Mit intelektualnego i artystycznego Krakowa to jeden z najważniejszych wyróżników w obrazowaniu kultury polskiej. Osławiony genius loci, który przenika niewielkie powierzchnią a potężne znaczeniem miasto, jak i jego historyczny palimpsest, skazują Kraków na wiodącą rolę w świadomości zbiorowej Polaków. Jest zaborczy w potwierdzaniu swojej świetności, filuterny w autoironii ale i snobistycznie usposobiony w lansowaniu swojej wyjątkowości. Właśnie w takich warunkach mity mają się najlepiej.
Opowieści o Krakowie, nadające sens jego historii i współczesności, nie sprowadzają się do jednego czy kilku nawet scenariuszy. Mimo to, jest w nich coś, co je „uwspólnia”: poczucie esencjonalnego wkładu miasta w kulturę i tożsamość Polaków. Chodzi zatem o kunszt ”mitu integrującego”, który, mimo wielości narracji, skazuje to miasto na wyjątkową rolę w wyobrażonej historii Polaków.
Mamy mit sanktuarium historii, narodowego mauzoleum. Jest mit miasta rytualnego, ze względu na liczne koronacje i wyjątkowe wydarzenia. Jest mit Akademii, jako intelektualnego centrum kraju, jest Kraków religijny postrzegany jako bastion katolicyzmu otwartego. Jest wreszcie Kraków artystyczny i artystowski, mit krakowskiej cyganerii. Jest również ożywiany raz po raz mit diaspory galicyjskiej z czasów cesarza Franciszka Józefa. Doliczyć można współczesne narracje, podawane do wierzenia jako marka miasta (będzie o tym dalej) czyli proponujące określony zamysł w ustalaniu tożsamości miasta. Powstaje wreszcie naszych oczach mit nowoczesnego Krakowa, miasta przypominającego w coraz większym stopniu duże ośrodki zachodnie. Składają się, mimo różnej specyfiki, na mit miasta szczególnego w formowaniu tożsamości Polaków.
Szacunek nakazuje zacząć od Krakowa w roli narodowego panteonu. Zamieszkałe przez spiżowe postacie uwiecznione na cokołach i spoczywające w chwale w kamiennych grobowcach, miasto funkcjonuje jako sanktuarium historii. Symboliczny prymat trzeba oddać katedrze wawelskiej i jej krypcie. Grobowce królów, luminarzy kultury, liderów politycznych. Są i inne świątynie, które zaoferowały pochowek prominentnym postaciom i artystom. Jest Kościół św. Piotra i Pawła, Kościół na Skałce z Kryptą Zasłużonych. Rzecz nie w tym by wymieniać w tym miejscu nazwiska wybitnych postaci, lecz by skłonić się do uznania wyjątkowości roli Krakowa, jako depozytariusza narodowego szacunku.
Kraków znaczy Akademia. Mit który ożywia dziejową rolę Uniwersytetu Jagiellońskiego. Miasto profesorów, myślicieli, naukowców, miasto żaków i juwenalii. Moc świata Akademii, i to mimo licznych najazdów na miasto, pozwoliła na ugruntowanie uniwersyteckiego profilu miasta, umocnionego pod rządami monarchii austriackiej. Prestiż krakowskich uczelni utrzymał się do dzisiaj.
Mit bastionu katolickiego. ”Mały Rzym”: 140 kościołów, 30 kaplic, liczne klasztory. Miasto papieskie. Paradoksalnie, mit trudny do uchwycenia. Miasto zakonów, szkół i organizacji katolickich. Duża część miasta za parkanami, niedostępna przechodniom. Ogromny wpływ opiniotwórczy kościelnych instytucji. W przeszłości i obecnie.
