Skandynawska literatura na ekranie

Tytuł antologii Tadeusza Szczepańskiego w sposób pewnie nie zamierzony ukrywa jej podstawową – szwedzką – zawartość, gdy wybrane skrajne, pierwsze i ostatnie nazwiska adaptowanych pisarzy – Norweg Ibsen i Fin Aho – ukazują tylko geograficzny zakres tematu. Bowiem prawie 50% tekstu to omówienia szwedzkich filmów, adaptacji dzieł szwedzkich pisarzy, kryjące się nawet w rozdziałach poświęconych innym krajom skandynawskim.

Wszystkie teksty doborowej grupy literaturo- i filmoznawców, często zarazem skandynawistów (w tym 2 Duńczyków i jednego Szweda), reprezentują wysoki, niekiedy bardzo wysoki poziom prezentacji i analizy. Trudno omówić tu wszystkie, niektóre jednak wyróżniają się.

Istotnym dobrem szkicu Anny Estery Mrozewicz o 2 adaptacjach ”Słowa” Kaja Munka jest m.in. – za Edvinem Kau – przekazanie szczegółów kreatywnego stylu Dreyera, specjalizującego się w długich, pozornie statycznych ujęciach, a jednak wierzącego nie mniej w obraz niż w rzeczywistość.  Natomiast zasługą Ewy Mrozek-Sadowskiej jest pierwsze przybliżenie sylwetki Teuvo Tulio, z racji częściowego polskiego pochodzenia a także łatwo dostępnej kolekcji DVD od dawna ulokowanego na moim badawczym celowniku.

Przy łatwo dziś dostrzegalnej inflacji kulinarnych filmów o szefach, kucharzach i degustatorach, Agaty (nomen omen) Ciastoń analiza ”Uczty Babette” zdaje się niemal w pełni, t.j. asymptotycznie, o jeden brakujący krok, osiągać syndrom kina smakowego.

Włączając się w grę stereotypów, muszę wyznać Piotrowi Skrzypczakowi, że chyba nie jestem (nietypowym) Norwegiem, bo notorycznie czytam książki, ale także regularnie odwiedzam Wyspy Kanaryjskie, bo nie mam chatki na odludziu.

Jedyne, rzucające się w oczy potknięcie strukturalne widzę w najdłuższym tekście tomu, renomowanego duńskiego filmoznawcy Petera Schepelerna ambitnej próbie ogarnięcia całości problemu adaptacji w swym kraju. Dla pełni dokumentacji umieszcza on po zakończeniu tekstu, ale także w środku, 3 różne ale częściowo pokrywające się wykazy filmograficzne, rządzące się różnym układem, ale zawierające liczne filmy wymieniane wszędzie. I właściwie nie wiadomo, z którego z tych wykazów korzystać, pewnie z najdłuższego na końcu, ale w takim razie po co dwa pozostałe? Tą elefantiasis dokumentacji redakcja mogła z łatwością powściągnąć.

Nawiasem mówiąc, nie żałuje, że odmówiłem niegdyś Redaktorowi udziału w tej antologii, gdy zaproponowany temat nie odpowiadał mi z paru względów: raz – wymagałby ponownego obejrzenia sporej ilości filmów dla dzieci, dwa – pasował lepiej do kobiecej wrażliwości i podobnie nakierowanego pióra. I tu Katarzyna Gąsior poradziła sobie o wiele lepiej od mojego przypuszczalnego czy możliwego osiągnięcia; jej tekst należy do najlepszych w tomie. Podobne skojarzenia dotyczą omówienia ”Millenium”, które w momencie przygotowywania tomu miałem na świeżo po lekturze i obejrzeniu kinowej trylogii a także nieco od niej dłuższego telewizyjnego serialu. Ale oczywiście nie mogę się równać z posiadaczką najbogatszej w Polsce kolekcji skandynawskich kryminałów, Moniką Samsel-Chojnacką, która swoje dojrzale omówienie książek Larssona i ich ekranizacji mogła rzucić na pełne tło skandynawskich tradycji literatury tego gatunku, jakkolwiek porównała trylogię tylko z filmami kinowymi, nie odnosząc się zarazem do serialu.

Jednocześnie mogę wyznać, że w swych różnych, niezamierzonych i pozbawionych cech premedytacji czynnościach i działaniach towarzyszyłem powstawaniu tej antologii, np. przy lekturze 4-tomowego ”Pelle zwycięzcy” i ponownym oglądzie filmu, podjętymi wyłącznie dla wypełnienia pewnych luk w samokształceniu.

Jestem również wdzięczny Alicji Helman, P. Rosińskiej, G. Stachównej, S.J. Konefalowi i Z. Kurlikowskiej za odświeżenie mi odległych w czasie lektur niektórych książek i ich adaptacji filmowych.

Antologia wpisuje się w szerszy projekt badawczy ”Literatura na ekranie”, w ramach którego ukazały się dotąd w ostatnich latach inne tomy, poświęcone obszarom hiszpańsko-iberoamerykańskim, włoskim i anglosaskim. Niewątpliwie zgromadzenie w jednym tomie szerokiego i reprezentacyjnego przeglądu dzieł literackich i filmowych będących tych pierwszych ekranizacją jest zadaniem trudnym, szczególnie w odniesieniu do zakresu sześciu krajów skandynawskich. Dwa z drukowanych tu tekstów znaliśmy już (niekiedy w zmienionej formie) z 13-letniej dawności skandynawskiego numeru ”Kwartalnika Filmowego” (w tej samej redakcji), gdzie również zamieszczono parę innych tekstów wiążących się z adaptacją. Były tam również 3 moje teksty, żadnego odniesienia do problemów adaptacji nie mające. Czy ta statystyczna wyliczanka to czysta przypadkowość, czy też kryje się za nią głębszy sens pozostawiam domyślności czytelników.

Aleksander Kwiatkowski

Od Ibsena do Aho. Filmowe adaptacje literatury skandynawskiej. Redakcja: Tadeusz Szczepański, Współpraca: Lech Sokół. Gdańsk 2015 Słowo/obraz terytoria s. 431.

 

 

Lämna ett svar