Efekt cieplarniany

Od pewnego czasu nawiedzają mnie uporczywe myśli. Dzieje się to coraz częściej i czuję potrzebę podzielenia się nimi z czytelnikami. Myśli dotyczą efektu cieplarnianego. Trudno o tym nie myśleć kiedy nieustannie bombardowani jesteśmy spekulacjami o otaczającym nas środowisku. Środowisko stało się świętą krową Zachodu. Łatwo ulec tej propagandzie gdyby nie fałsz, który łatwo dostrzec. Z jednej strony mamy sortować odpady, z drugiej strony przepełnione kontenery pęcznieją, bo nie nadąża się ich opróżniać. Z jednej strony mamy oszczędzać energię, z drugiej strony namawia się do kupna niepotrzebnych rzeczy, które wymagają energii do produkcji. W przeciwnym razie ekonomia ulegnie zastojowi. Z jednej strony mamy jeździć komunikacją zbiorową, z drugiej strony ubolewa się nad zamykaniem fabryk samochodów. A powinno to cieszyć, taki wspaniały wkład w poprawę środowiska. Gdzie tu logika?

Zamierzałam jednak pisać o efekcie cieplarnianym. Czy jesteście świadomi, że my wszyscy, ty i ja, przy każdym wydechu wydzielamy gaz cieplarniany czyli dwutlenek węgla? Ten szokujący fakt jest niestety całkowitą prawdą. W szkole uczono nas, że przy oddychaniu zużywamy tlen a wydalamy dwutlenek węgla. Wszystkie żyjące organizmy to czynią, ludzie, zwierzęta, nawet rośliny. Każda najmniejsza muszka wydycha dwutlenek węgla. Nie ja ponoszę za to odpowiedzialność. Przecież to Bóg stworzył wiat. Mam jednak wyrzuty sumienia, że zanieczyszczam środowisko. W szkole uczono nas również, że tylko rośliny potrafią przekształcać dwutlenek węgla w tlen. Dzieje się to przy pomocy zielonego pigmentu, chlorofilu, i energii słonecznej w procesie zwanym asymilacją (nie mylić z integracją). W ciągu dnia, gdy jest jasno, rośliny usuwają dwutlenek węgla, ale w nocy tylko oddychają, jak my wszyscy. Więc dlaczego wycina się dżungle z szybkością światła? Dlaczego szwedzki krajobraz ma być otwarty? Czy dlatego nazywamy siebie ukoronowaniem stworzenia? Widać nie wiele mamy rozsądku pod koroną.

Jak to jest naprawdę z tym dwutlenkiem węgla, którym zatruwamy atmosferę przez oddychanie? Ile  wydychamy tych spalin? Aby się dowiedzieć zadzwoniłam do kilku  szkoleniowych szpitali i spytałam specjalistów. Żaden nie potrafił natychmiast odpowiedzieć, mimo że codziennie wykonują badania spirometryczne wydychanego powietrza. Niektórzy obiecali, że zadzwonią, ale nie dotrzymali obietnicy. Co tu robić? Na szczęście istnieje Internet. Informacje nie zawsze są tam prawdziwe, ale jeśli na kilku sajtach się zgadzają, można mieć nadzieję, że nie odbiegają one zbyt wiele od prawdy. Ten kto szuka, ten znajdzie. Sim sala bim i już wiem. Ktoś to wyliczył. Oby ten ktoś miał dobrą ocenę z matematyki. Poniżej przytaczam obliczenia. Proszę sprawdzić czy nie ma w nich błędu.

Wydychane powietrze zawiera 4-5 % dwutlenku węgla. W powietrzu które wdychamy jest tylko 0.03%. Czyli wydzielamy około 100 razy więcej gazu cieplarnianego podczas wydechu w porównaniu z ilością początkową. Nieźle! Liczmy dalej. Dwutlenek węgla jest lekki. Litr waży zaledwie 1,83 g, ale 6,3 miliony wdechów na rok (12 na minutę), 0,5 l powietrza na wdech i 4-5% w każdym wydechu daje aż 260 kg dwutlenku węgla na osobę i rok. A żyje się na ogół dłużej niż rok i jest nas około 8 miliardów. Przytłaczające? Jak na to poradzić? Przestać oddychać? Bez powietrza przeżywamy zaledwie 3 minuty.

Bezmyślnie wydychany dwutlenek węgla to tylko niewielka część gazu, który zatruwa atmosferę. Jest wiele innych źródeł. Wydziela się z dna morskiego i, na skutek globalnego ocieplenia, z topniejącej wiecznej zmarzliny tundry. Nawet krowom odbija się gaz cieplarniany z obu końców.

Twierdzi się, że oddychanie i zużycie dwutlenku węgla przez rośliny to system zamknięty, i że w naturalny sposób kompensują się one nawzajem. Być może, ale jeśli jest nas co raz więcej, a jednocześnie wycinamy drzewa to czy owo równanie nadal obowiązuje? Może istnieje głęboka prawda w powiedzeniu, że powinno się w czasie życia zbudować dom, mieć syna i posadzić drzewo. Drzewo zużyje dwutlenek węgla, który wydycha syn. Tylko czemu nie należy sadzić drzewa przy narodzinach córki? Czy one nie oddychają? A może jest to jeszcze jeden przykład dyskryminacji płci żeńskiej? Ktoś wyliczył, że jedno drzewo pochłania tyle gazu, ile samochód wydziela przez rok. Producenci aut, a może ich nabywcy powinni być zobowiązani do zasadzenia jednego drzewa za każdy wyprodukowany czy kupiony samochód. Ale jak zaradzić wydychaniu? Premiować tych co cierpią na niekontrolowane wstrzymanie oddechu czyli apnѐ?  A może już przy urodzeniu przydzielać kwoty wydychania oparte na przeciętnej długości życia. Jeśli umrzesz przed czasem możesz w testamencie zapisać pozostałość spadkobiercom. Jeśli żyjesz dłużej niż przeciętna to twoja wina. Dobra rada: Jeśli jesteś zamożny dokup sobie dodatkową kwotę, a jeśli cię nie stać… przestań oddychać.

Teresa Urban

Lämna ett svar