Nieprawdą jest, jakoby dwa olbrzymie lwy z brązu, strzegące północnego wejścia (Lejonbacke) do Zamku Królewskiego w Sztokholmie były zrabowane w czasie szwedzkiego Potopu (1655 – 1660) spod Pałacu Kazanowskich w Warszawie! Dzisiejszy adres – (obok Domu Polonii) Krakowskie Przedmieście 62, z przejmującym napisem na frontonie RES SACRA MISER co znaczy BIEDNY RZECZĄ ŚWIĘTĄ Właśnie pod tym pałacem, ale od strony nadwiślańskiej skarpy, sienkiewiczowski Onufry Zagłoba stoczył wiekopomną walkę z małpami, co upamiętnia stosowna tablica na pozostałościach murów budynku.
Nieprawdą jest, jakoby dwa olbrzymie lwy z brązu, strzegące północnego wejścia (Lejonbacke) do Zamku Królewskiego w Sztokholmie, były zrabowane w czasie szwedzkiego Potopu (1655–1660) spod Pałacu Kazanowskich w Warszawie! Dzisiejszy adres – (obok Domu Polonii) Krakowskie Przedmieście 62, z przejmującym napisem na frontonie RES SACRA MISER co znaczy BIEDNY RZECZĄ ŚWIĘTĄ. Właśnie pod tym pałacem, ale od strony nadwiślańskiej skarpy, sienkiewiczowski Onufry Zagłoba stoczył wiekopomną walkę z małpami, co upamiętnia stosowna tablica na pozostałościach murów budynku.
Należy przypominać szczególnie teraz, przed nadchodzącym sezonem turystycznym, aby Polacy nie chwalili się, że to polskie lwy pilnują królewskiej siedziby w Sztokholmie. Taką nieprawdziwą informacje przywożą niekiedy turyści, a ten sam błąd powielono w dwóch ciekawych i popularnych książkach wydanych w Polsce: Sławomira Leśniewskiego POTOP Czas hańby i sławy 1655–1660 oraz Katarzyny Tubylewicz SZTOKHOLM miasto które tętni ciszą, gdzie Autorka cytuje błędną wypowiedź jednego z rozmówców.
Szwedzi zrabowali wiele, ale akurat te lwy są szwedzkie!
Skąd się wzięła ta nieprawdziwa informacja?
Nie obarczam odpowiedzialnością nikogo, ale najwcześniej przeczytałem o „polskich lwach” w artykule Olgierda Budrewicza (1923–2011) w którymś z popularnych, krajowych tygodników. Jeśli tak znakomity varsavianista podał (takie są moje podejrzenia), przyjęto wiadomość za prawdę i stąd nieporozumienie. Budrewicz nie może się obronić skąd zaczerpnął tę informację, plotka trafiła na dobry grunt, jest powtarzana i powielono ją we wspomnianych książkach, publikacjach prasowych i stronach internetowych, jako dowód na szarganie wielkości Rzeczpospolitej i sprawy polskiej!
Wybitny historyk i pisarz szwedzki Herman Lindqvist powiedział, że Potop był bandycką wojną. Historycy obliczyli jakie straty poniosło bogate państwo polsko-litewskie: zrujnowano lub zburzono 188 miast, 87 zamków, 89 pałaców, 153 kościoły, zrabowano wiele bibliotek i zbiorów arystokratów polskich. Jako zdobywcy, skandynawscy okupanci kazali sobie płacić kontrybucje i pilnie je egzekwowali. Wojna miała wyżywić się sama, a trwałe zdobycze wysyłano do Sztokholmu, by wzbogacić kulturowo państwo, a przy okazji generałów i arystokrację.
