Niezwykła postać świata nauki

Przeglądając domową bibliotekę wpadła mi w rękę nie czytana dotychczas bibliografia Marii Curie pisana przez córkę Ewę Curie. Lektura zaowocowała refleksjami, którymi chcę się podzielić.

Praca rutynowa i praca badawcza stawia wykonawcy odmienne wymagania. Z własnego doświadczenia pamiętam rutynę wykonywania posiewów i odczytywania płytek przy rozmaitych infekcjach gardła, moczu czy ran. Poza wiedzą zawodową zajęcie wymagało uwagi i skupienia i po zakończeniu, kiedy sterta płytek z lewej strony, po posiewie lub jego odczytaniu, pojawiła się po prawej, dawało to uczucie zadowolenia, że wykonało się pożyteczną, acz monotonną pracę.

Praca badawcza wymaga ciekawości, zaangażowania, cierpliwości i wytrzymałego siedzenia. Większość wyników ląduje w koszu od śmieci, ale jeden udany eksperyment rekompensuje niepowodzenia. Kiedy otrzymuje się wyniki zgodne z oczekiwaniem, nie jest to satysfakcją. Natomiast wynik nieoczekiwany i początkowo niezrozumiały zaciekawia, zmusza do intelektualnego wysiłku i dalszych poszukiwań. Jeżeli znajdzie się odpowiedź, będzie ona cennym naukowym wkładem.

Pracując nad doktoratem publikowałam interesujące rezultaty w naukowych czasopismach. Był to sposób na dzielenie się informacją z innymi badaczami. Moja niepozorna cegiełka stawała się częścią globalnego naukowego dorobku. W tym czasie działał w naszym laboratorium profesor-emeryt zatrudniony przez ogromną firmę farmaceutyczną. Jego zadaniem było wyizolowanie dwóch roślinnych komponentów: jednego o własnościach przeciwwirusowych i drugiego wzmacniającego odporność. Lodówka załadowana była ekstraktami. Zapytałam profesora, jak posuwa się praca i czy już opublikowano wyniki. „Te wyniki są własnością firmy i nie będą publikowane. Na aktywne komponenty firma zdobędzie patent i będzie na tym zarabiać krocie” – wyjaśnił profesor. Tak pracują firmy farmaceutyczne. Celem jest zarobek. Patent jednak wygasa po paru latach i trzeba szukać nowych leków. Oczywiście, praca badawcza wymaga pokaźnego finansowego wkładu, który sprzedaż leku pokryje, ale zysk znacznie przerasta wkład.

Najkorzystniej jest uzyskać lek, który pacjenci będą stosować przez długi czas, czasem przez całe życie. Przykładem mogą być leki zmniejszające krzepliwość krwi stosowane przy ryzyku zakrzepów, leki wzmacniające pracę serca przy arytmi czy lek zapewniający dłuższe życie zarażonym wirusem HIV. Krytykowano firmy, że te ostatnie były zbyt kosztowne dla ubogich krajów. Po naciskach firmy zgodziły się obniżyć koszty. Good will jest wartością cenioną niemal na równi z wartością firmy w pieniądzach. Uzyskanie nowych antybiotyków nie jest intratne dla firm. Terapia trwa maksymalnie dwa tygodnie, a bakterie szybko uodparniają się na lek.

Przykładem bezinteresownego naukowca była Maria Curie Skłodowska. Uważała, że rad nie powinien wzbogacać nikogo. Jest on pierwiastkiem, więc należy do wszystkich ludzi. Czasem zastanawiała się jednak, czy nie słuszniej byłoby opatentować rad i dochód przeznaczyć na wyposażenie laboratorium i zatrudnienie asystentów, ale bezinteresowność była integralną cechą jej charakteru. Maria spotkała na swej drodze fizyka, Piotra Curie bezgranicznie oddanego nauce podobnie jak Maria. Stworzyli nierozłączną parę, łączyło ich umiłowanie nauki i wzajemne uczucie.

Małżeństwo Curie nieustannie borykało się z trudnościami finansowymi. Piotr, zatrudniony jako wykładowca, posiadał skromny dochód wystarczający na życie bez wymagań, ale kiedy przyszły na świat dzieci przestał wystarczać. Opiekunki i mamki należało opłacić. Maria dokonywała cudów, aby zdobyć pieniądze. Należy podkreślić, że Maria pracując nad otrzymaniem radu nie dostawała żadnego wynagrodzenia. W Polsce, za młodu Maria imała się różnych zajęć – nauczycielki, guwernantki. Pieniądze przeznaczyła na studia medyczne swej siostry, która jako pierwsza kształciła się w Paryżu. Kiedy nadeszła kolej Marii na studia w Sorbonie otrzymała ona stypendium pozwalające jej na przeżycie. Stypendium było bezzwrotne, ale Maria zwróciła je twierdząc, że traktowała je jako pożyczkę. Od tego czasu nie miała własnego dochodu. Całą mozolną pracę, całą długą drogę przez męką do sukcesu i sławy, wykonywała bezpłatnie. Mimo wspaniałych osiągnięć naukowych, Maria zachowała skromność. Referując wyniki używała formy bezosobowej: otrzymano, wykonano; czasem, jako mężatka, przypisywała zasługę Piotrowi. Praca wymagała nie tylko naukowego geniuszu, ale i siły fizycznej przy przeróbce ton rudy metalu. Maria zapominała o jedzeniu. Często jedynym pokarmem w ciągu dnia była garstka wisien czy rzodkiewek. Odbiło się to na jej zdrowiu. Kiedyś zemdlała z wycieńczenia. Siostra uratowała ją zmuszając do jedzenia pożywnych, kalorycznych potraw. Sytuacja finansowa Marii i Piotra poprawiła się po otrzymaniu nagrody Nobla w 1903 roku. Ale pieniądze szybko się rozeszły na wyposażenie laboratoriów, wynagrodzenia dla asystentów i skromne prezenty dla rodziny. Nie starczyły na zakup grama radu, który kosztował fortunę, a który Maria własnym wysiłkiem otrzymała.

Kiedy Piotr zginął w wypadku, Maria przeżyła traumę. Pozostała sama ze swą nauką, wykładami, które objęła po mężu, dziećmi i domem. Dla przeciętnej kobiety byłoby to dewastujące. Ale Maria nie była przeciętna. Ta żelazna kobieta nie tylko podołała wszystkiemu, ale zasłużyła sobie na jeszcze jedną nagrodę Nobla w 1911 roku. Maria odbywa dalekie podróże, zabiega o subwencje na instytuty radowe w wielu punktach m.in. w Warszawie. Sam Henryk Sienkiewicz namawia ją do powrotu do Polski i objęcia kierownictwa lecznicy. Maria nie chce opuścić Francji, której tak wiele zawdzięcza, ale podejmuje się kierownictwa na dystans. Gdy wybucha pierwsza wojna światowa Maria zakłada w szpitalach gabinety rentgenowskie. Do pacjentów, którzy nie mają na to warunków by dostać się do szpitala, jeździ darowanym samochodem z własnoręcznie montowanym aparatem rentgenowskim.

Śmiem twierdzić, że Maria Curie była kobietą, która wniosła najwięcej w świat nauki, a część geniuszu przekazała córce Irenie, laureatce nagrody Nobla w 1935 roku.

Teresa Urban

Lämna ett svar