ANDRZEJ SZMILICHOWSKI: TKM i CPK?

Niewątpliwy pożytek ze zmiany władzy w naszym kraju widzę w tym, że przez kilka ostatnich lat z góry było wiadome, co która gadająca głowa powie/napisze, która telewizja kogo pochwali, a komu przypalantuje. Ostatnio, na szczęście, powiew słusznie minionych lat bardzo osłabł i miejmy nadzieje, że wkrótce zaniknie zupełnie.

Pojawiła się różnorodność. Inaczej mówiąc – zauważalna skłonność do nieskrępowanej debaty. Zjawisko to nazywane jest dziś „polaryzacja”, co wprzódy brzmiało bardziej po ludzku i polsku, mianowicie „wolna trybuna”. Jak zwał tak zwał, najważniejsze, że dobrze ilustruje nabierającą tempa i kolorów dyskusja o rozgrzebanych inwestycjach, pozostawionych w spadku po, niech-imię-to-zostanie-zapomniane, Prawie i Sprawiedliwości.

Sondażownie sondują a publikatory publikują, że mniej więcej dwie trzecie Polaków uważa, iż to, co występuje pod symbolem CPK, może się na coś przydać. To sporo. I zgodnie z życiowym doświadczeniem, że nawet w bezsensie zawsze drzemie jakiś sens.

Nie ma się co boksować z Horałą na temat sensu czy bezsensu przedsięwzięcia CPK, ale wydanie do dnia dzisiejszego 250 milionów złotych, na przysłowiowe już „pilnowanie łąki”, jest wstydliwym rekordem świata, a PiS-u odpowiedzialnością. Czy ukochana partia Horały obroni projekt i jego samego – się zobaczy. Ale pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno można było pójść siedzieć za jeden zegarek!

Podobno istnieją sondaże głoszące, że Centralny Port Komunikacyjny podoba się młodym Polkom i Polakom. Młodzieży zawsze imponowały wielkie projekty i może taka była intencja PiS-u. Uznano, że przez wielką inwestycję trafią do ludzi głodnych sukcesów.

Osobiście śmiem wątpić, ponieważ wierzę, że polski naród, a szczególnie młodzież, nie zgłupieli do końca i potrafią wybrać pomiędzy realnymi potrzebami, a maniakalnymi pomysłami wspieranymi przez starszego człowieka, zafascynowanego zapamiętanymi z młodości wielkimi projektami, jak choćby Kanał Wołga–Don.

Inny „gruby” interes, to  budowa elektrowni atomowej w gminie Choczewo. Znam te tereny, bom z Gdyni. Na Kaszubach jest pięknie i mieszkańcy się sprzeciwiają realizacji tego projektu właśnie u nich. Co tu można dodać? Tak dzieje się zawsze, gdy chodzi o konieczne inwestycje, ponieważ zakłócony zostaje lokalny porządek. Po angielsku się to nazywa not in my backyard. Logika i stan rzeczy mówią, że inwestycja potrzebna i w porządku, tylko dlaczego w moim ogródku? Koniec końców nic nowego, za Jaruzela władza ludowa również podjęła nieudaną próbę budowy elektrowni atomowej. i to nie opodal, w Żarnowcu.

Jakby nie było trzynastego października 2023 roku Polska rozpoczęła nowe państwowe życie, nieomal z martwych powstając. Jak się wszystko potoczy wie tylko Opaczność, oczywiście pod warunkiem, że istnieje. Jak by na to nie patrzeć, w życiu najważniejsze są dwie daty: dzień, gdy się urodziłeś i dzień, kiedy się dowiesz dlaczego.

Andrzej Szmilichowski 

Lämna ett svar