trwa i za moment usłyszycie hałas, dudnienie, zawodzenie i inne odgłosy, które trudno wam będzie wytłumaczyć, a to będę ja i moja winda, (nazywana również strefą wypoczynku), którą odbywam nieustającą podróż między Frekwencjami, dostarczając na różne poziomy nowych lokatorów, z czego nie jestem zbyt zadowolony, ponieważ nie podoba mi się takie rozwarstwienie nieba,
ale cóż, postanowiono, że każda dusza ma znaleźć się we Frekwencji zgodnej z jej wyobrażeniami, tak więc ma być ich tyle, ile w duszach różności i przepisy mówią jasno: jeżeli pojawi się dusza niepasująca do żadnej Frekwencji, należy stworzyć nową i tu wchodzę ja z windą w roli klasyfikatora, co oznacza, że podróż moją windą musi odbyć każda dusza bez wyjątku i to ja oceniam przy której Frekwencji zatrzymam windę, ale nie sądźcie – tu obalę jeden z waszych mitów – że tu się mądrzeje, bowiem wiele dusz wierzy, że kiedy nią zostaje od razu kolosalnie mądrzeje, więc powiem krótko: nic z tych rzeczy, głupiec zostaje głupią duszą, zaś mądra dusza zdobywa orientację jak długa jeszcze przed nią droga i to było na tyle gwoli wstępu do krótkiego resume ważniejszych fragmentów moich notatek, w których zgromadziłem doświadczenia zebrane w niezliczonych kursach moją windą, zwaną jak już wspomniałem strefą wypoczynku, dodam iż słyszałem twierdzenie, iż prawdziwa mądrość nie wymaga potwierdzeń, no nie wiem, być może, ale wożąc was od eonów czasu miałem okazję poczynić obserwacje, otóż niezależnie od poziomu umysłu, jak to między sobą nazywacie rozumem albo intelektem, jesteście wszyscy jak zagubione we mgle niemowlęta, co gorsza nie czynicie nic albo niewiele, by stan ten zmienić na lepsze i chociaż zdarzają się dusze światłe, to i one przywiązane są do bóg jeden wie przez kogo narzuconych kanonów, zabraniających przekraczania granic (notabene przez nich samych wymyślonych), ale dobrze, nie jestem pewien czy pomoże wam to w czymś, ale opowiem trochę o was samych, o człowieku, który w gruncie rzeczy wykluł się z czegoś okropnego, z tysiącleci krwi, krzyku, cierpienia, chaosu, śmierci i taka jest prehistoria, wasze korzenie są zwierzęce, stada podludzi polowały, zabijały i zjadały się nawzajem, a wrogość pomiędzy wszystkim co żyje stanowiła znak firmowy biologicznego przetrwania i niestety niewiele się nie zmieniło, ponieważ widać gołym okiem, że gatunki pilnują swojego przetrwania walcząc o to z innymi gatunkami, co sprawia, że wydaje się iż świat nie zna praw moralnych i nie chroni swoich dzieci a przeciwnie, zostawia je samych sobie w zimnej, bezlitosnej i pełnej zagrożeń teraźniejszości, w której bóg mówi jedno a natura drugie, bóg bowiem głosi dobro i współodczuwanie, natura natomiast ma to gdzieś i pozwala przetrwać tylko poprzez walkę i cierpienie, cóż, widocznie taka jest konieczność i potrzeba, że wpierw musi być walka i cierpienie, musi być źle, żeby mogło być dobrze, inaczej mówiąc wszystko zaczęło się od form prymitywnych i najprostszych, by przejść w bardziej skomplikowane, wasz świat i wy sami otrzymaliście istnienie, ale też sugestię samodzielnego szukania rozwiązań, co sprawiło, że rodzaj ludzki przechodzi zagadkowe i brutalne przekształcenia, bowiem biologiczne istnienie przesączone jest walką i cierpieniem, co zrozumiałe, bo łagodność instynktów i delikatność uczuć w początkach nie były możliwe, ale system był otwarty na każdą ewentualność, również w postaci Dobra, które w jakimś momencie pojawiło się, zostało i pomagało wam urodzić i wychowywać, początkowo słabą i chorowitą Świadomość, która po okrzepnięciu spowodowała, że dokonaliście zdumiewającego odkrycia i pojawiła się by pozostać Miłość, więc