GŁUPOTA NIE MA GRANIC. Ale tak łatwo je stworzyć między ludźmi

Głupoty w osiągnięciach nowoczesnej komputeryzacji i technologii część dalsza. I, co przerażające, końca nie widać. Młodzi (i wygląda na to, że gniewni) programiści komputerowi prześcigają się, jak  na olimpiadzie, w tak zwanych wynalazkach. Niestety, coraz częściej widzę, że nie zawsze pomagających przeciętnym obywatelom w wieku średnim i wzwyż.

My, dorośli, którzy mamy trochę inne zadania życiowe, ciągle nie mamy czasu na nauczenie się podstawowych zasad współżycia w wirtualnym świecie. Wielu z nas nawet nie wie co to znaczy. I nie chodzi tu o znajomości językowe, lecz problemy co najmniej na poziomie szkoły wyższej i   wielogodzinnego kursu komputerowego. A gdy już nieco opanujemy te „kosmiczne” zagadnienia, komputerowcy znów coś zmienią. Wielu z nas się poddaje. Chciałbym się podzielić z wami pewną uwagą. Opiszę mój osobisty problem, z którym borykam się od wielu dni i który spędza sen z oczu, powodując frustracje, używanie brzydkich słów i często prowadząc do nieporozumień rodzinnych.

Chodzi o mistyczny znaczek, który coraz częściej pojawia się przed nami: to znaczek o symbolu i nazwie BANK ID. Słyszałem już wiele opinii o tym systemie, zarówno w języku szwedzkim, jak i polskim. Nie mogę w tym artykule przytoczyć dokładnie tych krytycznych słów, gdyż zawsze były brzydkie, aroganckie i niecenzuralne. Ale, przysięgam wam, słyszałem je dziesiątki, a może nawet setki razy. Mój, i moich najbliższych, problem zaczął się parę tygodni temu. Mojej mamy, która ma 94 lata, karta bankowa VISA wydana przez Skandiabankien, straciła swą ważność.

Moja żona, która ma wszelkie pełnomocnictwa zamówiła dla niej nową kartę. To akurat obyło się bez większych problemów. Karta zadziałała, została aktywowana i, wydawałoby się, na mamy ustach pojawił się uśmiech radości. Ale do czasu… kiedy mama chciała zmienić numery karty płatniczej w SL.  (Stockholm Lokaltrafik). Dotychczas mama mogła to robić posiadając adres mailowy hasło do swojej strony w SL. Mogła kupować bilety, planować swą podróż do lekarza, itp. Mogliśmy sprawdzić ile pieniędzy i ile przejazdów ma mama na swojej karcie SL. Oczywiście, w razie potrzeby pomagaliśmy mamie, żeby coś niespodziewanego się nie stało. Działało to wspaniale.

Do czasu, aż jacyś szaleńcy zaprogramowali to tak, że setki tysięcy osób mieszkających w Szwecji, nie mają możliwości dostępu do banku i w innych elektronicznych nośników, gdyż wymaga się posiadanie… Bank ID. Chodzi o to, że nieco starsze telefony komórkowe nie obsługują tej funkcji. Trzeba zapłacić parę tysięcy koron za telefon, na który da się zainstalować aplikację zwaną app Bank id.

Mama chciała tylko zmienić cyfry identyfikacyjne swojej nowej karty bankowej, żeby – tak jak dotychczas – mogła przy wchodzeniu do autobusu, czy metra korzystać z ulgowych biletów, przysługujących emerytom. Dotychczas zawsze było to dość łatwe i nawet parokrotnie mama to robiła, a ja podziwiałem jej zdolności. Teraz nagle: STOP!

