Krzysztof Varga o ministrze Błaszczaku w “Newsweeku”:
Błaszczak, raz w eleganckim garniturze, raz w militarnej kurtce, mężczyzna o urodzie amanta i nienachalnym poczuciu humoru, twórczo rozwinął sanacyjne hasło „Silni, zwarci, gotowi” i dodatkowo zaopatrzył w dopalacze. Nie było dnia, żeby nie referował kolejnych swych sukcesów, i zaczęło wyglądać na to, że sam byłby w stanie rozgromić każdego najeźdźcę – połowę wystrzelać, połowę pojmać do niewoli, a resztę pogonić aż za Ural. Tak się podekscytowałem potęgą polskiej armii, że nie mogłem się doczekać jakiejś wojny, którą moglibyśmy rozpętać, na dobry początek – powiedzmy – ruszyć z kopyta na Królewiec. Monotonny głos Błaszczaka i widok jego kamiennej twarzy, wyrażającej bezgraniczną pewność siebie oraz niepodatność na głębszą refleksję, wprowadzały mnie w medytacyjny nastrój, ale jednocześnie dawały energię do życia. Im więcej było Błaszczaka w mediach, tym wzmagał się mój głód obecności Błaszczaka, ponieważ był to głód Tantala.
*
Profesor Radosław Markowski o Polakach i polskiej polityce. Prowadzący rozmowę pyta: Skąd przy tak dużym poparciu w Polsce dla pozostania w Unii, tak duża popularność partii, które ją bojkotują? Markowski:
– Stąd, że PiS wmówiło kilku milionom Polaków, iż 40-milionowy kraj Unii Europejskiej może sobie pozwolić na rozdawnictwo, i nic się nie dzieje. Poparcie PiS to mieszanka wynikająca właśnie z owego cyfrowego analfabetyzmu – ludziom polepsza się nominalnie, a nie realnie, mamy najwyższą śmiertelność, gdyż nie działa służba zdrowia, a tak zwane ubóstwo skrajne rośnie w zastraszającym tempie… Ale żeby to wiedzieć, trzeba czytać, a 2/3 ludu tej ziemi nie czyta ani jednej książki rocznie. Mamy do czynienia z wielką socjalizacyjną inwestycją w anachroniczne rozumienie dobra publicznego, gigantyczne pieniądze przekazywane na Kościół w sposób urągający czytelnym procedurom etc. Elektorat PiS jest łatwy w obsłudze. Co innego ten PO czy Lewicy – potrafi liczyć, bardziej chce poznać alternatywy i uzasadnienia. Dziennikarze też są bardziej krytyczni wobec niektórych partii opozycyjnych, wytykając im nieścisłości.
*
To historia o wybitnym reżyserze Krystianie Lupie, ale nie tylko o nim. Jak napisał jeden z internautów:
Krystian Lupa pojechał robić spektakl w Genewie i zdziwił się, że nie przeszło tam polskie chamstwo i typowy dla naszego teatru folwarczny “styl pracy”. Gość wydarł się na tłumaczkę, która przez wiele godzin próbowała tłumaczyć jego mętny wywód do zespołu. Gdy o 21:30 poprosiła o 5 minut przerwy, Lupa wpadł w szał. Wrzeszczał, przeklinał i zakazał wychodzić. Na tłumaczkę ruszył też jego asystent, który po prostu kobietę sklął na czym świat stoi. Ekipa szwajcarskich techników napisała, że nigdy nie pracowała w takim stresie i lęku, jak z Lupą: “W czasie ośmiogodzinnych prób, na pięć dni przed premierą, Krystian Lupa przeznaczał na swoje monologi od 5 do 7 godzin, pozostawiając aktorom na grę od 5 do 20 minut i rzucając nam, technikom, z rzadka drobne wskazówki” (swoją drogą monologować 7 godzin, luuudzie! szukam słowa, jak to nazwać, bo “kabotyn” wydaje się za lichutki w tym wypadku). Szwajcarzy się postawili i odwołali premierę na kilka dni przed wyznaczoną datą. Lupa jest niepomiernie zdziwiony, napisał w liście: “Myślę, że teatr zapraszając zagranicznego reżysera, zaprasza także jego styl pracy, do którego ekipy powinny przynajmniej próbować się zaadaptować”. Serio? Serio! Gość nie kuma, że darcie paszczy, machanie łapami i wyzwiska to nie styl pracy. Odklejka dziadocenu jest już w tej chwili na granicy komizmu. Ale ta historia to opowieść nie tylko o świecie teatru, gdzie – jak na szczęście już wiemy dzięki odważnym ludziom, którzy przerwali milczenie – przemoc i folwarczność są na porządku dziennym. To też opowieść o polskim chamstwie, które już samo siebie nie zauważa. Przyzwolenie na niewłaściwe zachowanie jest u nas ogromne, fukanie, drwiny, podniesiony głos, chamskie odzywki są na porządku dziennym w sklepach, urzędach i na ulicy. Jest to coś, przez co włożyłam wiele wysiłku w wydeptanie sobie bezpiecznych ścieżek, dzięki którym chleb i warzywa kupuję w miejscach, gdzie są miłe sprzedawczynie, które już teraz dobrze znają mnie i moje dzieci, korzystam wyłącznie z kas samoobsługowych, tam, gdzie mogę załatwiam sprawy przez aplikacje, e-urząd i inne ułatwiacze, które minimalizują mój kontakt z randomowymi Polakami.
