Natknąłem się na nieznane słowo, a ponieważ pochodzę z pokolenia, dla którego nowymi słowami były: samolot odrzutowy, plastik, teflon, długopis, o elektronice i Internecie nie wspominając, przyjąłem moją niewiedzę z pokorą i zasięgnąłem informacji u wiceboga Googla.
Mam na myśli angielskie słowo gaslighting, oznaczające formę przemocy psychicznej, polegającej na manipulowaniu drugą osobą w takim wymiarze, aby przejąć nad nią pełną kontrolę.
Użyła go, w ostatnich tygodniach kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych, Kamala Harris, oskarżając Donalda Trumpa o gaslighting – gdy powiedział o zamieszkach na Kapitolu z 6 stycznia 2021 r. jako o „dniu miłości”. To zabrzmiało raczej jak kpina, ale Kamali Harris pasowało skrytykować Trumpa za próbę manipulowania opinią publiczną, oraz zniekształcanie rzeczywistości.
Trump być może rzeczywiście drwił z „powagi sytuacji”, pytanie czy każde kłamstwo i manipulacja jest już gaslightingiem? Ten rodzaj przemocy psychicznej charakteryzuje się umiejętnością podważania rzeczywistości w taki sposób, aby ofiara zaczęła wątpić w swoje myśli, oceny, zmysły i tak aż do utraty poczucie własnej wartości, co powoduje, że zdrowie psychiczne ofiary podupada i czyni ją w pełni zależną od manipulatora.
Czy gaslighting jest kolejnym słowem, które weszło w zakres psychologii trudno ocenić. Nawet jeśli ocena Harris była słuszna a wypowiedź Trumpa karygodna, stało się narzędziem walki politycznej, a kłamstwa i manipulacje w dzisiejszej polityce to chleb powszedni i nie wymaga opisu, wyjaśnień, czy interpretacji.
Gaslighting narodził się za przyczyną sztuki teatralnej „Gaslight”, następnie zekranizowanej w 1944. z Ingrid Bergman w roli głównej. Jej ekranowy mąż ze zbrodniczą premedytacją i inwencją przekonuje ją, że przygasanie lampy gazowej jest jedynie wytworem jej wyobraźni i symptomem poważnej choroby.
Gaslighting coraz częściej zarzucany jest w dyskusji tym, którzy podają w wątpliwość czyjeś argumenty, sposób rozumowania, stany emocjonalne. A nawet osobom reprezentującym odmienne poglądy, co jest już poważnym nadużyciem.
Niezależnie od tego jak bardzo się z czyimś obrazem rzeczywistości nie zgadzamy, nie znaczy to jeszcze, że jesteśmy bezradni. Kanapa w gabinecie psychoterapeuty bywa nierzadko pierwszym miejscem, gdzie ofiara gaslightingu dowiaduje się, że w osobistej relacji ktoś stosował wobec niej przemoc, i tak jej rzeczywistość odzyskuje właściwe proporcje.
Czy każda manipulacja jest gaslightingiem? Nie nam, hipotetycznym pacjentom owej sławnej kanapy wyrokować, ale niezwykle ważnym jest przekonanie, że ktoś nasze uczucia uznaje, traktuje poważnie i potrafi nam określić, co jest przemocą, a co nie, co rzeczywistą manipulacją, a co pomyłką, czy wytworem naszej lub cudzej wyobraźni.
Godzimy się akceptować rzeczywistość jednocześnie przeczuwając, iż być może nic nie jest realne. A zatem „na pocieszenie” słowa wielkiego pisarza Ernesta Hemingway’a:
Szczęście wśród inteligentnych osób to najrzadsza rzecz jaką znam.
Więc w końcu, co się dzieje? Życie się dzieje!
Andrzej Szmilichowski