Kraków, czyli katolicyzm otwarty. Wyspa na oceanie polskiej religijności tradycyjnej. Mówię personalizm, myślę Tygodnik Powszechny i miesięcznik Znak. W latach 70 tych odkładano mi te pisma w kiosku Ruchu do specjalnej teczki. To jedyne legalne pisma, poza katowickim „Sportem”, które czytałem w latach 70-tych. ”Rozgrywającym” w Tygodniku był Jerzy Turowicz, otwarty na refleksje, dialog z niewierzącymi i innymi religiami, stosujący praktykę uszanowania inności. Publikowali tam i „chrześcijanie tacy nie za bardzo” jak mawiał Krzysztof Kozłowski. W Tygodniku Powszechnym ukazywały się reportaże Tyrmanda i literackie prace Gołubiewa. Kisiel pisał m.in. o muzyce. Pojawiło się opowiadanie studenta medycyny Stanisława Lema. Debiutował na łamach ksiądz Karol Wojtyła – miał publikować przez dekady, również pod pseudonimem. Krzysztof Kozłowski ujął to tak: ”Jeżeli więc było tylko jedno takie, między Łabą a Władywostokiem, intelektualnie wolne pismo jak «Tygodnik Powszechny», to samo w sobie było już fenomenen”[i]. Świetne nazwiska mierząc miarką artystyczną: Jan Józef Szczepański, Leopold Tyrmand, Jerzy Pilch.
Rozbrat. Symbolicznie trzeba traktować realne wygnanie Tygodnika Powszechnego z ulicy Wiślnej. Redakcja mieściła się na tyłach Pałacu Biskupiego. Idee przedstawiane piórami ludzi ”Znaku” i „Tygodnika” coraz bardziej nie odpowiadały hierarchii Kościoła, po upadku komuny na powrót sprzyjającej mitowi Polaka – katolika. Pod lodowcem komuny wszyscy trzymali się razem. Za rządów kościelnych Karola Wojtyły, biskupa Krakowa, otwartość katolicka była czymś, co sam wspierał. Jako papież przyjmował ludzi z środowiska Instytutu Znaku w Watykanie. Po upadku komuny, proboszcze na wielu parafiach zaczęli odmawiać prenumeraty Tygodnika, jako niezgodnego z ”oficjalną linią” Kościoła. Tryumfalny marsz hierarchii kościelnej ku nowym czasom oznaczał odmowę katolicyzmowi otwartemu, jaki rozwijano przez najtrudniejsze lata zniewolenia.
Fenomen księdza Tischnera. Osobna opowieść. Herald katolickiego dialogu, który doczekał się ludowego namaszczenia jako” kapelan Solidarności”. Bard katolicyzmu pochylonego nad losem Osoby. Tischnerowa filozofia dramatu, najpełniej chyba wyraża tę postawę. Nauczanie Tischnera nie zaopatruje nas w nakazy i zakazy, mówi o darze dialogu z drugim człowiekiem.
Katolicyzm otwarty, mocno związany z intelektualnym charakterem Krakowa, staje przed nowymi wyzwaniami. Przed nim strome ” prawdziwie polskie” schody. Czy można dziś jeszcze coś zrobić z tym fantem, ot tak, po „po krakowsku”?
Kraków artystyczny i artystowski.
Mówiąc o potędze sztuki w tym mieście nie wypada skwitować tematu kilkoma zdaniami. Na szczęście powstało w tej mierze wiele ksiąg. Podobnie jest z analizą bohemicznego uroku miasta. W tym miejscu można co najwyżej wyrazić zdumienie, ile wybitności można kojarzyć z tym miastem. Nie chodzi o ranking sławy ile o przybliżenie skali zjawiska:
Ludzie pióra: Stanisław Wyspiański, Stanisław Lem, Wisława Szymborska, Czesław Miłosz, Sławomir Mrożek, Jerzy Pilch, Andrzej Bursa, Julian Kornhauser, Adam Zagajewski,
Malarze i rzeźbiarze: Jan Matejko, Stanisław Wyspiański, Jacek Malczewski, Jerzy Wyczółkowski, Józef Mehoffer, Jerzy Nowosielski,
Kompozytorzy i muzycy: Krzysztof Penderecki, Zygmunt Konieczny, Zygmunt Zarycki, Jan Kanty Pawluśkiewicz, Nigel Kennedy, Zbigniew Seifert, Tomasz Stańko, Zbigniew Preisner, Marek Grechuta,
Reżyserzy i aktorzy: Halina Modrzejewska, Anna Polony, Konrad Świniarski, Andrzej Wajda, Tadeusz Kantor, Krzysztof Jasiński, Jerzy Trela, Jerzy Radziwiłowicz,
Ludzie kabaretu i kawiarni: Stanisław Przybyszewski, Tadeusz Boy- Żeleński, Piotr Skrzynecki.