Jak pisał Tadeusz Konwicki w “Czytadle”: Poznanie to wodospad rozczarowań.
*
Roman Giertych na swoim profilu FB:
Nie prowadzimy z PiS żadnych rozmów. Nie klepiemy ich posłów po plecach. Nie chodzimy z nimi na urodziny do ich dziennikarzy. Nie składamy sobie życzeń opłatkowych. Dlaczego? Bo to jest zorganizowana grupa przestępcza, która chciała nas pozbawić naszego państwa, naszej wolności, naszej własności i naszego miejsca w Europie i Świecie. To ludzie, którzy chcieli pozbawić nadziei nasze dzieci i wnuki. Cyniczna, zdegenerowana, brutalna szajka złodziei, którzy posuną się do wszystkiego, aby wprowadzić dyktaturę i okraść ludzi. To przestępcy. którzy wielokrotnie złamali Konstytucję dopuszczając się zamachu stanu.
A z przestępcami się nie układamy ani ściskamy. Bo takie gesty tylko osłabiają naszą determinację i stanowią policzek wobec wyborców, którzy żądają od nas rozliczenia tej bandy. Im prędzej wszyscy zrozumieją te fundamentalne zasady tym lepiej. Od PiS możemy przyjąć tylko bezwarunkową kapitulację.
*
Kapitalna riposta Donalda Tuska po tym jak Wiadomości TVP podały, że Tusk nosi buty za 4 tysiące złotych. Tusk:
“Buty można kupić, wziąć z kontenera PCK albo ukraść w pociągu. Zależy, czy jesteś z Platformy, czy z PiS”. Ktoś napisał: Dwóch facetów z podobnymi dochodami (w domyśle Tusk i Kaczyński – dop. red.). Jeden elegancki, schludny i w porządnych butach, a drugi niechlujny, brudny i w butach z rozwaloną podeszwą. To bardzo wymowne porównanie. Bo taka też będzie Polska po wygranych wyborach. Albo odważna, nowoczesna, świeża, otwarta, pełna uśmiechu, wspólna, idąca w stronę rozwoju gospodarczego i intelektualnego, albo podzielona, przestraszona, brudna, rozdarta, gnuśna i cofająca nasz kraj do epoki z której z takim trudem wyszliśmy. Wybierzmy mądrze, wybierzmy dobrze dla nas i przyszłych pokoleń.
*
Co jakiś czas wyświetlają mi się na FB wpisy pani Teresy Pakosz (którą zresztą dawno temu poznałem). Pakosz jest prezesem Radia Lwów zasłużonego dla szerzenia polskości na Ukrainie. Pełni też funkcje dziennikarskie w redakcji, z zaciekawieniem czytałem jej codzienne relacje na samym początku napaści rosyjskiej na Ukrainę. Były poruszające. Ale na tym koniec, gdyż pani Pakosz jest także zafascynowana dobrą zmianą w Polsce, a to, co publikuje na Facebooku, całkowicie ją dyskredytują jako dziennikarkę. I gdyby chodziło tylko o jej uwielbienie dla tejże opcji politycznej, nie byłoby problemu. Zupełnie inaczej ma się sprawa gdy ktoś publikuje bzdurne wierszyki, będąc mało wyrafinowanym komentarzem do wydarzeń, typu:
Murzynek Bambo w Paryżu mieszka / Dwie lewe ręce ma nasz koleżka / Z zasiłków żyje, pracy nie tyka / I tak w Paryżu rośnie Afryka.
Nie wiem co rośnie w głowie pani Pakosz, zwłaszcza że jej radio też żyje z zasiłków z Polski.
*
Z kolei na portalu FB Polacy w Szwecji, koleś o nazwisku Bogusław Kucharski pyta: „Jakaś sprawdzona firma – przewozy osób z południa Polski w okolice Ystad/Malmö? Fajnie jak by mieli jakieś wygodne busy i bez Ukraińca za kierownicą”. I w zasadzie nie wiadomo, czy to rasizm, czy po prostu głupota. Zapewne i jedno i drugie. Całe szczęście pod tym wpisem pojawiały się głosy oburzenia…
*
Nowy wicepremier, czy raczej Nadpremier premiera, Jarosław Kaczyński na jakimś wiecu znowu zawodził, że „chcemy odzyskać Polskę”. Ktoś przytomnie pod relacją tego wiecu w Gazecie Wyborczej napisał: „Znowu żeście ją stracili? Dzień Świstaka”.
*
Edyta Górniak śpiewa dzisiaj cienko. Powód? Jak wyznała w rozmowie z Polsatnews.pl „przez 5G nie ma już orgazmów”. Na stronie „Polskie granice absurdu”, w chwili gdy toczyła się dyskusja w sprawie tzw Komisji Tuska, komentarz:
„Komisja-srysja, a obok nas dzieją się prawdziwe ludzkie dramaty. Edyta Górniak ma 5 punktów G, ale wszystkie zepsute”.
Nowa Gazeta Polska nr 12/2023