Jeszcze nie jest tak źle jak w Salwadorze, ale sytuacja całkowicie wymknęła się spod kontroli. W europejskich statystykach spokojna do tej pory Szwecja stała się się obszarem krwawych porachunków gangsterskich. Tylko w ciągu września w wyniku gangsterskich ataków zginęło 11 osób.
Do tej pory synonimem przestępczości destabilizującej funkcjonowanie państwa był Salwador. To znajdujące się w samym sercu Ameryki Środkowej państwo cierpi z powodu gangów i handlu narkotykami. W 2022 roku nowy prezydent Salwadoru wprowadził nowe przepisy, które umożliwiały nie tylko karanie za samem przestępstwa, ale także za przynależność do gangów. W krótkim czasie aresztowano niemal 70 tys. osób. Często jednak bez weryfikacji, czy aresztowany faktycznie jest gangsterem. Szacuje się jednak, że w tym, liczącym 6,7 mln mieszkańców państwie, aż 100 tys. może być członkami gangów.
Okrucieństwa wyrządzane przez największe organizacje przestępcze w Salwadorze nie znały granic – ich członkowie zajmowali się wymuszeniami, porwaniami, handlem narkotykami i zabójstwami. Liczba zabójstw w tym kraju jest przerażająca, np. w najgorszym, 2015 roku doszło tam do 6656 morderstw. W późniejszych latach liczba ta powoli spadała, ale nadal były to tysiące zabitych.
W Szwecji sytuacja nie jest jeszcze tak dramatyczna, ale w ilości zamachów bombowych i strzelaninach, nie ma w tej chwili równie niebezpiecznego kraju w Europie Zachodniej. W ostatnich miesiącach niemal codziennie dochodzi do wybuchów i porachunków między gangsterami – jak wynika z danych policji szwedzkiej, chodzi o dwa gangi zdominowane przez imigrantów, często już zasiedziałych w Szwecji. Sytuacja wymknęła się całkowicie spod kontroli, zamachowcami są coraz młodsi ludzie (niekiedy 13- 14- 15-letni) werbowani przez przywódców gangów (którzy zresztą uciekli ze Szwecji i ukrywają się przed szwedzkim wymiarem sprawiedliwości m.in. w Turcji), a dodatkowo ofiarami porachunków stają się coraz częściej przygodne osoby, które znalazły się w złym miejscu w złej chwili.
Na razie sytuacja wygląda przerażająco, gdyż akty przemocy rozgrywają się w wielu punktach Sztokholmu, Uppsali, Norrköpingu, Eskilstuny i kilku innych miast, i to wcale nie w dzielnicach zamieszkałych w większości przez imigrantów. Wydaje się, że brak jest w tej chwili skutecznego planu, by przełamać tę spiralę zabójstw i zamachów, a sama polityczna wola zatrzymania tej przestępczej fali nie przekłada się na jej zahamowanie.
O tym, że sytuacja jest bezprecedensowa świadczy fakt, że dzisiaj wieczorem (28 września) premier Szwecji Ulf Kristersson wystąpił w telewizji publicznej ze specjalnym orędziem do narodu, poświęconym ostatnim wydarzeniom. Kristersson mówił m.in. o tym, że nigdy w Szwecji podobnej sytuacji nie było, a obecna eskalacja przemocy jest wynikiem nieskutecznej polityki asymilacji oraz tego, że przez ostatnie dziesięć lat prowadzono niewłaściwą politykę imigracyjną. Zapowiedział cały szereg zmian prawa m.in. dających dodatkowe narzędzia policji w walce ze zorganizowaną przestępczością, należy także oczekiwać, że więcej pojawi się w strefie publicznej kamer, a nie wykluczone jest, że do zapewnienia bezpieczeństwa obywateli wykorzystane zostanie wojsko.
O ile zrozumiałe jest społeczne oczekiwanie by ten niebezpieczny rozwój sytuacji zatrzymać (zwłaszcza, że żaden z europejskich krajów nie był do tej pory w podobnej dramatycznej sytuacji), to jednak oznacza to także wyraźną zmianę politycznego kursu, który do tej pory prezentowała skrajna partia Szwedzkich demokratów (Sd) – a więc często kurs antyimigrancki. Wydaje się, że orędzie Kristerssona to dla rządzących Moderatów (wraz z koalicjantami) także próba przejęcia wyborców głosujących na Sd, ale dla ”klimatu społecznego” w Szwecji może to być druzgocące. Nie trudno wyobrazić sobie, że działalność zorganizowanej przestępczości zdominowana przez imigrantów, odbije się na nastrojach społecznych i wzbudzi niechęć do imigrantów. Nikt z polityków na razie otwarcie o tym nie mówi, ale łatwo to przewidzieć.
STREFA.SE