Dzwonimy do banku i pytamy się co za błąd popełniła moja mama. Dostaliśmy, w sposób niedopuszczający żadnych pytań, odpowiedź: ”Osoba ta musi mieć Bank ID”. Poprosiłem bank o pomoc. Ale… żeby uzyskać Banki Id trzeba mieć szwedzki paszport lub szwedzką międzynarodową identyfikacyjną legitymację. Te dwa pomocne dokumenty niezbędne są do zainstalowania Bank ID i wydaje je tylko policja… TYLKO DLA SZWEDÓW. Mama, po usłyszeniu tego, poszarzała na twarzy i jej radosne dotychczas oczy posmutniały. Te trzy, według niej i mnie również, brutalne słowa TYLKO DLA SZWEDÓW, przypomniały jej czasy niemieckiej okupacji, gdy były rzeczy Nur für Deutsche.

Mama zwątpiła zauważywszy moją wściekłość i zarazem bezradność. Zaczęła mnie prosić, żebym odpuścił, że ona, będzie trzymała pieniądze w domu i każdorazowo, kiedy będzie musiała jechać  autobusem, zapłaci pieniędzmi. Matuś Droga – odpowiedziałem – W autobusie nie kupisz żadnego biletu ulgowego twoją kartą, a tym bardziej za pieniądze. Wydawało mi się, że mama robi się coraz mniejsza. Wzięła się za głowę i powiedziała chyba najsmutniejsze słowa, które od niej ostatnio słyszałem:  Ja już się do niczego nie nadaję, trzeba będzie umierać”.

Zadzwoniłem do SL. Po otrzymaniu numeru 85 w kolejce, czekałem ponad 40 minut na połączenie. Opowiedziałem całą niespodziewaną i niezbyt oczekiwaną historię mojej mamy. Łagodny głos odpowiedział mi coś w rodzaju ”SPOKO”, to da się załatwić, tylko udaj się do naszego biura, które w realu osobiście przyjmuje klientów zwanych pasażerami. Zabrałem mamę w tę długą podróż, żeby załatwić tak błahą sprawę. Cała ta wyprawa zajęła nam prawie 3 godziny. Czy coś załatwiliśmy? Oczywiście: NIE.  Pani, która zajęła się naszą sprawą, była bezsilna. Tłumaczyła i pokazała mi nawet na ekranie, że nic się nie da zrobić bez Bank Id. I że ten problem jest ogólnie znany.

Wiedziałem, że dla SL pasażer, który płaci i jedzie, jest mile widziany, ale ten co zadaje trudne pytania już za bardzo. Niemalże wpadłem w szał, ale nie dawałem tego po sobie poznać, gdyż starą szwedzką metodą urzędnik odpowie: – Do widzenia, życzę przyjemnego dnia. Zażądałem, żeby o mojej sprawie napisała do dyrekcji do działu skarg. O dziwo dostałem szybką i konkretną odpowiedź: NIE, NIE, NIE.  Bez Bank id nie mamy o czym rozmawiać i przepraszają za pracownika, który wprowadził mnie w błąd. Zapytali się również, o której godzinie i jak się nazywała ich osoba kontaktowa. Godzinę dzwonienia znalazłem na swoim telefonie, ale imienia pracownika nie uchwyciłem i nie zapamiętałem.

W dalszym ciągu, a upłynęło już dużo czasu, nic nie zdołaliśmy załatwić. Dzwonię raz jeszcze do tego nieprzychylnego dla nieszwedzkich obywateli Skandiabanken i proszę o wyjaśnienie, jak mama może używać swe konto. W dalszym ciągu ta sama odpowiedź. Mało tego, chcą rozmawiać z moją mamą, ale tylko po szwedzku lub angielsku. Mama moja, niestety nie opanowała żadnego z nich, żeby swobodnie komunikować się. Odpowiadam, że mama zna dostatecznie polski i niemiecki. Przecież ja mogę mamie tłumaczyć, zaproponowałem. Nie akceptujemy tego, padła bezkompromisowa odpowiedź. To w takim razie zamówię tłumacza przysięgłego. Też nie ma takiej możliwości – odpowiada bank.

