TERESA URBAN: Ławki

W pewnym wieku ławki stają się interesującym obiektem. W naszej okolicy ustawiono wiele ławek w strategicznych, słonecznych punktach. Nie straszne jest nam globalne ocieplenie ponieważ nas, wiosną, dotknęło lokalne oziębienie. Łakomie wystawiamy na słońce nasze, po zimie, wyblakłe twarze. Drewniane ławki w musztardowym kolorze łatwo umiejscowić. Przy każdej stoi jaskrawo-czerwony kosz na śmieci i ogromne, kanciate, plastikowe donice, których jedyną zaletą są posadzone kwiaty. Wystarczyło komunalnych pieniędzy żeby zainstalować ławki, ale widocznie brak środków na ich renowację.  Śnieg, deszcz i mróz nie są dla drewna łaskawe. W wielu miejscach poodpryskiwała farba, a reszty dokonali lokalni wandale: namazane czarną farbą napisy i i ślady prób podpalania.

Nad jeziorem jest nietypowa bo metalowa ławeczka, z której czasem korzystamy w drodze z parkingu do kąpieliska. Jest odporna i na erozję i na wandalizm. Siedzenie na metalowej siatce nie jest jednak przyjemne nawet w upalne dni.

Muszę wspomnieć o jeszcze jednej ławeczce u naszych byłych przyjaciół. Aby zrozumieć przydomek „były” polecam Czytelnikom mój felieton „Dziwni ludzie”, a dla informacji o pełni sprawy, wcześniejszy felieton „Przyjaciele”.  Bolesne to dla mnie wydarzenia, ale ławeczka nic nie zawiniła, więc należy się jej parę słów.

Gospodarze sprawili ławkę na własny koszt i ustawili ją na skrzyżowaniu lokalnych dróg. Na wszelki wypadek przytwierdzili ją łańcuchem do parkanu. Co piątek, pod wieczór, schodzą się tam okoliczni mieszkańcy, aby pogwarzyć, każdy z ulubionym drinkiem w ręku i jakąś przegryzką. Czasem gospodyni zaprasza zebranych na tapas, kanapeczki z łososiem i musujące wino Cava. Ławka doczekała się wzmianki na humorystycznej stronie Dagens Nyheter. Była zima i siedzenie pokryła gruba warstwa śniegu. Komentarz do zdjęcia brzmiał: „Piątkowe spotkanie odwołane z powodu śnieżnej aury”. Przyjaciele zachęcali nas, aby wprowadzić zwyczaj z ławeczką w naszym osiedlu. Niestety, nie jest to możliwe. U nas mieszkają drwale nie czujący potrzeby sąsiedzkiej integracji. Stale coś karczują, przycinają, strzygą. Można sparafrazować słowa piosenki Wojciecha Młynarskiego „Co by tu jeszcze spieprzyć panowie, co by tu jeszcze” i zaśpiewać: „Co by tu jeszcze wyciąć panowie, co by tu jeszcze?”

Ławki w naszej galerii handlowej to oddzielny rozdział. Ich projektanci nie biorą pod uwagę, że jesteśmy stworzeniami człekokształtnymi potrzebującymi ławek dostosowanych do naszej sylwetki. Uważają, że to my mamy się dostosować do ławek, a nie odwrotnie.

U wylotu schodów ruchomych ustawiono ławkę, na której nikt nie usiedzi dłużej, bo jest niewygodna. Służy głównie do dekoracji. Bursztynowego koloru, wypolerowana na wysoki połysk z wałkiem na oparcie głowy wymaga wklęsłej potylicy.

Są także ławki z kanciatych belek zwrócone do siebie oparciami. Konstrukcję wzmacnia plastik imitujący granit. Tworzy to oazę odpoczynkową. Ale na skutek tego, że oparcie i siedzenie są pod kontem prostym, kant oparcia boleśnie wpija się w plecy.

Pewne wyściełane ławki są częściowo bez oparcia. Kiedy narożnik z oparciem był zajęty, usiadłam obok zapominając, że oparcia brakuje i znalazłam się nagle w pozycji horyzontalnej.

Małżonek ma rozrachunki z dostawcą Internetu i prowadzi z nim w jego lokalu długie, a bezowocne pertraktacje. Czekam wtedy cierpliwie siedząc na niewygodnej półkolistej ławeczce. Mało kuszącą alternatywą są inne ławki z wałkiem na wysokości krzyża.

Istnieje również rekreacyjna konstrukcja falistych powierzchni przeznaczona prawdopodobnie do leżenia. Nikt z niej nie korzysta, bowiem nie sposób odgadnąć, jak się do tego zabrać.

Niewygoda ławek ma swoje wytłumaczenie. Potencjalni nabywcy mają robić zakupy i nabijać kasę właścicielom sklepów, a nie lenić się na ławkach.

Na szczęście w domu czeka na nas miękka sofa i wygodne fotele, a na tarasie składane krzesełka i komfortowe leżanki.

Teresa Urban

Lipiec, 2023 r.

Lämna ett svar