JANUSZ KOREK: Konserwatyzm po PiS-owsku

Ideologia i dyskurs PiS-u, czy w ogóle rządzącej dzisiaj prawicy polskiej, mają się tak do tradycji europejskiej myśli konserwatywnej i chrześcijańsko-demokratycznej jak pięść do oka. Jest podobnie, gdy porównamy dzisiejsze PiS-owskie formacje dyskursywne do prawicowego myślenia politycznego w międzywojennej Polsce, czyli do okresu sprzed zaorania polskiej świadomości przez sowiecką indoktrynację i własnoręcznie obsługiwany ustrój PRL-u.

Główną przyczyną niedowładu i prymitywizmu dzisiejszej myśli politycznej w Polsce jest półwieczna kolonizacja Polski, skutkująca 50–letnim brakiem doświadczeń demokratycznych. Przez kilka pokoleń nasz kraj był kolonią sowiecką, aczkolwiek nawet dzisiaj niewielu się chce do tego przyznać… Jedni z powodów ”godnościowych”, a inni z resentymentu (wszak byliśmy ”najweselszym barakiem w obozie”).  Przecież to my reprezentujemy wyższą kulturę niż Rosjanie więc jak to? Kto kogo (kulturowo) kolonizował? Jakby rozwiązania społeczne i wzory instytucjonalne nie były częścią kultury…  Dzisiaj też wiemy, ba wszyscy prawdziwi Polacy wiedzą, że to my nauczyliśmy Francuzów jeść nożem i widelcem a Amerykanów demokracji… Myśmy zawsze byli sobą, co tam terror i sowiecka propaganda, co tam berliński mur i międzynarodowa izolacja, prewencyjna cenzura i rozbudowany system donoszenia na sąsiada czy kolegę z pracy? Myśmy zawsze byli czyści, kulturalni i bez grzechu, zwłaszcza zaraz po spowiedzi… Kościół katolicki a także niezłomni i wyklęci trzymali nas wszystkich w pionie. PRL była tylko wydmuszką sowiecką, która nie naruszyła naszych prawych serc ani żółtka naszej polskości… Otóż nie! Prawda jest taka, że PRL była kolonią, w której doszło do gwałtownego zerwania kontaktu nie tylko z zachodnią myślą polityczną, ale także ze swoją własną międzywojenną tradycją oraz z dopiero co nabywanymi wtedy doświadczeniami demokratycznymi. Sowiecka czapa ideologiczna oraz własnymi rękami obsługiwany system autorytarny tak głęboko nasadzono na uszy i oczy Polaków, że trudno było uniknąć indoktrynacji, wyrobieniu praktykowanych ścieżek zachowań czy wychowaniu w duchu demokracji ludowej.  PiS potwierdza to nie tylko sposobem partyjnego zorganizowania, wypowiedziami i metodami działania, ale także mentalnością swoich członków i swoich wyborców.

Charakterystyczny dla tej mentalności jest stosunek do sztuki, którą należy kontrolować i poddawać cenzurze obyczajowej i politycznej dla zdrowia i dobra ludu-narodu. Ostatnim świadectwem są brutalne i obraźliwe reakcje na film Agnieszki Holland ”Zielona granica” padające z ust dziennikarzy publicznej telewizji i wysokich urzędników państwowych, którzy filmu nie wiedzieli. Wynika z nich wizja sztuki, która powinna być reklamą PiS-u albo propagandową tubą gloryfikującą po PiS-owsku rozumianą polskość. Coś w rodzaju narodowego polrealizmu w miejsce bierutowskiego socrealizmu. Specyficzna forma ”naszyzmu” wobec którego narodowy egoizm Romana Dmowskiego to pikuś, to kolejna cecha mentalności postkomunistycznej. Ksenofobia i mentalne odwrócenie się od sąsiadów, od Brukseli, Europy oraz od świata (z wyjątkiem ministranckiej czołobitności wobec USA) . Budowanie murów i zamykanie się w narodowej bańce, tym razem nie na rozkaz Kremla, który wcielił nas siłą do Bloku Wschodniego, ale samoizolacja na życzenie wodza, jego prawicowych akolitów i hierarchów polskiego kościoła katolickiego. Czy to chichot historii czy Marszałek Piłsudski skręca się w grobie ze śmiechu?