Mam wielką prośbę do tych, którzy zmodernizowali cały system kontroli w komunikacji miejskiej.  Weźcie pod uwagę tych obywateli, którzy, według was, nie mają prawa do posiadanie Bank ID, lub po prostu nie potrafią sobie z tym poradzić. Bo jakieś wyjście musi być z tego galimatiasu! Wiem, że jest jeszcze jedna możliwość, która rozwiąże, niestety, tylko jeden problem komunikacji miejskiej – załadować np. 10 biletów jednorazowych, dla emeryta, na specjalną kartę SL i to będzie działało… Ale mama będzie musiała być bardzo ostrożna, żeby wszystkich nie wyjeździć, bo nie będzie miała jak wrócić do domu.

Jest jeszcze jedna sprawa, o której SL zapomniał zupełnie. Wielokrotnie widziałem turystów zagranicznych, którzy chcą zwiedzać Sztokholm. Są bardzo solidni jeśli chodzi o zakup biletów. Jeden z angielskich turystów, który spragniony pięknych widoków w Sztokholmie wraz z 6-osobową rodziną (w tym czworo dzieci) chciał kupić bilet w autobusie. Podchodzi do kierowcy i chce zapłacić za 6 osób, przystawia swą amerykańską kartę 6 razy. A tu nic. Po paru ponowionych próbach  kierowca autobusu lekko zirytowany, pokazuje im, że mają wchodzić bez płacenia. Ciekaw jestem, co by było, gdyby natrafili na kontrolę biletów? Ile kary by zapłacili? Bo przecież kierowca jest bez winy.

Według mnie te moje, a właściwie mojej mamy, przygody i niepowodzenia, to nie tylko brak wyobraźni programistów komputerowych, ale wręcz jawna DYSKRYMINACJA obywateli na stałe mieszkających w Szwecji, a nie posiadających obywatelstwa tego kraju. Przecież moja mama dostała prawo stałego nieograniczonego pobytu w Szwecji, numer personalny i szwedzką kartę identyfikacyjną, wydaną przez Urząd Podatkowy (Skatteverket). Nie ma tylko Bank id, który coraz częściej jest niezbędny.

Dzisiaj nawet kupując coś na portalu www.blocket.se wymagany jest do identyfikacji Bank id. A, jak dobrze pamiętam, w Szwecji wręcz codziennie powtarzano, że z chwilą wejścia Szwecji do Unii Europejskiej każdy obywatel EU ma takie same prawa i nie ma żadnych granic. Dlaczego więc tak się stało, że powstała ta granica między godnym zaufania panem ”Svenssonem”, a niezbyt pełnym wiary, szacunku i niegodnym posiadania Bank id panem ”Nemo”? Gdzie jest prawda i czy przypadkowo Szwecja nie przekroczyła nielegalnie granicy rozsądku?

Bo głupota nie ma granic, ale że właśnie głupotą tak łatwo stworzyć granicę między ludźmi, przy  małej pomocy rządzących decydentów. Może jutro będzie niezbędny Bank id w poszukiwaniu mieszkania, czy pracy. I wszystko jasne…

W tym przypadku zabrakło jednak zdrowego rozsądku.

Zawiedziony szwedzki obywatel posiadający Bank ID, który nie może pomóc swojej NIE szwedzkiej mamie.

Marek Lewandowski                              

3 reaktioner på ”GŁUPOTA NIE MA GRANIC. Ale tak łatwo je stworzyć między ludźmi

  1. Dzisiaj 2024-10-01kupilem nowiutki telefon komurkowy . Nie jest o ten najdrozszy za 24 tysiace. ole wygladal dobrze. Okazje sie ze nie ma czytnika NFC i nie mozna nim potwierdzic swojej tozsamosci a ci za tym idzie zainstalowac BankId, Dostalem doslownie szalu. poszedlem do sklepu i zamienili mi go na taki co spelnia ta funkcie, Sklep tp POWER i Kungens Kurva Heron City. Pytajcie sie przy zmianie telefonu ,czy ma on taka funkcje. Przeciez zwykly klijent banku nie ma o tym pojecia. Moje nerwy sa na wykonczeni przez BankID

  2. Dziekuje za podzielenie sie ta informacja. W SEB banku nikt nie wymagal szwedzkiego obywatelstwa do stworzenia Bank ID.

Lämna ett svar