HERNYK SOKOLNICKI: Szwecja: od stycznia 1943 do lipca 1951 (cz. 5)

Wspomnienia z życia dyplomatycznego i społecznego, głównie przed i w czasie II wojny światowej w Polsce, ZSRR i Skandynawii. Tłumaczenie książki „In the Service of Poland” (1973) byłego ambasadora RP w Szwecji.

Tadeusz Pilch był szanowany przez wszystkich za energię, z jaką zabrał się do organizowania społeczności w Sztokholmie, a inni, którzy zasługują na uznanie za stawianie wspólnych interesów ponad interesami partii, to Michał Lisiński i Łukasz (Luke) Winiarski. Niedawno Polskie Stowarzyszenie obchodziło dwudziestolecie pod przewodnictwem Zdzisława Przyjałkowskiego — wielkiego patrioty.

Michał Lisiński jest barwną postacią i wykonał wiele dobrej pracy dla kolonii. Jestem mu winien podziękowania za nawiązanie kontaktu z Radiem Wolna Europa z myślą, że powinienem dla nich pracować w Helsinkach, chociaż okazało się to niemożliwe. Jego szwedzka żona wychowuje swoje dzieci na dobrych polskich patriotów.

Łukasz Winiarski, który jest równie barwną postacią, jest przyjacielem, którego bardzo podziwiam za jego patriotyczne uczucia, inteligencję i wyobraźnię prawdziwie polskiego rodzaju. Inni przyjaciele, o których powinnam wspomnieć, to Janina Rudnicka, Mme Gottowt, Maria Malhomme i Aniela i Jarosław Pieniężni.

Hrabia Zygmunt Skorzewski i jego żona Maria z domu Radziwiłłówna byli ostatnimi mieszkańcami naszego biura. W tym czasie nie było już żadnej służby: Kaarina gotowała, a ona i ja kupowaliśmy prowiant, sprzątaliśmy dom itd.

Jak już wspomniałem, rząd szwedzki cofnął nam uznanie w lipcu 1945 roku. Władze warszawskie najwyraźniej nie spieszyły się, żeby mnie wyrzucić; prawdopodobnie nie mieli nikogo gotowego, żeby zająć moje miejsce, albo mogli mieć nadzieję, że zmienię zdanie i zgodzę się służyć im jako minister.

Później stało się tak w przypadku Przesmyckiego, naszego byłego ministra w Tallinnie, który opuścił swoje stanowisko (przedwcześnie, zdaniem Londynu) i poleciał do Helsinek, gdy tam byłam. Przedstawiciel Warszawy, który ostatecznie pojawił się w Sztokholmie, rozpoczął swoją misję od głośnej gafy: wziął Wielką Wstęgę Polonia Restituta i wręczył ją księciu Oscarowi, podczas gdy była ona przeznaczona dla księcia Carla w uznaniu jego pracy dla Czerwonego Krzyża. Odkrywszy swój błąd, warszawski przedstawiciel wrócił prosto do księcia Oscara, zerwał wstążkę ze swojej piersi i zaniósł ją prawowitemu odbiorcy.

Zanim opuściłem teren poselstwa, zastanawiałem się, czy nie powinienem rozbić żyrandoli i porcelany i zabrać ze sobą srebra. Ale nigdy nie byłem z natury destrukcyjny, a mogliby mnie ścigać za kradzież własności państwowej; chociaż miałem moralne uzasadnienie, ponieważ reżim ukradł moje własne meble, które były przechowywane w norweskiej firmie, przedstawiając sfałszowane „upoważnienie do tego celu”.

W lipcu wysłałem Kaarinę z chłopcami nad morze i zacząłem przeglądać ogłoszenia, aby znaleźć podmiejską willę, którą mógłbym przerobić na nasze mieszkanie. Moja ciotka Kazimiera zrobiła to samo, kiedy musiała opuścić dom rodzinny w Pigłowicach koło Środy: razem z doktorem Święcickim otworzyła połączony pensjonat i klinikę, odniosła wielki sukces i mogła zapewnić nocleg wszystkim członkom rodziny, którzy przyjeżdżali. Również podczas pierwszej wojny moi kuzyni otworzyli coś w rodzaju szkoły z internatem dla dziewcząt z wyższych sfer, sami udzielając lekcji (oczywiście potajemnie) i pomagając w ten sposób podtrzymywać ducha narodowego.

Zostałem więc właścicielem Pensjonatu Furuhem w Storången na Värdvägen 197; ale nigdy nie miałem szczęścia finansowego. Z roku na rok traciliśmy na tym coraz więcej pieniędzy. Nasze wydatki były bardzo małe, ale zysk jeszcze mniejszy. Poprzednia właścicielka był wykwalifikowaną pielęgniarką, która prowadziła pensjonat jako dom dla osób starszych i mogła dorabiać, oferując masaże i inne formy leczenia. Niektórzy pensjonariusze pozostali tam po zmianie właściciela i byli bardzo uciążliwi i wymagający.

