Historia o Karolinie, ziemi i ciężkiej pracy

Będzie o wielkiej miłości, ale nie do księcia na białym rumaku, ale do czegoś zupełnie innego. To opowieść o pięknym i wzniosłym uczuciu do … czarnej ziemi. Czy jest możliwe, żeby pokochać ziemię, aż tak bardzo, żeby zmienić całe swoje życie, adres, kraj i język? Okazuje się, że tak. W tym przypadku miłość nie miała granic. A przystąpienie Polski do Unii Europejskiej znacznie ułatwiło pokonanie tych barier.

Wybraliśmy się z żoną i wnuczką do obejrzenia niedaleko centrum Södertälje gospodarstwa ogrodniczo-rolnego. Dzisiaj modne i zdrowe są zakupy ekologiczne warzyw i owoców. Chcieliśmy również pokazać czterolatce Emmy, że produkty, które spożywa na co dzień, pochodzą właśnie od ogrodnika. Dorosłemu wydaje się to zupełnie oczywiste, ale w wyobraźni dziecka nasza wyprawa była niezwykłą przygodą.

Spacerowaliśmy między grządkami kapusty, sałaty, kopru i dyni. Dynię Emmy znała doskonale, gdyż ze starszą siostrą i bratem wydłubywała zawartość ze środka, wycinała w niej otworki, które miały być oczami i ustami oraz pamiętała, że wkładała do tej pustej już dyni świeczkę. Zwiedzaliśmy uprawę drzewek owocowych. Zamieniłem z żona parę słów po polsku i, jak z pod ziemi, pojawiła się za naszymi plecami młoda dziewczyna, która przywitała nas pięknie po polsku. Przedstawiła się skromnie i bardzo krótko, że to właśnie ona jest  właścicielką tych wszystkich darów Bożych, które właśnie podziwiamy.

Jej młody wiek bardzo mnie zadziwił. Zaczął właśnie padać deszcz i pożegnaliśmy się z nią, zapowiedziałem, że chętnie przyjadę raz jeszcze, żeby dowiedzieć się więcej o swoim gospodarstwie. Tak się też stało. Przyjechałem do tego gospodarstwa raz jeszcze. Poprosiłem o parę minut rozmowy. Zaczęła skromnie opowiadać o swoim zawodzie ogrodnika, do którego niezbędna jest  nie tylko siła, ale głównie pasja. Ogrodnik to nie tylko zawód. To ciężka praca dla tych, którzy przede wszystkim kochają przyrodę i pragną tworzyć piękno wokół siebie. Pielęgnacja roślin i warzyw oraz prace z tym związane, wymagają nie tylko wiedzy i umiejętności, ale także zrozumienia natury. Rosnące zainteresowanie ekologią sprawia, że zawód ogrodnika staje się bardzo popularny.

Codzienny kontakt z przyrodą i środowiskiem naturalnym to satysfakcja i nagroda dla osób lubiących pracować i spędzać czas na świeżym powietrzu, bez względu na pogodę – deszcz, zimno lub upalne słońce. Ta praca obejmuje wiele zadań: od sadzenia i podlewania roślin, przycinania drzew i krzewów, do projektowania i konserwacji ziemi. Ale to też bardzo ciężka praca fizyczna, zwłaszcza przy pielęgnacji, przycinaniu drzew i krzewów oraz często przesadzaniu roślin.

Jak wspominała moja rozmówczyni, Karolina Obrzut, ogrodnik. żeby mógł zarabiać pieniądze i godnie żyć, musi być przede wszystkim doskonałym organizatorem, który nie może niczego przeoczyć lub zapomnieć. Musi pracować zgodnie z planem, który często dyktuje sama przyroda. Musi dbać o logistykę, zamówienia, a nawet reklamę. Po krótkiej rozmowie Karolina przeprosiła i powiedziała, że musi wracać do pracy. „W sezonie każda para rąk jest na wagę złota, a jak chcesz dowiedzieć się więcej, to zakasuj rękawy i do roboty” – powiedziała ze śmiechem.

Pakowałem więc w pudełka jakieś pory, koper i pomidory. Chciałem dowiedzieć się o właścicielce gospodarstwa jak najwięcej. Rozmawialiśmy dalej pracując. Karolina ma 26 lat i od roku jestem właścicielką. Przy pakowaniu sałaty  wypaliłem następne pytanie: Jak się znalazłaś w Szwecji? Karolina:

„Moja pasja  do rolnictwa była zakorzeniona (skoro już mówimy o korzeniach i roślinach) od dzieciństwa, w stuletniej tradycji rolniczej rodziny Obrzut w Polsce. Druga Wojna Światowa i powojenne decyzje Związku Sowieckiego doprowadziły do znacznych strat w rodzinnej ziemi. Ale rodzinne doświadczenia rolnicze i wspólna siła, którą posiadali, pozwoliły przetrwać najgorsze czasy. Moi przodkowie musieli zacząć wszystko od nowa – od zera, choć już na mniejszą skalę. Pochodzę z maleńkiej miejscowość Nowosielce Kozickie, które trudno jest dostrzec na mapie. Tak powstało, już w  wyzwolonej Polsce, rodzinne gospodarstwo, w które każdy członek rodziny wnosił swe umiejętności. Każdy był ważny. Pierwszą moją rolą, jako małego dziecka, była opieka i karmienie kur, kaczek a również i krów. Już wtedy nauczyłam się smaku warzyw  uprawianych bezpośrednio na polu uprawnym. To właśnie wykształciło we mnie umiejętność rozpoznawania jakości lokalnych produktów. Uprawialiśmy również truskawki, ziemniaki, ogórki, sałatę, winogrona, jak również wiele owoców. Radość moja z dziecięcej pracy i pomocy rodzinie nagradzana była  dodatkowo możliwością jeżdżenia traktorem oraz wspólnym śpiewaniem z dziadkiem podczas pracy na roli. A na koniec dnia zbieraliśmy kwiaty i zioła dla babci.