A ile nazwisk pominąłem, choć miejsce ich w panteonie naszej wdzięcznej pamięci?
Mnogość znakomitości.
Kraków to nie tylko składnica mitów o mieście wyjątkowym. To ośrodek będący wiodącym producentem” mitów polskich”. Jak i ”antymitów” o randze mitu. Nie sposób nie przywołać w tym miejscu dwóch znakomitych Krakowian: Jana Matejki i Stanisława Wyspiańskiego. Nie chodzi o prezentacje ich dorobku ani tym bardziej o konfrontacje ich twórczości. Przywołani zostali jako „twórcy masowej wyobraźni” Polaków, za sprawą wyjątkowej pozycji w podręcznikowej i pozapodręcznikowej edukacji wielu pokoleń.
Znali się, współpracowali. Wyspiański był uczniem Matejki w Akademii Sztuk Pięknych, pracowali też zgodnie przy wspólnych projektach ( wspomnijmy polichromię w kościele Mariackim). Jan Matejko przedstawił Polakom narodową historię malując chwalebne wydarzenia. To jemu przede wszystkim zawdzięczamy ”uwspólnienie” jej oglądu. Ukazując dawną wielkość Rzeczypospolitej i chwałę jej oręża, Matejko pragnął kształtować serca i umysły Polaków, wskrzesić wiarę w odrodzenie niepodległej ojczyzny.” [ii]
Matejko zmienił radykalnie z ton swojego malarstwa po klęsce powstania styczniowego (1864). Tworząc monumentalne malowidła postanowił swoimi wizjami świetności Rzeczpospolitej krzepić serca i umysły Polaków, by podtrzymać wiarę w słuszność dążeń niepodległościowych. ”Bitwa pod Grunwaldem”, „Hołd Pruski”, „Stefan Batory pod Pskowem”, poczet królów i książąt polskich. Mistrz Matejko zaznaczył się w historii sztuki jako naczelny ilustrator polskiej dumy.
Stanisław Wyspiański to człowiek i pędzla i pióra, z sukcesami w obu dziedzinach. Pozostawił po sobie dramaty narodowe, obrazy i witraże. Zasłynął pracami wizualnymi (witraże, płótna, grafiki,), do historii przeszedł jednak przede wszystkim jako autor dramatów narodowych. Jego ”Wesele” to rozprawa z mitami narodowymi. Z nietrafionymi przekonaniami Polaków.
Potęgę mitu przedstawiać można na wiele sposobów, Najbardziej ceniona jest jego moc w formowaniu świadomości zbiorowej. Można by zadać sobie pytanie, jakie uwspólnione wizje Polski zagościłyby w naszych głowach, gdyby nie dzieła dwóch Krakowian: Matejki i Wyspiańskiego. Dziś ich nazwiska znaczą ulice w większości polskich miast. Co ważniejsze, wciąż malują nam Polskę.
Zygmunt Barczyk
[i] https://kultura.onet.pl/wywiady-i-artykuly/odwaznie-wazyc-slowa-tygodnika-powszechnego-dekada-pierwsza/fkhp7ft
ii] https://culture.pl/pl/tworca/jan-matejko 15.05.2023