie ze światem? Bo ja kiepsko, wojny, kryzysy, klimat. Ale kapitalistycznych ram świata niewielu kwestionuje. Dziwne to, myślę, społeczeństwa są redukowane do ich wartości rynkowej i nie mają z tym problemu?

Cóż, może to nie osiągnęło jeszcze wartości krytycznej i dlatego nie zauważamy? Z roku na rok maleje liczba osób, w których rękach jest większość kapitału świata, ale może jest ich ciągle wystarczająco dużo, aby żywym było złudzenie, że każdy może, jeśli tylko będzie wystarczająco pracowity, osiągnąć sukces?

Działam wystarczająco długo w kulturze, abym wyrobił w sobie uczucie, że właściwie jestem niepotrzebny. To przykre i staram się z tym walczyć, ale pole działania zmniejsza mi się z każdym rokiem. Współczesny system świata działa bezlitośnie i rozjeżdża ludzi takich jak ja. Internet stał się integralną częścią rzeczywistości, ale czy to jest rzeczywistość nowego oświecenia, śmiem wątpić. Ludzie siedzą z twarzami w telefonach i ciurkiem oglądają papkę informacyjną, albo śmieszne filmiki. Czy to można nazwać zdrową pogonią za postępem?

Nie chodzi przecież o to, żeby było coraz lepiej coraz większym grupom ludzi. Chodzi o rosnące wpływy a najłatwiej je osiągnąć sprzedając to, co jest proste, co bazuje na prymitywnych instynktach, a przy okazji kreuje nowe i coraz głupsze powody do ciągłego wydawania pieniędzy.

Jednym z głównych źródeł informacji są portale internetowe, nie zainteresowane niczym innym poza klikalnością produkowanych dzieł. To sprawia, że ich konsumentów bez przerwy i zewsząd atakują durne przynęty. Publikowane są teksty do przeczytania w dwie, maksymalnie trzy minuty, które natychmiast są zapominane. Tak to idzie i tak ma być!

Każdy ma dziś dostęp do całej wiedzy świata, tylko że zamiast oświecenia mamy intelektualną pauperyzację, nadszedł świat teorii spiskowych, populizmu i alternatywnych faktów. Mamy zamiast podstawowych zasad sprawiedliwości, świat zalewany filmami, gdzie wąska grupka najczęściej kwadratowych facetów może co chce, kosztem wszystkich pozostałych, którzy nie mogą nic.

A tymczasem paręnaście osób w swoich przysłowiowych Dolinach Krzemowych, debatuje o nieśmiertelności, a właściwie o wiecznym życiu w młodych ciałach i z władzą w ręku rozprawia. Widzicie taką przyszłość świata? Grupka wiecznie młodych i wszechpotężnych półbogów, a pod nimi miliardy zarządzane sztuczną inteligencją. Gratulacje!

Nadszedł czas, że chyba nie ma już większego sensu dzielić go na pokolenia. Jeśli ma być jakaś przyszłość, to leży chyba w tym, żeby jakoś cywilizować rzeczywistość, gdyż amerykański sen udał się w zasadzie tylko jednemu lub maksymalnie dwóm pokoleniom, a leninowski spłynął krwią i spływa nadal.

Co dalej? No właśnie! Nie wiadomo, co dalej. Raczej czarnowidztwo w perspektywie, ale może to efekt zmęczenia, forma jakiejś depresji wyolbrzymiającej cięższe chwile? Można odnieść wrażenie, że w pewnym sensie ludzkość zatoczyła koło (życie jest jak gówno na kole, raz na górze raz na dole), a jednocześnie przecież nieustannie sobie wmawiamy, że życie to ciągły postęp.

Podobno nie należy tracić nadziei i ja jej nie tracę. Cały czas i pomimo wszystko nie tracę. Zrobiłem w życiu parę rzeczy, z których jestem dumny. Przyjemnie usłyszeć od czasu do czasu słowa podzięki i ja je słyszę. Jestem dzieckiem przedwojennego, a zatem w dobrym podobno gatunku kapitalizmu, więc maksymalizuję zyski i próbuję, bezskutecznie ale próbuję, nadać życiu w wartość rynkową. Mam od dwóch dni 87 lat i trudno mi uwierzyć, że jeszcze żyję i tym pozytywnym akcentem…

Andrzej Szmilichowski

Lämna ett svar