30-ty z kolei, zatem jubileuszowy, festiwal im. Wandy Rutkiewicz, nie zaimponował specjalnie uroczystą aurą, należną jubilatowi. Zwyczajowy, skromny lecz drukowany i ilustrowany program zastąpiono (już kilka lat wcześniej) wydrukiem z komputera na 1 stronę A4, podającym tytuły i reżyserów, ale już nie pozostałe dane jak metraż. Obszerniejsza była informacja na Internecie.
Organizator i gospodarz lokalu Muzeum Sportu i Turystyki, był w pełnym prawie zmienić i poszerzyć profil festiwalu i jego repertuar, dotąd ograniczający się do bądź skoncentrowany na filmach o wysokich górach i działalności tam ludzi. Teraz przeważały filmy sportowe. często nie najnowsze, a wśród pozycji związanych z Himalajami też zaistniały filmy sprzed kilku lat.
Zaimponował skład jury, w którym znalazła się m.in. najwybitniejsza dziś polska himalaistka Kinga Baranowska. Zasłużenie nagrodzono drugą nagrodą brytyjski dokument ”Bonington: Mountaineer” (reż. Keith Partridge, Brian Hall), rekapitulujący życie i dzieło wybitnego wspinacza, uczestnika i lidera wielu zwycięskich wypraw himalajskich. Budzi się pytanie, czy byłby możliwy film o polskim odpowiedniku Boningtona, przejawiającym podobne zaangażowanie w losy swoich partnerów i niekłamany żal, gdy odeszli w niebyt na wyprawach (Ian Clough, Nick Estcourt, Joe Tasker, Peter Boardman). Ale nie ma już Janusza Kurczaba i Andrzeja Zawady, którzy mogliby podjąć się tak odpowiedzialnej roli. Bo przecież himalaizm (także polski) się zmienił i dziś o lepsze walczy tendencja, jeśli nie lansowana otwarcie, to jakoś akceptowana przez dzisiejszych liderów, że w strefie śmierci każdy jest sam i jakakolwiek próba pomocy może tylko zwiększyć liczbę ofiar. Sprzeciw wobec tej tendencji dobitnie wyrazili w swych niedawnych książkach Krystyna Palmowska i Wojciech Brański.
3-cią nagrodę przyznano zasłużenie rozbudowanemu reportażowi Michała Bielawskiego pt. ”Wiatr”, ukazującemu atmosferę w Zakopanem w czasie gwałtownego ataku wiatru halnego. Także odznaczony wyróżnieniem Franciszek Berbeka, w interesujący sposób podjął temat tajemniczego ”Zniknięcia Janusza Klarnera”, jednego z dwóch zdobywców Nanda Devi East w roku 1939. Ten swoiście hybrydyczny film wykorzystuje w wysokim stopniu dużą część zachowanych, pozbawionych dźwięku materiałów nakręconych w czasie wyprawy, połączonych z inscenizowanym quasi fabularnie i w trybie warunkowym, domniemanym losem himalaisty, ostatniej ofiary Bogini Nandy, posługującej się rękami siepaczy z Urzędu Bezpieczeństwa.
Mógłbym zauważyć, że film Stanisława Berbeki (brata Franciszka) nie został uwzględniony w rozdziale nagród, a uzupełnia on w pewnym stopniu fabułę Leszka Dawida pt. ”Broad Peak”, gdyby nie fakt, że ”Dreamland” był już wyświetlany na 26-ym festiwalu, 4 lata temu.
Natomiast za absolutne nieporozumienie uważam średniometrażowy film ”Postcards from the verge”, jak i werdykt jury przyznający filmowi Grand Prix festiwalu. I spuszczę na to zasłonę milczenia.
Do jasnych stron festiwalu trzeba natomiast zaliczyć (dosłownie i w przenośni) Elizę Kubarską, znaną alpinistkę i filmowca w roli dyrektora artystycznego, prezentującą filmy i fachowo prowadzącą dyskusje z twórcami, także z udziałem publiczności. Szkoda tylko, że nie wzbogacono programu, według regulaminu poza konkursem, o pełną retrospektywę jej filmów.
Aleksander Kwiatkowski