W 2009 r pewna dziennikarka zorganizowała na Uniwersytecie w Uppsali uroczystość poświęconą bestsellerowi nastolatek, książce ”Ania z Zielonego Wzgórza”. Zachęcała czytelniczki do nadsyłania swoich refleksji. Najbardziej udane teksty miały zostać opublikowane w okolicznościowej antologii zatytułowanej ”Pokrewne dusze”. W Polsce istniały książki o Ani, ale tylko w przedwojennym wydaniu. Dopiero w latach 50-tych wydano pierwszy tom. Posiadam go do dziś. Następne części czytałam już w Szwecji, ale ta pierwsza jest moją ulubioną. Teksty do antologii pisane były oczywiście po szwedzku. Mój stracił wiele w porównaniu z oryginałem.
Ania, przyjaciółka na całe życie
”Ania z Zielonego wzgórza” była moją ulubioną książką we wczesnej młodości, ale czytałam ją wielokrotnie także jako dorosła. Wydaje mi się, że to ojciec polecił mi tę książkę. Kiedy raz po raz robiłam bałagan w moim pokoiku, zwykł mówić, że Ania także popełniała błędy, ale nigdy dwa razy tego samego. Ciągle wymyślała nowe.
W Polsce gdzie dorastałam była książka, ale tylko w przedwojennym wydaniu. Dopiero w latach 50-tych wydano pierwszy tom i jest on nadal w mym posiadaniu. Z biegiem czasu odkryłam dalsze tomy, ale ten pierwszy pozostał moim ulubionym.
Dlaczego kocham tę książkę? Jest wiele powodów. Trudno je uszeregować według ważności. Książka traktuje o dobroci i o osobach z tym przymiotem. Bohaterowie mogą mimowolnie popełniać błędy. Mogą być nierozsądni, pozornie chłodni uczuciowo czy bezmyślni, ale w każdym tkwi coś dobrego. Gilbert nie był sympatyczny jako chłopiec, ale zmienił się jak wydoroślał.
Ania jest godna podziwu. Niczym jej nie przypominam ale rozumiem. Ma bogatą fantazję. Upiększa świat nadając lasom, jeziorom czy drzewom poetyczne nazwy. Uważa, że sama jest brzydka, tylko nos ma zgrabny. Nieustannie ogarniają ją pokusy nie do przezwyciężenia. Kiedyś ufarbowała swe znienawidzone rude włosy, pomyłkowo, na zielono. Próżność została ukarana. Ania jest dumna, ale i wrażliwa; cierpi gdy się ją upokarza. Potrafi jednak prosić o wybaczenie jeśli sytuacja tego wymaga. Ania wcześnie została sierotą, nie doznała miłości, przyjaźni ani szacunku. Promienieje gdy ktoś okazuje jej takie uczucia. Jest zdolna i ambitna: potrafi zrezygnować z marzeń jeśli obowiązek tego wymaga. Nie traktuje tego jako poświęcenie tylko jako drogę okrężną do ich spełnienia.
Ania tęskni za pięknem. Kiedy dostaje trzy nowe sukienki jest rozczarowana i nie potrafi okazać wdzięczności, Sukienki są praktyczne, ale brzydkie. Żadna nie ma modnych, bufiastych rękawów. Jej opiekun, Mateusz, dostrzega rozczarowanie Ani i w prezencie gwiazdkowym ofiarowuje jej pierwszą ładną sukienkę. Podobnie czułam się i ja, kiedy pod choinką znalazłam praktyczną flanelową piżamę. Bez powodzenia szukałam jakiejś koronki. Niestety koronek nie było, tylko nieciekawa, mechata flanela. Od chrzestnej mamy dostawałam piękne prezenty. Była niezwykle elegancka i rozumiała co one znaczą dla dorastającej dziewczynki.
W książce ma miejsce i dramat. Ania łamie nogę spadając z dachu wyzwana do tego czynu przez koleżanki. Innym razem ryzykuje utonięcie płynąc w przeciekającej łodzi podczas odgrywania romantycznej sceny teatralnej. Jej duma cierpi podwójnie bo ratuje ją Gilbert, który kiedyś naigrywał się z jej rudych włosów a do tego sytuacja jest mało romantyczna: Ania uczepiona oślizgłej belki przy nadbrzeżu. Kiedyś Ania ratuje dziecko sąsiadów chore na dyfteryt. A gdy opiekunka oskarża ją niesłusznie o zagubienie wartościowej broszki jest zrozpaczona. Za karę nie pojedzie na szkolny piknik. Gdy broszka się odnajduje i Ania na piknik zdąża, promienieje ze szczęścia.
W książce jest także smutek. Umiera opiekun Ani, później odchodzi jedna z przyjaciółek a pierwsze dziecko Ani nie przeżywa narodzin. Są jednak i sceny humorystyczne, na przykład kiedy Ania z przyjaciółką wskakują do łóżka w gościnnym pokoju nie wiedząc, że tam już leży starsza pani.
Co mi dała „Ania”? Lista jest długa. Przyjemność przy czytaniu, poznanie osobowości bohaterki, inspirację z jej mądrości życiowej, ciepła i pozytywnego nastawienia do ludzi. Proste podarunki ofiarowane z miłością są więcej warte niż wszystkie skarby świata. Ważna jest miłość do miejsca gdzie należymy. Ludzkim jest popełniać błędy, ale powinny one być nauczką. Ania dziwi się, że łatwiej kochać urwisa Tadzia niż jego doskonałą siostrę Dorę. Może ci niedoskonali potrzebują bardziej miłości. Mimo wszystkich pozytywnych cech Ania nigdy nie jest nudna czy zbyt doskonała. Autorce udało się stworzyć uniwersalną bohaterkę, rozpoznawalną we wszystkich krajach niezależnie od narodowości czy politycznego systemu.
Oceny moralne w książce mogą się obecnie wydać przestarzałe, ale są w zgodzie z naturalnym poczuciem dobra i zła czyli z sumieniem. Etyka ta powstała drogą ewolucji, podobnie jak nasze ciała. Jest ona korzystna dla przeżycia. Postępowanie wbrew sumieniu prowadzi do utraty człowieczeństwa.
Byłam jednak rozczarowana, że Ania po wyjściu za mąż przestaje pracować zawodowo. Zdradza swe ambicje. Jest doskonałą żoną i matką, a pisanie traktuje tylko jako hobby. W tamtych czasach trudno było pogodzić karierę zawodową z tradycyjną, biologiczną rolą kobiety. Obecnie również nie jest to łatwe.
Tłumaczkę posądzono o antysemityzm. Dwu-krotnie zmieniła imiona bohaterów z semicko brzmiących na bardziej swojskie. Pani Linde ma w angielskim oryginale na imię Rachel (Rachela). W polskiej wersji otrzymała imię Małgorzata. W drugim wypadku imię zaadoptowanego bliźniaka Davida (Dave) zmieniono na Tadzia. Niektóre imiona pozostawiono bez zmian, inne spolszczono, na przykład Mathew został Mateuszem, a Jane Janką.
Inicjatorka antologii wiele miejsca poświęciła autorce “Ani” Lucy Maud Motgomery. Wnuczka autorki uświetniła spotkanie swą obecnością i zaszczyciła mnie autografem.
Teresa Urban