Współczesny Robin Hood? Kradnie bogatym, sprzedaje ze zniżką ubogim?
Pracownicy dużego francuskiego supermarketu maja wszelkie powody do buntu, źle traktowani przez przełożonych, zagrożeni redukcją. Związków zawodowych nie widać, prawo LAS (Lagen om anställningsskydd) nie istnieje, co oznacza, że pracownicy o najdłuższym stażu odchodzą pierwsi. W tej populistycznej narracji zręczne kradzieże pozorowane wyrzucaniem i niszczeniem produktów przeterminowanych przekładają się na tajny sklepik tanich towarów, czyli solidarność (połączoną z dyskrecją), która obowiązuje i zobowiązuje wszystkich: pracowników supermarketu i ich nowych klientów. Ten obraz dzisiejszej społeczności nie jest zarazem schematycznie czarno-biały, raczej zróżnicowany.
Wśród przedstawicieli proletariatu na dnie jest tylko jeden imigrant z Algerii, zaś w kierownictwie supermarketu mamy Arabkę i afrykańskiego Murzyna. Ale oni też podlegają naciskom ”białych” przedstawicieli centrali, mierzących stoperem wydajność pracowników i inicjujących rewizje wychodzących z pracy. Wbrew niektórym gatunkowym zapowiedziom film nie jest komedią, choć chwilami przypomina obraz brytyjskich bezrobotnych, tańczących z balonikami zakrywającymi męskie przyrodzenie (Allt eller inget/The Full Monty, 1997). Ta grupa pewnie odpowie za swoje przed sądem, ale ich bunt budzi sympatię i zastanowienie.
Aleksander Kwiatkowski
Klippet (Discount), reż. Louis-Julien Petit