Pianola

Z „czasem” mamy definitywnie załatwione i nie ma o czym deliberować? Istnieją po prostu trzy możliwości: przeszłość, teraźniejszość, przyszłość i nie marudź pan? No dobrze, tylko że fizycy a szczególnie astrofizycy, jakby o tym podziale nie słyszeli i komplikują nam świat twierdząc, że wszystko dzieje się równocześnie. Porównują teraźniejszość do promienia, który porusza się in minus albo in plus, w przeszłość lub przyszłość.

Ta koncepcja na razie nie wychodzi poza teorię, szczególnie jeśli idzie o przeszłość i chwała Panu Bogu za to! Bowiem mogłoby oznaczać, że człowiek ma w ręku instrument, pozwalający na zmiany w przebiegu historii. Wyobraźmy sobie taki ciąg zdarzeń: Podróżnik w czasie wraca i konfrontuje się ze swoim dzieciństwem, spotyka siebie-dziecko i ucina mu głowę. A zatem ginie zanim się urodzi i wybierze w podróż w czasie? Przy tym z własnej ręki? Paranoja, ale zostawmy to.

Istnieje teoria mówiąca, że wszechświat jest ogromną, obracającą się spiralą, co czyni możliwym spojrzenie w tył i w przód czasu. Jeżeli byłoby to prawdą, ze słowników świata należałoby wykreślić dwa słowa: początek i koniec. Czas nierozerwalnie związany jest z szybkością. Im szybsza podróż, tym wolniejszy upływ czasu. Gdybyśmy nadali statkowi kosmicznemu szybkość światła, stanęłyby nikomu niepotrzebne zegary, nastałaby wieczność i zniknęlibyśmy z oczu (ludzkich oczu).

Naukowcy twierdzą, że teoretycznie rzecz biorąc można wybudować „maszynę czasu” już dziś. Musiałby to być ogromny obracający się cylinder, o wymiarach: długość 100 kilometrów, szybkość obrotu dwa kilometry na mikrosekundę (Wyliczył to Jens Tellefsen, rektor emeritus Politechniki Sztokholmskiej, specjalista fizyki laserowej).

Jeszcze inna koncepcja odbiera czasowi jego stabilną formę mówiąc: Przebieg czasu jest uzależniony od ilości zdarzeń. Im więcej wydarzeń, tym więcej potrzeba na nie czasu. Gdyby tak było, Średniowiecze trwałoby dzień lub dwa! Bowiem specjaliści wyliczyli, że średniowieczny chłop przez całe swoje życie, otrzymał tyle informacji, co ty Szanowny Czytelniku otrzymujesz w ciągu jednej godziny! Czyżby człowiek był czymś w rodzaju samogrającego pianina?

Wątków i analogii przybywa. Jeżeli podróż w czasie będzie kiedykolwiek możliwa, a wierzę że do tego dojdzie, to prekognicja (wgląd w przeszłość), fenomen którym od długich wieków posługują się jasnowidzący, jest taką właśnie podróżą. Z tą tylko różnicą, że medium odbywa ją nie na planie fizycznym a mentalnym. Jasnowidz dysponuje jakimś nieznanym dziś środkiem transportu, którym może podróżować w przeszłość lub przyszłość. Wyrusza więc, coś widzi, zapamiętuje, wraca, opowiada.

Zastanawiając się nad tym wszystkim można by wysnuć wniosek, że czas nie jest ani uniwersalnym ani stałym parametrem. Czyżby był relatywny? Niewykluczone. Dopuszczamy zatem myśl, że to co nas otacza, kosmos, planeta Ziemia ze swoją cudowna naturą, my sami, dosłownie WSZYSTKO, może być rzeczywistością relatywną? Jeżeli tak, zdecydujcie sami jaką ma wagę apodyktyczne zdanie: Bezdyskusyjny ciąg niezaprzeczalnych faktów?

Wszechświat, a z nim nasza umiłowana planeta Ziemia, może być ułudą, fatamorganą, fantazją? Na to wygląda, ale nie uciekniemy od kolejnych pytań: – Czyja to fantazja? – Czyja pianola?

Andrzej Szmilichowski

Lämna ett svar