Wieża Babel: komu tu kibicować? XVIII Mistrzostwa Świata w LA (Eugine)

Od wielu lat znane jest w wyczynowym sporcie pojęcie Wieży Babel. Obfitość utalentowanych średnio- i długodystansowców w państwach wschodniej i środkowej Afryki (głównie Kenii) powoduje eksport nadwyżek do bogatych krain na środkowym wschodzie, muzułmańskich i często roponośnych: Qatar, Arabski Emirat, Bahrein, Kuwejt, nawet Turcja. Także inne kraje (USA, Niemcy, Szwajcaria, nawet Szwecja) importują lekkoatletów z Afryki. Nie mówiąc już o dawnych potęgach kolonialnych sięgających do Afryki Północnej i Zachodniej (Francja) i Jamajki (W. Brytania). W nowych barwach narodowych osiągają oni poziom dawnych rodaków, niekiedy go nawet przewyższając. Przykładem był choćby rekordzista świata w biegu na 3 km z przeszkodami Kenijczyk w barwach Qataru – Said Saaeed Shaheen.

Komu więc kibicować? Polaków w Eugine jak na lekarstwo. W wielu konkurencjach świecą nieobecnością. W innych (myślę tylko o tych bogatych w tradycje) odpadają w przedbiegach. Do finału nie zakwalifikowali się  800-metrowcy i tyczkarze, zawiedli kulomioci.  Czyli z dawnego Wunderteamu pozostaje niewiele.

Honor polskiej królowej sportu ratuje 2 młociarzy – medalistow, ale po stronie płci pięknej zabrakło Włodarczyk. Tradycje Korzeniowskiego podtrzymała chodziarka Katarzyna Zdziebło, srebrna medalistka na 20  i na 35 km. Niemal te same osiągnięcia zanotował na obu dystansach szwedzki chodziarz Perseus Karlström dwukrotnie wywalczając brąz.  Jakby na modłę mitologicznego herosa, nawiązuje on również do złotej ery szwedzkiego chodu sportowego, gdy większość rekordów świata miał Werner Hardmo.

Ale można też znaleźć Polaków w innych reprezentacjach. Mateusz Przybyłko (dalekie miejsce w finale skoku wzwyż) – wzorem Kozakiewicza – występował w barwach niemieckich. O czystej krwi amerykańskim Murzynie (srebro na 200 m) dowiaduję się, że był kiedyś adoptowany przez niejaką Marysię Bednarek.

A kibicować można też innym wyczynowcom. Na igrzyskach w Meksyku pojawiła się pierwsza jaskółka z Kenii – średniodystansowiec Kipczoge Keino. Miał rekord na przeszkodach, ale prawdziwa dominacja jego rodaków na tym dystansie i innych jeszcze dłuższych zaznaczyła się po odejściu Gärderuda i Malinowskiego. Ale już na igrzyskach w Moskwie dominującym Finom zagrozili biegacze z Etiopii, później także Kenijczykom. Wybierałem Kenię, bywałem w tym kraju, poznałem w pewnym stopniu język, polubiłem ludność. I długo nie chciałem akceptować pierwszeństwa El Bakkali (Marokko), od szeregu lat nie dającego szansy reprezentantom Kenii na finiszu biegu z przeszkodami. Nie można tu mówić o generalnej niechęci do Arabów, bo np. akceptuję w pełni M.E. Barshima (Qatar), od dawna dominującego w skoku wzwyż.

A może poszukać Polaków wśród Arabów? Od kilku lat intrygowała mnie biegająca na średnich dystansach zawodniczka o zagadkowym nazwisku Sofia Ennaoui. W końcu dokonałem niewielkiej kwerendy i okazało się, że – jak wieszcz choć a rebours – pochodząc z ojca obcego (marokańskiego; znamy ich talenty w LA) i z matki Polki – śladami Chojeckiej i Cichockiej wysunęła się na czołową pozycję w biegach na 800 i 1500 m. W Eugine wybrała  ten drugi, dłuższy dystans i w kolejnych przedbiegu i półfinale awansowała z dalekiej na czołową pozycję imponującym finiszem na ostatniej prostej. Ta sama taktyka w finale w silniejszej konkurencji przyniosła jej 5-tą pozycję.

Mistrzostwa wykazały ogromną dominację reprezentacji USA. Ale były też niespodzianki, przede wszystkim rekordy świata. Np. w obu biegach przed płotki kobiet.  Rewelacyjne były także wyniki w sprintach zbliżające się do niemożliwych (nie do pobicia) rekordów Florence Griffith Joyner i Ussaina Bolta.

A na koniec wieńczył dzieło fenomenalny rekord w skoku o tyczce Szweda Armanda Duplantisa.

Aleksander Kwiatkowski

 

Lämna ett svar