Molierowski pan Jourdain (w „Mieszczaninie szlachcicem”) zorientował się w pewnym momencie, że mówi prozą. Podobnie ja, skonstatowałem pewnego dnia, że kolekcjonuję najwyższe szczyty w różnych krajach. (…) To wchodzenie na wysokie szczyty zaczęło mi się coraz bardziej wydawać zwykłym oszustwem, wywołanym okolicznościami, lenistwem, czy brakiem wytrwałości – pisze w najnowszej swojej książce Aleksander Kwiatkowski. „Polacy wśród szczytów świata” to książka o historii polskiego taternictwa, alpinizmu, himalaizmu. Ale przede wszystkim książka o górach w różnych aspektach: w kinematografii, w literaturze…
Publikacja jest efektem paru pasji Kwiatkowskiego. To zamiłowanie do wspinaczki górskiej, historyczno-dziennikarska potrzeba opisywania zmagań z najwyższymi szczytami świata; pasja i olbrzymia wiedza zawodowa uznanego krytyka filmowego. Także miłośnika literatury. Te zainteresowania przekładają się na kształt tej książki – będą stanowiły o dokumentalnym charakterze publikacji. Dla odbiorców zainteresowanych górami, taternictwem i alpinizmem, to niezwykle cenna publikacja, która bez patosu opisuje etapy polskich podbojów najwyższych szczytów świata. Teksty nie są nowe, przez ostatnie parędziesiąt lat Kwiatkowski publikował je w różnych pismach polskich i zagranicznych. Teraz jednak zebrane w tom książki tworzą ważny dokument.
Ale to także książka osobista, zapis (często barwny) zdobywania własnej Korony Ziemi. Przygoda Aleksandra Kwiatkowskiego z górami zaczyna się oczywiście w Tatrach, które jednak – podobnie jak dla wielu pasjonatów wspinaczki górskiej – zaczynają być zbyt „małe”, więc nowych wyzwań trzeba szukać gdzie indziej. Autor książki może poszczycić się imponującą kolekcją zdobytych szczytów: w Europie, Azji, Afryce, Ameryce Południowej. Nie zawsze są to najwyższe z najwyższych, ale najczęściej to najwyższe szczyty w wielu państwach świata. Bo taternictwo/alpinizm/himalaizm w przypadku Kwiatkowskiego to fascynacja nie tyle profesjonalnego wspinacza, ile człowieka zakochanego w górach i stawiającego przed sobą wyzwania.
Autor książki pisząc historię polskich wspinaczy wspomina, że w pewnym momencie „odkrywcza wola” człowieka wkroczyła do wnętrza groźnych, pełnych niespodzianek gór. To zapewne też motto któremu wierny przez całe życie był sam Autor. „Odkrywcza wola” jest bowiem zmaganiem się nie tyle z górami, ile zmaganiem się z samym sobą. Słynny taternik Mariusz Zaruski pisał kiedyś, że „istotą taternictwa jest walka. Walka z przeciwnościami i niebezpieczeństwami świata tatrzańskiego; w konkluzji ostatecznej – walka z samym sobą. I z tego też powodu nie jest ono sportem. Albowiem treścią sportu każdego jest wyścig, w zdobycie rekordu, zwyciężenie innego człowieka. Tu zaś idzie o zdobycie turni i zwyciężenie siebie samego”. Mamy więc w książce nie tylko opowieść o zdobywaniu szczytów, ale o sile woli, ciekawości, sprawdzaniu własnych granic. „Człowiek powracający z trudnej górskiej eskapady jest istotą mądrzejszą, spokojniejszą i promieniującą wewnętrznie. Niejako – wyzwoloną ” – pisał Wojciech Kurtyka. Bo trudne zmaganie się we wspinaczkach jest wzlotem ponad siebie samego, jest głosem Wolności.
Jest w tej książce także rozdział poświęcony żmudnej wyprawie na najwyższy szczyt Szwecji, Kebnekaise.
”Od 1965 roku mieszkam w Szwecji. Jeszcze zanim nauczyłem się dobrze posługiwać tubylczym językiem udałem się latem 1966 roku na pierwszą wycieczkę w góry tego kraju za kołem podbiegunowym. /…/ Daleko przed Kiruną dostrzegamy z lewej strony w oddali grupę skalistych, obficie zaśnieżonych szczytów. Dopiero jednak za Kiruną otwiera się widok na obie strony. Liczne, pokryte nikłą roślinnością wzgórza, za nimi wyższe, miejscami błyszczące plamami śniegu szczyty. Częściowo śnieg utrzymuje się tu okrągły rok, ale ostatnio sygnalizowano także świeży opad, którego czerwcowe słońce nie zdążyło stopić. Pociąg zatacza teraz półkole, pozostawiając po lewej stronie najwyższe masywy Lapplandii, na razie jednak widoczne z dużej odległości i na ogół zakryte. Coraz bardziej zaczyna imponować wysokość względna, ale urok nowości nie daje się mimo wszystko porównać z corocznym biciem serca, gdy z Przełęczy Sieniawskiej, przy dobrej pogodzie, otwiera się z pociągu widok na dobrze znane Tatry.”
Ważną częścią książki „Polacy wśród szczytów świata” jest rozdział poświęcony kinematografii związanej z górami. Tu Aleksander Kwiatkowski – z zawodu krytyk filmowy – występuje jako jeden z niewielu ekspertów w tej dziedzinie, w swojej zawodowej przeszłości także członek jury różnych festiwali filmowych. Łącząc swoją pasję zmagania się z górami z pasją krytyka i historyka filmu, autor książki tworzy unikalny dokument.
„Gdy się człowiek robi starszy, dostępne szczyty stają się coraz niższe – pisze Kwiatkowski. – Co nie zmienia faktu, że nadal są to najwyższe szczyty – np. w poszczególnych regionach danego kraju, lub najwyższe szczyty takich krajów jak Dania (śmiech na sali), czy (śmiechu nieco mniej) Finlandia. Śmiechu mniej, bo zaawansowana latem roku 2000 próba wejścia na najwyższy szczyt Finlandii załamała się ok. 200 metrów pod liczącym 1328 m. szczytem. Wejście nań prezentuje trudności o charakterze raczej logistycznym i topograficznym, niż sportowo-technicznym. Kryjąc się w lewym z dwóch wyskoków mapy, wdzierających się na terenie Finnmarku w obszar Norwegii, Haltitunturi wydawał się raczej trudno dostępny z powodu domarszu przez bezdroża. Na szczęście w latach 90. poprowadzono tu fragment rozległego szlaku wiodącego przez trzy kraje skandynawskie – Nordkalottleden albo The arctic trail.”
Kompozycja książki zadowoli zapewne gusta różnych czytelników. I pasjonatów gór i historyków. I tych którzy są ciekawi niezwykłego świata. Bo, jak mówił Andrzej Zawada, „potrzeba wspinania tkwi głęboko w naszej psychice”.
Stanisław Sobolewski