Praca polsko-szwedzkiego historyka Artura Szulca nie jest jego Opus Magnum, zarówno ze względu na rozmiar/objętość jak i przyjętą konwencję. Nie powstało bowiem naukowe dzieło historyczne sensu stricte, jakim bywały niektóre wcześniejsze książki Autora.
Nie opiera się bezpośrednio na źródłach, raczej bazuje na wcześniejszych opracowaniach, w związku z czym nie posiada rozbudowanej sieci przypisów, tylko obszerną, różnojęzyczną bibliografię. Jest to więc w miarę popularne i momentami szkicowe kompendium dziejów Polski – szkicowe szczególnie jeśli chodzi o okres do roku 1918, czyli odzyskania niepodległości po 123 latach rozbiorów.
Rozdział otwierając książkę nie jest – jakkolwiek zachowuje chronologię i ogarnia całość – systematycznym przeglądem, raczej wspiera się na kilku, atrakcyjnie sformułowanych i angażujących czytelnika, opisach wybranych wydarzeń – jak bitwa pod Grunwaldem, obrona Częstochowy, odsiecz Wiednia. Do których dołącza – w rozdziale drugim – także opis cudu na Wisłą 1920 roku. Tu widać wyraźnie dużą kompetencję Autora w zakresie historii wojskowości. Ale, być może ze szkodą dla innych wydarzeń, potraktowanych bardziej skrótowo, jak np. Konstytucja 3 Maja.
W dalszych częściach książki pozytywnie zaskakuje zdecydowana krytyka polskich władz w okresie międzywojennym, w szczególności ich stosunku do mniejszości etnicznych, głównie ukraińsko-białoruskiej i żydowskiej, przede wszystkiem po śmierci Piłsudskiego. Widać to najwyraźniej w opisie wysiedlenia Żydów z polskimi paszportami z Niemiec do Polski w 1938 w przygranicznym Zbąszyniu. A także w krytycznym stosunku do obecnie panującej, choć często zmagającej się z innymi opiniami, oficjalnej, panegirycznej oceny polskiej historii.
Autor trzyma się zresztą niekiedy pozycji pośredniej – między ekstremizmami z obu stron – choć muszę wyznać, że ja dostrzegam ekstremizmy, przekłamania, czy częściej przemilczenia, tylko z jednej, rządowej strony. Wydaje mi się to zaskakujące, bo w niektórych poprzednich publikacjach Autora dawał się zauważyć pewien, może minimalny wpływ stereotypów jak żydokomuna, tu bez reszty potępianych. O czymś świadczyć może także przywoływanie np. książki historyka Marcina Zaremby (Wielka trwoga) z pominięciem (również w bibliografii) wcześniejszych książek „socjologa” Jana T. Grossa (Strach, Sąsiedzi), z którego metodologią Autor już się „rozprawiał” w książce z 2010 roku – I Stalins våld (s.52).
Ta niechęć trwa do dziś. Na kilku innych stronach tejże książki podkreślona jest masowość żydowskiego witania sowieckich agresorów we wrześniu 1939 roku. Także w zestawieniu z późniejszym, masowym zdaniem Autora, udziałem Polaków w ratowaniu Żydów w czasie okupacji hitlerowskiej. Te akcenty zostały w „Historii Polski” wyciszone, choć nie znikły całkowicie, bo też fakty takie istotnie miały miejsce. Pod znakiem zapytania stoi natomiast ich masowość, której akcentowania Autor zdaje się teraz unikać. A polemikę wprost z Grossem zastępuje przemilczenie.
Tu usilnie proszę PT Czytelników, a także Autora, o nie doszukiwanie się w powyższym nawet cienia krytyki wobec ujęcia tych spraw w recenzowanej tu książce.
Natomiast budzą wątpliwości niektóre sformułowania, być może wywołane skrótowym ujęciem całości. Szwedzki czytelnik poinformowany na stronie 140, że Tadeusz Kościuszko, którego imieniem nazwano 1-szą dywizję uformowaną w ZSRS 1942, to bohater amerykańskiej wojny o niepodległość, nie skojarzy zapewne, że był on również (co ważniejsze i opisane na stronach 55-56) wodzem 1-go powstania antycarskiego w czasie rozbiorów, Insurekcji Kościuszkowskiej 1794 r. Podając na stronie 135, że późnym latem 1941 roku Stalin „ułaskawił” polskich więźniów, Autor omieszkał dodać, że owo „ułaskawienie” (raczej amnestia) było wynikiem umowy Sikorski-Majski, zawartej tuż przedtem, w ślad za sojuszem brytyjsko-sowieckim.
Tego samego braku precyzji dowodzi również sformułowanie na stronie 127, które pozwolę sobie zacytować w całości w szwedzkim oryginale:
Från 1941 fanns Sovjetunionen och USA vid Storbritanniens sida efter att Tyskland invaderat sin forna allierade.
Niby to wszystko prawda, ale trochę deus ex machina. Bo po inwazji Hitlera na ZSRS w czerwcu to Churchill ofiarował Rosji sojusz i pomoc, a Stany Zjednoczone A.P. dopiero w grudniu, po Pearl Harbor i wypowiedzeniu im wojny przez Hitlera, niejako automatycznie znalazły się w alianckim obozie.
Drobnym faktograficznym potknięciem jest niewątpliwie informacja, że Poemat dla dorosłych Adama Ważyka ukazał się w drugim z wymienionych na stronie 205 czasopism: „Po prostu”. W istocie ukazał się w pierwszym z nich, w „Nowej Kulturze”, i to redaktor naczelny tego pisma, Paweł Hoffman, stracił wówczas posadę.
Wiele (i trafnie) mówiące jest natomiast (na s. 159) porównanie Francji (podniesionej w Jałcie do rangi państwa zwycięskiego) z pozbawioną tej rangi (i jeszcze wielu innych rzeczy) Polską, pierwszym państwem stawiającym zbrojny opór hitlerowskiej agresji.
W sumie jest ta „Historia Polski” bardzo dobrze, często błyskotliwie, sformułowanym przeglądem najważniejszych wydarzeń. Jedynym bodaj współczesnym, szwedzkim punktem odniesienia może być książka Petera Johnssona Polen i historien (2009), którą w swoim czasie omawiałem krytycznie na tych łamach. Zakrojona szerzej (podwójna objętość w zestawieniu z książką Artura Szulca), z ambicjami naukowymi (aparat przypisów), nie była jednak pozbawiona rozlicznych błędów faktograficznych.
W książce Szulca są one nieliczne (często nawet dyskusyjne), nie zakłócające ogólnego, dobrego wrażenia całości.
Aleksander Kwiatkowski
Artur Szulc: Polens historia, Historiska media, Lund 2017 s. 315