Czy to się da uratować?

Kongres Polaków w Szwecji na skraju przepaści. Bez pieniędzy nie ma racji bytu. Tym razem sytuacja jest wyjątkowo poważna, ale nie o organizację chodzi, ale o dorobek paru pokoleń polskiej emigracji w Szwecji.

Na swojej stronie internetowej Kongres poinformował: Rząd szwedzki podjął decyzję zakończenia finansowania działalności organizacji etnicznych w Szwecji. Do Parlamentu przekazano projekt ustawy budżetowej na 2024 rok, w którym proponuje się zniesienie dotacji państwowych dla organizacji utworzonych na gruncie etnicznym. W wyniku tej decyzji Kongres Polaków w Szwecji – zrzeszający 20 organizacji polskich w różnych regionach w Szwecji – został pozbawiony środków finansowych na prowadzenie działalności statutowej w roku 2024. Zagrożone jest również funkcjonowanie Ośrodka Polskich Organizacji Niepodległościowych, który wraz z Biblioteką Polską stanowi ważne miejsce dla społecznej i kulturalnej aktywności Polaków oraz polskich organizacji. Szanowni Państwo, zwracamy się z gorącym apelem o powszechny udział w akcji finansowego wspierania Kongresu Polaków w Szwecji. Mamy nadzieję, że ofiarność darczyńców będzie szczodra…

Ten apel ma jednak drugie dno. Bo chociaż można by się zgodzić, że sytuacja jest niepokojąca, to jednak była ona do przewidzenie. Tyle tylko, że Kongres pod obecnym zarządem liczył na to, że „jakoś się uda”, a gdy zabraknie dotacji szwedzkich, pomocy udzielą władze w Warszawie. Wszystko było możliwe do czasu, gdy w Polsce nie nastąpiły zmiany polityczne. Kongres, który od wielu, wielu lat szybował w kierunku Jarosława Kaczyńskiego, „zamachu smoleńskiego”, antyeuropejskiej polityki, narodowców polskiego i szwedzkiego chowu, ma dzisiaj – mówiąc „kolokwialnie” – przechlapane i niewielkie szanse na pomoc z Warszawy.

Nie wypracował też żadnych innych form finansowania, bo polityczne klapki na oczach zasłoniły pole widzenia. A ludzie, którzy mogliby pomóc i wesprzeć Ośrodek Polskich Organizacji Niepodległościowych i Bibliotekę Polską w Sztokholmie już dawno stamtąd odeszli i nie nie mają ochoty by tam powrócić. Sytuacja jest więc poważna.

Kongres Polaków przypomina nieco Trybunał Konstytucyjny w Polsce – niby jest, tylko nikt go nie szanuje. A prezes Kongresu jest jak magister Przyłębska – nie potrafi odspawać się od stołka, mimo, że – według naszej wiedzy – już od ponad kilkunastu miesięcy nie przeprowadzono nowych wyborów zgodnie ze statutem Kongresu. A bez zmian personalnych nic Kongres nie uratuje.

Prezes Janusz Górczyński & Co. budzą się dzisiaj z ręką w nocniku. Jest niemal pewne, że ich apel do społeczności polskiej w Szwecji zostanie zignorowany, bo wiarygodność Kongresu (który po stanie wojennym w 1981 roku powstał jako próba zjednoczenia emigracji niepodległościowej) została zniszczona politycznym harakiri, polityką wykluczania ludzi i środowisk, które nie podzielały entuzjazmu obecnego zarządu dla polityki Jarosława Kaczyńskiego i „wstawania z kolan”.

Organizacje wyrzucano z Kongresu, niepokornym odbierano klucze do lokalu Ośrodka Polskich Organizacji Niepodległościowych (OPON), a w lokalu organizowano spotkania, na których promowano spiskowe teorie smoleńskie i antysemityzm. Do upadku doprowadzono Bibliotekę Polską.

Brak wizji, jak organizacja ma dotrzeć do nowej emigracji, doprowadził do zdziesiątkowania wszystkich organizacji wchodzących w skład Kongresu, który nawet przez sztuczne pompowanie statystyk ilość osób należących do organizacji członkowskich, kurczył się z miesiąca na miesiąc. Większość organizacji unika odpowiedzi na pytania o ilość członków, bo nie ma się czym chwalić. Te które w czasach prosperity miały po 200 członków, dzisiaj mają zaledwie 20-30, a w niektórych nie starcza osób, by stworzyć zarząd. Jest źle, a nawet gorzej.

Gdy więc dzisiaj Kongres zwraca się do społeczności polskiej w Szwecji o wsparcie, podkreślając jak ważne jest utrzymanie lokalu OPON i Biblioteki, brzmi to jak dzisiejsze skandowanie o poszanowaniu Konstytucji przez apologetów Wielkiego Prezesa. Zresztą… prezes Kongresu & Co. znajdują czas nas demonstrowanie przed ambasadą, bo im rzekomo „skradziono wolność w Polsce” i nastały rządy zamordystów Tuska, a nie są w stanie przedstawić żadnego pomysłu na uratowanie polskiego ośrodka w Sztokholmie.

Tutejsza społeczność polska nie przyjdzie z pomocą Kongresowi w takiej postaci w jakiej jest obecnie. Ważne jest także postawienie sobie pytania, czy Kongres jest nadal potrzebny, skoro nie będzie szans na pieniądze, które do tej pory dawali Szwedzi dla dużych organizacji etnicznych? A to było jednym z ważnych założeń tworzenia organizacji parasolowych. Dzisiaj nadal jest możliwość starania się o szwedzkie pieniądze na projekty, ale każda z organizacji może czynić to sama.

Czy sprawa polskiego ośrodka w Sztokholmie jest już przegrana? Być może nie. Wymaga jednak nowych, radykalnych rozwiązań. Po pierwsze: o przyszłości lokalu powinno decydować grono ludzi mających wśród Polonii szacunek i autorytet. Po drugie: cały zarząd Kongresu powinien natychmiast podać się do dymisji, i należało by się zastanowić nad dalszym sensem istnienia Kongresu. Po trzecie: należałoby powołać specjalną Komisję do zbadania nadużyć i celowości wydatków w Kongresie przez ostatnie 15 lat. Po czwarte: powinna powstać komisja/fundacja mająca na celu zabezpieczenie majątku OPON i znalezienia rozwiązań, jak i gdzie taki ośrodek ma w Sztokholmie funkcjonować.

Bez tych wszystkich zmian, nikt rozsądny nie będzie się angażował we wsparcie zbiórki. To już nie te czasy, nie te priorytety.

NGP

 

Lämna ett svar