Zające

Ponieważ dopominałam się o więcej śmiechu, chcę służyć przykładem i postępować według tej maksymy. Oto trzy anegdotki o zającach.

Pewien zając zwykł regularnie robić zakupy. Przychodził do sklepu, bębnił łapkami w kontuar i pytał: ”Czy są marchewki?”. Sprzedawca odpowiadał: ”Nie ma”. Następnym razem historia się powtarza. Przychodzi zając, bębni łapkami w kontuar i pyta: ”Czy są marchewki?”. ”Nie ma” – odpowiada zniecierpliwiony sprzedawca. Za parę dni znowu pojawia się zając, bębni łapkami w kontuar i pyta: ”Czy są marchewki?”. ”Mówiłem ci, że nie ma i jak nie przestaniesz bębnić w kontuar, to ci łapy gwoździami przybiję” – grozi sprzedawca. Kiedy zając przychodzi do sklepu następnym razem pyta: ”Czy są gwoździki?”. ”Nie ma” – pada odpowiedź. Wtedy zając zaczyna bębnić łapkami w kontuar i pyta: ”A czy są marchewki?”.

Historyjkę tę opowiadała przeurocza aktorka, dobrze znana w kręgach polonijnych, z ogromnym wdziękiem bębniąc dłońmi w blat stołu. Przyjaźniłyśmy się, ale niestety doszło do poróżnienia. Podczas swego wieczorku autorskiego snuła opowieść o bliskiej osobie, którą utraciła. Można było sądzić, że chodzi jej o męża. Ale po wieczorku wyszła z nim pod rękę. Odetchnęłam z ulgą. Opisałam to wydarzenie w felietonie opublikowanym na łamach NGP i stało się to przysłowiową płachtą na byka. ”Jak śmiesz pisać o moim mężu?”- zaatakowała mnie gwałtownie. I od tej pory przestała się do mnie odzywać. Jej mąż na stronie wyjaśnił mi, że aktorki mają bardzo silne ego. Pozostała mi po niej tylko historyjka o zającu.

***

Inny zając zwykł regularnie robić zakupy w pobliskim sklepie spożywczym. Kupował kapustę, marchew i sałatę oraz jogurcik z górnej półki. Sprzedawca wynosił wtedy z zaplecza ciężka drabinę i wspinał się na nią, aby dosięgnąć pojemnik z jogurtem. Parę dni później procedura się powtórzyła. Następnego razu sprzedawca był przewidujący i zawczasu wytaszczył drabinę. Zając płaci za kapustę, marchew i sałatę. ”Czy to wszystko?”– pyta sprzedawca. ”Tak, wszystko” – słyszy w odpowiedzi. Taszczy więc drabinę z powrotem na zaplecze. A wtedy zając dodaje: ”Och, byłbym zapomniał. I jeszcze jogurcik z górnej półki.”

***

W lesie rozeszły się wieści, że będzie nowy sklep. Zwierzęta ustawiły się w długiej kolejce czekając na jego otwarcie. Nagle widzą, że zając zamiast stać w kolejce, kica w stronę sklepu. ”Ty, zając!” – zwracają mu uwagę – ”wracaj na koniec ogonka”. Zając posłuchał. Ale po chwili znów kica bez kolejki. Zwierzęta protestują gwałtownie. Zając zawraca i za moment znów próbuje kicać do przodu. ”Jak nie staniesz w kolejce, to obgryzę ci uszy” – zagroził mu niedźwiedź. Zawracając zając mówi do siebie: ”Chyba nie uda mi się otworzyć tego sklepu”.

Teresa Urban

 

Lämna ett svar