Karolina opowiadała mi ze szczegółami o tym, że obornik pochodzący od kur i krów, wykorzystywano był jako nawóz dla warzyw. Resztki z ogrodu warzywnego były kompostowane i zasilały nową, bogatą w składniki odżywcze glebę. Po ukończeniu szkoły ogrodniczej Karolina postanowiła wzbogacić swe wykształcenie i szukałam praktyki w zaawansowanym i nowoczesnym kraju rolniczym. Wybór padł na Szwecję.

„Był rok 2017 i moje plany ograniczały się do  zdobycia jak największej wiedzy o ekologicznych uprawach i odbyciu szkolenia  jako już dyplomowany ogrodnik – mówi Karolina. – Firma Trädgårn-Södertälje,  w której praktykowałam, szybko poznała moje zdolności i już po roku zaproponowała mi stałe zatrudnienie. Decyzja, którą musiałam podjąć, była bardzo trudna. Przecież nie przyjechałam tu z tą myślą. Musiałam mieć trochę czasu do namysłu. Trzeba było na jakiś czas zostawić rodzinę i znajomych. Z jedną rzeczą nie miałam trudności, a była to tęsknota za rodzinną ziemią. Tu w  Szwecji miała ten sam kolor i zapach, który pamiętałam z Polski”.

Cztery lata ciężkiej pracy nie zniechęciły Karoliny do tego specyficznego zawodu. Wręcz przeciwnie. Jej zaangażowanie zostało nagrodzone w najbardziej nieoczekiwany sposób. Właściciel gospodarstwa Ullf Engström, który był jej promotorem i nauczycielem, zmęczony ciężką pracą głównie z powodu wieku, postanowił odejść na emeryturę. Niespodziewanie  zaproponował jej przejęcie całego ogrodnictwa.

„Bałam się tego bardzo – tłumaczy Karolina. – To wielki kawał ziemi, 5 hektarów, kwestia ekonomiczna i, już na pewno, decyzja o pozostaniu w Szwecji. Po szybkiej konsultacji z rodziną w Polsce, z bankiem i pracownikami zatrudnionymi w firmie, oznajmiłam wszystkim, że będę nowym szefem gospodarstwa”.

Był rok 2023. I tak zaczął się nowy rozdział w jej życiu. W dalszym ciągu może liczyć na pomoc i wsparcie Ullfa Engströma, a jego znajomość sztuki ogrodniczej  to istny skarb. A jak sobie daje radę w tak dużym przedsiębiorstwie, gdy ma się odpowiedzialność nie tylko za finanse, rośliny, ale i za personel? Moja rozmówczyni głęboko się zastanowiła, żeby czegoś nie pominąć.

„Finanse są pod kontrolą, roślinki czują się dobrze, zostaje to ostatnie – personel. Tu czasami napotykam na trudności. Potrzebuję bratnią duszę, która – tak jak ja – kocha ziemię i da mi chociaż jeden dzień wolnego w tygodniu”.

A czy nie zazdrościsz swoim rówieśnikom, którzy już dzisiaj szykują się na dyskotekę, do kawiarni, by spotkać znajomych…?

„Nie zazdroszczę nikomu, bo każdy wybiera swoja drogę w życiu. Ja wybrałam właśnie taką – świadomie, nie z konieczności. Tańczę dosyć często, tu w ogrodzie, z drzewkami i krzewami. Śpiewam też codziennie, nawet jak już mi braknie sił. A plany rodzinne mam jak każda młoda dziewczyna. Mam chłopaka, który mieszka w Uppsali. Mamy trochę mało czasu dla siebie, ale wszystko idzie w dobrym kierunku. Mój chłopak jest zupełnie z innej bajki, jeśli chodzi o zawód. Ale pracuję nad tym usilnie, żeby nauczyć go  chociaż części tego, co ja potrafię. Może obsługi traktora i innych maszyn rolniczych. Bo przecież jak się kocha, nie tylko ziemię, ale i innego człowieka,  można przesunąć góry”.

Tu Karolina podała mi małą karteczkę z informacją. Nie miałem już czasu nawet zobaczyć co jest na niej. Po powrocie do domu otworzyłem tę ulotkę, na której wyraźnie dużymi literami wydrukowany był adres: www.trädgårn-södertälje.se oraz adres na Facebooka: Trädgårn södertälje.

Nie zdążyłem jej nawet podziękować za wspólną pracę i interesującą historię drogi do sukcesu. Podziękowania wysłałem e-mailem, bo wiem, że nie mogę przeszkadzać jej w pracy.

Marek Lewandowski

 

ZAPRASZAMY DO ODWIEDZENIA GOSPODARSTWA I MAŁEJ KAFEJKI:

Trädgårn-Södertälje  Linavägen 50

CAFE OCH GÅRDSBUTIK

RÖDA DAGAR: 11-15

CAFE OCH GÅRDSBUTIK

TORSDAG – KL.10 -16

FREDAG – KL.10-16

LÖRDAG – KL.11-15

SÖNDAG – KL.11-15

Dojazd:

Buss 787 från Södertälje centrum mot Ekeby (busstation Linavägen)

Linavägen 50, 151 57 Södertälje 

08-550 343 43

Karolina: 0739769687

eposttradgarn1997@gmail.com

Lämna ett svar