Wracając do konserwatyzmu. Jedyne co z tradycji tego nobliwego nurtu myśli politycznej można dostrzec w praktykach dzisiaj nami rządzących to obrona starego porządku. Niestety, starym porządkiem w jakim wyrośli i który najlepiej znają był porządek PRL-u. Oczywiście deklaracje są inne, dlatego po czynach ich poznamy…  Konserwatyści głoszą hasła obrony zastanego porządku społecznego, umacniania tradycyjnych wartości, takich jak: religia, naród, państwo, rodzina, hierarchia, autorytet, czyli stawiają na postawy propaństwowe i obywatelskie, na respektowania prawa, na obronę instytucji państwowych, na walkę z korupcją itd. Więc zapytam: czy konserwatysta chciałby, aby media stały się bardziej obywatelskie i publiczne czy bardziej upartyjnione i propagandowo jednostronne?

Czy konserwatysta dążyłby do obalenia instytucji państwowych stojących na straży prawa i sprawiedliwości, po to, aby służyły jedynowładztwu Prawa i Sprawiedliwości? Przypomnę, że to w PRL-u władza sądownicza miała za zadanie strzeżenie dominacji jednej partii i zapewnienie jej pełni władzy. Co mają wspólnego impulsywne i egoistyczne ingerencje w wymiar sprawiedliwości prokuratora ministra Ziobry z konserwatywnym szacunkiem dla instytucji państwowych? Bardziej przypominają walkę mafijną i vendettę niż przemyślane i szeroko skonsultowane reformy tegoż systemu.

Kto widział kiedykolwiek partię konserwatywną ze sztandarem rewolucji? Obalenie III Rzeczpospolitej i zbudowanie IV Rzeczpospolitej to był wszak wymysł prezesa. Figura myślowa łącząca w sobie burzenie starego i budowę nowego ma bliżej do rewolucji bolszewickiej i tworzenie rosyjskiego III Rzymu niż do klasycznej myśli konserwatywnej, która preferuje ewolucje. Następna sprawa czy konserwatysta używałby religii i wartości chrześcijańskich do swoich partykularnych celów? Traktowałby religię jak marksistowską nadbudowę, którą należy wpoić katolickim masom? Forsował swoją instrumentalną wersję wiary, aby zachować władzę nad ludem-narodem?  Tutaj wypowiedzi i działalność ministra Przemysława Czarnka nie pozostawiają żadnych złudzeń. Za ojca dyrektora Rydzyka i arcybiskupa Jędraszewskiego niech się polski kościół katolicki sam tłumaczy… Marian Zdziechowski ze wstydu w grobie się obraca… ten wybitny filozof i myśliciel chrześcijański przestrzegał wszak już na początku XX-tego wieku, że polska religijność walcząca w obronie Ojczyzny to niedostateczna forma religijności, która prowadzi do poważnych abberacji.

A konserwatywny respekt wobec przejrzystości wyborów, wobec reguł gry wyborczej i wobec zasad prawa wyborczego? Spółki państwa finansujące kampanie przedwyborcze partii rządzącej, ba włączające się do tych kampanii bezpośrednio np. przez sztuczne regulacje cen przed wyborami, które sygnowane są przez rządzącą partię i nazwisko jej premiera. Kto nie pamięta masowego rzucania towaru do sklepów w PRL-u, gdy szło jakieś święto państwowe albo były wybory, ten powinien sobie to przypomnieć, gdy dzisiaj PiS kupuje głosy wyborcze. Da więcej emerytom, dzieciom obieca posiłki, wręczy czeki „swoim” samorządom, zaprzyjaźnionym burmistrzom kupi (za nasze pieniądze) wozy strażackie, znajdzie wysoko płatne posady członkom komisji wyborczych, zatrudni żony swoich polityków.

Czy konserwatysta dbający o dobro publiczne obsadzałby spółki państwowe niekompetentnymi funkcjonariuszami partii, ich rodzinami czy ideologicznymi przyjaciółmi? Korupcja PRL-owska to już prawie legenda. Zatem czym różni się były marszałek Kuchciński wożący rodzinę państwowym samolotem od PZPR-owskich kacyków? Czym różni się premier Morawiecki od aparatczyków Gierka, którzy dla własnego zysku nadużywali pełnionych funkcji państwowych?  Czym wreszcie, różni się emocjonalna, konfrontacyjna i ksenofobiczna, pełna stereotypów narodowościowych i klasowych, retoryka Jarosława Kaczyńskiego od retoryki pierwszego sekretarza PZPR, narodowego socjalisty i populisty Władysława Gomułki? Według przywódcy PiS-u skłócona z sąsiadami Polska ma stać się w obecnym kształcie wyspą wolności otoczoną murami. I tego się właśnie boję patrząc na naszą sytuację geopolityczną i trwającą wojnę tuż przy naszej granicy.

Janusz Korek

En reaktion på ”JANUSZ KOREK: Konserwatyzm po PiS-owsku

Lämna ett svar