tak rozumując miłość jest dzieckiem człowieka, ziemia urodziła człowieka a ten miłość, co stało się jednak zgodnie z z boskimi sugestiami i oznacza, że miłość stanowi szansę człowieka na przetrwanie, choć na razie niestety góruje brutalność, która została ważną częścią istoty ludzkiej i łatwą formą wypowiedzi, być może dlatego nie czujecie się bezpieczni w rękach natury, która swoim zachowaniem sprawia wrażenie, że przejmuje się losem człowieka na równi z losem więdniejącego liścia i taka jest prawda ludzkiego świata, czyli historia istoty zmierzającej ku nieznanemu celowi, stworzenie przekształcające powoli swoje korzenne bestialstwo i tak przygotowujące się do wyższych zadań, a zatem budowanie w sobie życzliwości, miłości i empatii, bo taki jest cel boskiego planu, jesteście rozjaśniającym mrok tchnieniem, grotem strzały wysłanej w przyszłość, jesteście ważni, bardzo ważni, może nawet najważniejsi w szeroko zakrojonym planie, jesteście udanym biologicznie dziełem, perfekcją z cudownym aparatem mózgowym na szczycie i z tym mózgiem, gdy go dobrze poznacie, będziecie w stanie czynić rzeczy nieprawdopodobne, mózg jest triumfem waszych przekształceń, wspaniałą precyzyjną maszyną, ale wasza rzeczywista przyszłość, pamiętajcie o tym, nie leży na planie idealnej sprawności maszyny, w waszym materialnym, galopującym dziś do utraty tchu świecie, ale nie pomijajcie w waszym upojeniu fizycznością, że drzemie w was wielkie pragnienie i marzenie o świecie duchowym i jeżeli tylko nie ustaniecie w wysiłkach, dowiecie się więcej i wszystko się dobrze ułoży, ponieważ jesteście otwartym rachunkiem, ale bądźcie rozsądni w waszych modłach, bóg nie ma początku ani końca, jest zbiorem czystości i sumą wszystkiego, nie można go obrazić, nie można oczekiwać od niego pochwał i nie ma z nim porozumienia, bóg jest jak koło, gdzie wszystkie punkty na okręgu mają identyczną wartość, co czyni, że to co stworzył nie jest ważniejsze od innego, co stworzył, nie można go zobaczyć, ponieważ bóg nie wygląda, bóg jest wyobrażeniem, jest maską jaką zakłada grając ciebie, grając mnie, a przydawanie mu kształtów czy innych cech jest limitowaniem Inteligencji jaką jest, zaś oczekiwanie od niego odpowiedzi to jak pytać, co jest na północ od bieguna północnego?, co o bogu wiemy to to, że jest kompletny, jest mądrością, jest wiedzą, ale ponieważ miał jedynie siebie, mógł się znudzić i wtedy zdecydował, że ciekawiej będzie stworzyć wielość i wybór, rozszerzenie i ekspansja elementów, a także, żeby był w tym jakiś sens dodał coś, co sprawiło, że ekspansja elementów stała się celowa, a zrobił to być może z czystej ciekawości, aby sprawdzić myśli na rzeczach, więc dał wszystkiemu po równo, dał czego było potrzeba by rosło silne i zdrowe, ale rosło w różnym rytmie i to silniejsze poczęło dusić rosnące wolniej, a ogrodnik w takim przypadku wyrywa chwasty, ale bóg – w swej bezkresnej dobroci, a może też z lenistwa – nic nie wyrywa, więc zaznaczyły się różnice a z nich powstały i rosły w siłę energie negatywne, którym poczęło się wydawać, że mogą konkurować z siewcą i wy to to akurat doskonale znacie, ale to dopiero jeden wariant, jest i drugi: panowała wyłącznie zgoda i wszechpotężny umysł boga nudził się, a nie mając z czym się zmierzyć, stworzył sobie po prostu przeciwnika, tu wiem i mogę zrozumieć, że wydaje się wam, iż takie tłumaczenie brzmi niepoważnie, ale jak każde inne jest możliwa, a ja nie odważyłbym się posądzać szefa, który jest i nie zapominajcie o tym, Pierwszym Ziarnem, o cokolwiek, a szczególnie już o brak humoru, a zatem kończąc, powiem jednym zdaniem – Bóg jest.
Andrzej Szmilichowski