Lubię i cenię filmowy dorobek Agnieszki Holland. Scenariopisarski (dla Andrzeja Wajdy) i reżyserski. Mimo to szykowałem się do obejrzenia ”Zielonej granicy” nie bez uprzedzeń.
Bo jak nie popierałem PIS-u z jego nacjonalistyczną, ksenofobiczną i antydemokratyczną polityką, to w jakiś sposób rozumiałem opór przed najazdem migrantów z bliskiego i dalszego Wschodu a nawet afrykańskiej północy, jako formy wojny hybrydowej zmierzającej do destabilizacji europejskiego porządku. I wcale mi nie przeszkadzało, że informacja ta pada w filmie z ust cynicznego dowódcy polskiej służby granicznej.
Ale Holland udał się narracyjny majstersztyk, gdy linearną akcję podzieliła na kilka rozdziałów skoncentrowanych na różnych społecznościach czy jednostkach. ”Rodzina” to grupa uciekinierów z ogarniętej wojną domową Syrii, zwabionych nieuczciwymi obietnicami wygodnej podróży Tureckimi Liniami Lotniczymi do Mińska w Białorusi i później samochodami przez Polskę do Szwecji, gdzie oczekują ich krewni. W istocie zostają wypchnięci przez graniczne ogrodzenia w centrum Puszczy Białowieskiej (bo to ’zielona granica’ dosłownie i przenośni) i pozostawieni własnemu losowi. W rozdziale ”Pogranicznicy” widzimy polskie służby dbające by uciekinierzy zostali jak najszybciej wysłani z powrotem za granicę białoruską, a ewentualne ofiary śmiertelne mają zniknąć. Niektórzy polscy żołnierze okazują pewien stopień wrażliwości na los nieszczęśników, a konkretna pomoc nadchodzi dopiero ze strony ”Aktywistów”, społeczników działających mimo kontroli policji i wojska. Wśród syryjskich uciekinierów znajduje się też Leila, przybyła z Afganistanu, której prawo do uzyskania azylu wydaje się bardziej oczywiste, bowiem jej mąż współpracował z polskimi jednostkami wojskowymi w Kabulu. Pierwszoplanową postacią dalszej akcji jest psycholog ”Julia”, ratująca zagubionych uciekinierów, tym razem wywodzących się z Marocka, gdzie nie ma wojny i motywem ich migracji jest raczej chęć poprawy bytu.
Ambicją Holland było pokazanie szerokiego wachlarza reakcji na los migrantów – od niezwykle brutalnych białoruskich strażników (np. sprzedających butelkę wody za 50 Euro), poprzez ich polskie odpowiedniki, po Polaków pomagających im bezinteresownie lub odmawiającym pomocy ze strachu przed kłopotami. Nie można wykluczyć, że epilog filmu, ukazujący rok później ofiarne przyjęcie masowej migracji z Ukrainy, ma służyć ukazaniu różnych postaw wobec ludzi wyznających zbliżoną (prawosławie) bądź odmienną religię (islam).
Film Holland to dzieło angażujące w najwyższym stopniu, a niektóre sceny białoruskiej brutalności są trudne do zniesienia. Film nie otrzymał poparcia finansowego ze strony PIS-owskiego PISF-u (Polski Instytut Sztuki Filmowej) i jest międzynarodową koprodukcją z multijęzycznymi dialogami. Nagrodzony na festiwalu w Wenecji.
Aleksander Kwiatkowski
ZIELONA GRANICA reż. Agnieszka Holland dystr. Folkets Bio prem. 20.9.2024