JERZY MARCINIAK: Śniadania na trawie. Pamięci Jacka Chwedczuka

Rok temu odszedł Jacek Chwedczuk z Lund. Dopiero teraz o tym się dowiedziałem.

Mój dobry kolega, a jeszcze lepszy kompan. Znaliśmy się długo, a wiele, wiele lat przepracowaliśmy razem. Ja po studiach prawniczych niespełniony pisarz, on po studiach ekonomicznych… niespełniony muzyk. Musiał bowiem wcześnie zakończyć swoją drogę artystyczną, śpiew i grę na skrzypcach. Na przeszkodzie stanął zły los; tragiczna śmierć matki i zdiagnozowana cukrzyca.

Miał pochodzenie ukraińskie i bardzo, bardzo muzyczne. Jego ojciec Zbigniew Chwedczuk był dyrygentem i dyrektorem Opery w Bydgoszczy, a później dyrygentem i dyrektorem Opery Bałtyckiej. Ojca brat Józef Chwedczuk był organistą i rektorem Akademii Muzycznej w Krakowie. Zastąpił go później Krzysztof Penderecki.

Mój wujek-Rosjanin miał w rodzinie skrzypaczkę; Narodnyj Artist Sowieckowo Sajuza, jej jeden krewny był tancerzem w Teatrze Maryjskim w Petersburgu, później dwanaście lat górnikiem na Syberii, a po wojnie choreografem w Moskwie. Drugi krewny reżyserem teatralnym w Petersburgu. Tak więc mieliśmy o czym rozmawiać.

On w młodości, u boku Ojca czy wujka-rektora, spotkał wiele znanych postaci życia artystycznego: Witold Małcużyński, Marta Argerich, Wanda Wiłkomirska, Igor Ojstrach czy Krzysztof Penderecki, Piotr Skrzynecki i Wiesław Dymny. Ja spotkałem Jarosława Iwaszkiewicza, Gustawa Holoubka, Konstantego Puzynę, Janusza Warmińskiego, Zbigniewa Zapasiewicza i Wojciecha Siemiona (grali w moim słuchowisku), Roman Dziewoński przysłał mi dwa listy i…. wiele osób z pół świadka. Rozmowy więc szły nam dobrze, przeważnie do przodu.

Jedliśmy dwa czy trzy razy śniadanie na trawie w wieczorową, późną porę lub wczesną mroczną noc. Przeważnie dwie słabe kanapki i dwie dosyć mocne butelki wina. Śpiewałem Mu przy tych śniadaniach Wokalizę Sergiusza Rachmaninowa, którą bardzo lubię. On ją też lubił, ale chyba nie w moim wykonaniu, bo w czasie mojego występu szczelnie zatykał uszy.

Teraz napisałem o Nim wiersz-wspomnienie. Może zechce coś z niego przeczytać, może parę linijek, może kilka słów lub chociaż parę liter:

wokaliza

pamięci Jacka Chwedczuka (syn dyrygenta i dyrektora Opery Bałtyckiej bratanek rektora Akademii Muzycznej w Krakowie)

 

często

śpiewałeś mi wokalizę Sergiusza Rachmaninowa

ty ją lubiłeś

ja lubię nadal

twój ojciec dyrygował ją na koncertach

wujek grał na organach

 

teraz milczysz

ojciec nie trzyma w ręku batuty

wujek nie jest rektorem

nie gra

żyją w nieskończoności nocy i dnia

 

śpiewam sam

w tonacji smutku

 

w Norwegii

staliśmy pod dębem w czasie burzy

całą noc

pioruny biły w niego

leciały iskry drzazgi konary odłupywały się od pnia

 

u schyłku nocy

gdzieś przed brzaskiem

a może to było już o świcie

powiedziałeś

przeżyliśmy to

to przeżyjemy i wieczność

 

nie pomyliłeś się dużo

zaledwie

o jedno życie

zaledwie o jedną ostateczność

Lund 2022- 8- 8

Jacek Chwedczuk (Jack Jansson) ur. w 1955 roku.  zm. 3 sierpnia 2021 roku w Lund.

Lämna ett svar