Zrabowali ile mogli, przy okazji z głupoty, czy niedbalstwa, wiele niszcząc, a trochę po drodze zgubili, co zostało podniesione z dna Wisły kilkanaście lat temu i szczegółowo opisane. (Marcin Jamkowski, Hubert Kowalski URATOWANE Z POTOPU). Ol-brzymią część rabunku sprzed stuleci zdobywcy zachowali w muzeach, zamkach i pałacach szwedzkich arystokratów, a drobiazgi, prawdopodobnie, istnieją w prywatnych rękach potomków szwedzkich rajtarów. Na pociechę należy dodać, że księgi i rynsztunek wojenny przetrwały w Szwecji pożogi wojen światowych i polscy historycy mają swobodny dostęp do tych zdobyczy wojennych, jak się je oficjalnie określa. Ale prawdą jest, że brązowe lwy z Lejonbacke na zamku sztokholmskim polskie nie są!
Te lwy są jedną z symbolicznych wizytówek Sztokholmu, podobnie jak kolumna Zygmunta III symbolem Warszawy, której skandynawscy rabusie nie ukradli wyłącznie z powodów technicznych. Szczególnie Skokloster, zamek Wrangla, obfituje w polskie dawne zbroje, które są starannie konserwowane w zamkowej zbrojowni.
Stary, jeszcze średniowieczny, sztokholmski zamek Tre Kronor spłonął 7 maja 1697 roku. Po pożarze król i małoletni, późniejszy następca tronu Karol XII mieszkał w innym pałacu Wrangla na niedalekiej wyspie Riddarholmen.
Mury północne przetrwały pożar najlepiej i już po dwóch miesiącach królewski architekt Nicodemus Tessin (Młodszy) sporządził projekt odbudowy modernizując zachowaną pierzeję północną. Przewidywano, że odbudowa zajmie sześć lat, ale dopiero po pół wieku rodzina królewska mogła się tam wprowadzić.
Sztokholmskie monumentalne lwy z brązu zostały zaprojektowane przez francuskiego rzeźbiarza Ber-narda Foucqueta, dla którego wzorcem był marmurowy lew z XVI wieku, dekorujący Villę Medici w Rzymie. Projekt zatwierdził sam król-wojownik Karol XII. Dwa lwy zostały odlane z brązu w Sztokholmie około roku 1703 i do dziś symbolizują, na olbrzymich cokołach, królewski majestat od podejścia (Lejonbacke) do zamku ze strony północnej. Nie są łupem wojennym, chociaż wykonano je ze zdobycznego metalu z duńskiego zamku Kronoborg w czasie wojny trzydziestoletniej przez szwedzką armię króla Karola X Gustawa.
Skąd się wzięła plotka?
W Warszawie, niedaleko Pałacu Kazanowskich, stał bogaty pałac tzw. Villa Regia, zwany również Pałacem Kazimierzowskim, który obfitował w dzieła sztuki, na które Rzeczpospolitą było wtedy stać.
Pierwotnie, od roku 1641, był wczesnobarokową, letnią rezydencją króla Władysława IV Wazy, który ojcu, Zygmuntowi III Wazie postawił pomnik na kolumnie przed warszawskim zamkiem. Ten pomnik, był wtedy pierwszym w Europie wizerunkiem osoby cywilnej.
Pałac Villa Regia stał się później siedzibą przyrodniego brata Władysława IV Wazy – Jana Kazimierza Wazy i stąd dzisiejsza nazwa. Ale nadszedł Potop i wojownicze, ale tylko milionowe Królestwo Szwecji najechało dziesięciomilionowe państwo polsko-litewskie. Zaczął się przemyślany, zorganizowany, wojenny rabunek i Pałac Villa Regia, jako najbogatsza rezydencja w Warszawie, został doszczętnie obrabowany nawet z rzeźb i kamiennych dekoracji. I zapewne stąd (według trudno sprawdzalnych źródeł) ukradziono niezidentyfikowane, marmurowe lwy, które widniały w spisach dekoracji pałacowych. Możliwe, że stąd pochodzi plotka o polskich lwach w Sztokholmie.
Pałac Kazimierzowski, wielokrotnie niszczony i przebudowywany, stoi w głębi kompleksu zabudowań Uniwersytetu Warszawskiego. W czasach stanisławowskich, budowla mieściła Szkołę Rycerska, w której uczył się Tadeusz Kościuszko. Dzisiaj, Pałac Kazimierzowski jest siedzibą Rektoratu Uniwersytetu Warszawskiego.
Tadeusz C. Urbański