Iga Świątek: talent

I na tym można by poprzestać, ponieważ wszystkie słowa opisujące jej przewagę na kortach tenisowych już zostały powiedziane i powtórzone w wielu wariantach. Papież, Wałęsa, Świątek? Owszem tak, ale na pierwszym miejscu Świątek. Nikogo nie skrzywdziła ani krzywdzi, co można powiedzieć o niewielu.

Cieszymy się z tryumfu Igi Świątek w Paryżu i cieszą się również znani ze sportowych osiągnięć: pocztowy ciężarowiec Sasin, slalomista Morawiecki, pl/ł/otkarz Duda. Sami swoi, ludzie z ferajny, których los w postaci prezesa wyniósł na rządowe stanowiska, przyjęli ze zrozumieniem i poczuciem humoru żart prezesa: – Do polityki nie idzie się dla pieniędzy! Cóż, robota jak to robota, harówka i tyle, ale po godzinach cieszą się, że Świątek wygrywa i to za bardzo przyzwoite pieniądze! Więc alleluja i do przodu, razem z ojczulkiem i Maryją!

Patriotyczne wezbranie (za przyczyną Świątek) popchnęło Sasina do stwierdzenia, że „historia dzieje się na naszych oczach”. Słusznie, ale należałoby dodać „nasza”.  Wygranie na kortach Roland Garros, nawet trzy razy, jeszcze historii nie czyni. Co by na to powiedzieli Niemcy, Czesi, Amerykanie, Szwajcarzy, Włosi, Szwedzi, Serbowie?  Znaj proporcje mocium Panie! Na marginesie, historia zawsze „dzieje się na naszych oczach”, na czyich inaczej miała by? Iga Świątek wygrała, jako tenisista jej zazdroszczę a jako Polaka duma mnie rozpiera, ale walenie w patriotyczny bęben przy byle okazji (Sasin), jest przypadłością ludzi niepewnych swego i zakompleksionych.

Świątek wygrała finał z Czeszką Muchową. Świetny mecz, wyżyny tenisa, a postawę Muchowej zachowam w ciepłej pamięci. Znakomita tenisistka, prócz poziomu gry także osoba i jaki kontrast z Białorusinką Sabalenką! Tu dwa słowa wtrętu: Dlaczego tenisistom wolno się tak wydzierać? Od długich lat szwendam się po tenisowych kortach i nie spotykam (z wyjątkiem jednego, który przy trudniejszych piłkach sieje wkoło „k.rwami”) takich zachowań. Mówi się w obronie tenisowych krzykunów, że taki sport, że koncentracja, stres, specyfika itd. Itp. Przepraszam, a siatkarzom, koszykarzom, piłkarzom ręcznym i nożnym, bokserom, nie wolno? Jakby to wyglądało gdyby siatkarz smeczując pruł się na cały głos, a koszykarz przy wsadzie ryczał jak opętany? A lady Sabalenka takie właśnie dźwięki z siebie jak pojedynek długi wydaje.

Kiedy patrzyłem na Igę Świątek szlochającą na klęczkach na środku kortu po zwycięstwie nad Muchową pomyślałem, że w dwudziestym pierwszym wieku może już tylko sportowiec ma duszę. Niewielką i nieśmiałą, ale swoją własną.

Pół roku temu Iga Świątek zwyciężyła w turnieju US Open i wtedy uzmysłowiłem sobie, że jest ona reprezentantką nowej Polski. Tę opinię podtrzymuję, a nawet mogę rozwinąć. Za mojej młodości mieliśmy również świetnych sportowców, mistrzów olimpijskich, rekordzistów świata. Ale byliśmy niestety wszyscy, kibice i sportowcy – dziećmi swojej epoki. Chudzi jak Krzyszkowiak albo Chromik, źle ubrani, zabiedzeni i pełni kompleksów. Świątek jest od kompleksów wolna, nowoczesna i nie prowincjonalna, posługuje się płynnym angielskim o wiele swobodniej niż pewien prezydent, którego imienia z litości nie wymienię. Jest najlepsza na świecie w dziedzinie niełatwej i nikt z Polaków i Polek przed nią nie osiągnął takiej pozycji.

Nieliczni, którzy w tenisie osiągnęli poziomu światowy, musieli albo uciekać z Polski, jak Skonecki, albo zręcznie balansować na linie tak, aby władza ludowa nie przeszkadzała im w karierze, jak Fibak. Igę Świątek ominęły takie komplikacje. Prezes zapewne chętnie by ją widzieli w swoim zaprzęgu, ale nie może Igi Świątek do niczego zmusić i oby tak zostało.

Andrzej Szmilichowski

Lämna ett svar