Ponieważ Kaarina była obcokrajowcem, wymagane było specjalne pozwolenie, aby mogła zarządzać pensjonatem, ale je uzyskałem osobiście od króla Gustaw. Zapłaciłem poprzednim właścicielom 12000 koron (wówczas mniej więcej 700 USD) za dzierżawę lokalu i za meble, w tym kuchenkę Aga opalaną koksem i bojler produkujący stale gorącą wodę. Kaarina gotowała i zmywała naczynia, które osuszała miła norweska dziewczyna o imieniu Ingrid, a po jej odejściu ja. Jednym z moich obowiązków było obieranie ziemniaków, do stu dziennie. Kupowałem jedzenie w spółdzielni około 5 km dalej, a w pobliżu był sklep z mlekiem i chlebem. Nasza całodobowa pomoc, Fru Porsner, zajmowała się sprzątaniem. Pracowałem również jako majster i dbałem o kocioł w piwnicy pełnej szczurów, który zapewniał centralne ogrzewanie przez osiem miesięcy w roku. Przez pewien czas pomagała mi w tym para kochanków, którzy szukali prywatności.

Kaarina opiekowała się chłopcami, którzy chodzili do pobliskiej szkoły. Nie byli zbyt zainteresowani moimi problemami i nie chcieli uczyć się polskiego. Ponieważ nie było żadnej lub prawie żadnej nadziei na powrót do Polski i godne życie, zgodziliśmy się, że najważniejsze jest, aby nauczyli się porządnie szwedzkiego i nie byli postrzegani jako obcokrajowcy.

Wśród naszych pierwszych gości w pensjonacie było wielu uchodźców z Polski, Finlandii i innych części okupowanej Europy, w tym starszy hrabia Zyberg Plater i jego żona. Przyjacielem tych ostatnich, który mieszkał w pobliżu i przychodził ich odwiedzać, była arcyksiężna habsburska z polskiej (żywieckiej) gałęzi, Szwedka, która dobrze mówiła po polsku i wyszła za mąż en premiöres noces za hrabiego Badeniego. Andrzej (Andrew) Lipski, kuzyn Józefa, mieszkał u nas przez kilka tygodni w towarzystwie żony. Najpierw myśleli o wyjeździe do Konga, ale skończyli w Argentynie, gdzie Andrew pracował dla hrabiego Orłowskiego, a później kupił własne małe ranczo: jest dochodowe, ale wymaga dużo pracy. Po śmierci żony dołączył tam jego brat Kazimierz.

Oczywiście nie mogliśmy pobierać zbyt wysokich opłat od polskich emigrantów, którzy byli w drodze, aby rozpocząć nowe życie gdzie indziej. Ale mieliśmy też gości zagranicznych, takich jak Francuz Pierre Bonnet, czy siostry Joret, pół Szwedki i pół Belgijki, których matka Aune powierzyła Kaarinie edukację. Innymi gośćmi byli Paul i Helen Pearson, amerykańska para dyplomatów z dwiema córkami, którzy próbowali namówić nas do wyjazdu do USA, a nawet chcieli pomóc nam kupić farmę. Wolałbym pojechać, zwłaszcza że miałem tam wielu przyjaciół, którzy nie pozwoliliby nam głodować, ale Kaarina uważała, że jestem za stary, aby zacząć nowe życie w obcym kraju.

Był tam kapitan Fick, który spędził wiele lat w Japonii, był raczej pro-sowiecki i nie lubił Amerykanów. Także Henryk Eiger, który został wyzwolony z ZSRR dzięki staraniom swojego szwagra, polskiego poety Juliana Tuwima, opublikował, z pomocą Tadeusza Norwida Nowackiego, doskonałą książkę o ZSRR, która wzbudziła duże zainteresowanie w Sztokholmie. Mieliśmy też panią Zilova z córką o imieniu Elżunia (Elizabeth), którą uratowała przed Gestapo; parę o nazwisku Solski, która również cudem uciekła i teraz jest w Australii; i parę fińską o nazwisku Unonius, która została obywatelami Szwecji. Przez długi czas była u nas pewna Islandka, która sprawiała nam wiele kłopotów. Moi egipscy koledzy z córkami zostali u nas na jakiś czas. Inni goście to najlepsza przyjaciółka Kaariny, Massa Snell, i inna jej przyjaciółka o imieniu Marietta, żona fińskiego pisarza Miki Waltari.

Wśród kobiet uwolnionych z Ravensbruck była Cyganka, która przez jakiś czas była u nas kucharką. Jednak najlepszą kucharką jaką mieliśmy, była Julianna Chojnowska, która nauczyła Kaarinę kilku polskich potraw. Jedną z gości, która została dłużej, była baronowa von Other, urocza osoba, z którą pozostałem w przyjaźni do końca.

Henryk Sokolnicki

cdn

Lämna ett svar