Gorączka Festiwalu Eurowizji 2023 wygasła, ale pozostawiła w nas wiele radości. Bo przecież wygrała Szwecja, a częścią emocji dzieliliśmy się również z reprezentującą Polskę, Blanką. Według mnie wypadła doskonale z piosenką pt. ”Solo”, jednocześnie prezentując niezły show.
Konkurs Piosenki Eurowizji jest corocznie zapisany w moim kalendarzu dużymi literami. Jest to widowisko muzyczne, które od 1956 roku ekscytuje miliony miłośników muzyki. To niewątpliwie jeden z najpopularniejszych programów telewizyjnych na świecie, zaraz po mistrzostwach piłkarskich. Według statystyk ogląda go corocznie od 100 do 600 milionów widzów. Zatem na pytanie, czy warto było poświęcić na oglądanie transmisji parę godzin zapewne większość z widzów odpowie twierdząco.
Po udziale w Festiwalu Eurowizji swa karierę rozpoczęło wielu artystów, którzy nadal są popularni w świecie muzyki. Wystarczy wspomnieć takie nazwiska jak Domenico Modunio, Julio Iglesias, Lulu, Celine Dion, no – i oczywiście – szwedzką grupę ABBA. Nic więc dziwnego, że nadal wielu artystów z krajów europejskich walczy w krajowych eliminacjach o uczestnictwo w tej imprezie.
W ponad półwiecznej historii nie wszystkie kraje równie chętnie wysyłają swoich reprezentantów z powodów ekonomicznych. Bo koszta są ogromne, chociaż i zyski nie najgorsze. Konkurs jest często promocją państwa organizującego w danym roku Festiwal.
Nas, mieszkających w Szwecji, oczywiście najbardziej interesują artyści reprezentujący Szwecję i Polskę. Jest rok 1974, finał konkursu wygrywają młodzi, bardzo pogodni i kolorowi członkowie zespołu o nigdy wcześniej nie słyszanej nazwie ABBA. Nazwa powstała na szybko od pierwszych liter imion członków zespołu: Agnetha, Björn, Benny i Anni-Frid. Wykonany przez nich utwór „Waterloo”, trafił na czołowe miejsca na światowych listach przebojów. Tak wielkiego sukcesu nie udało się zdobyć już nikomu, chociaż na liście szwedzkich zwycięzców w roku 1984 pojawił się zespół „Herreys” z utworem „Digi Lou Digi Ley”.
Po paroletniej przerwie kolejny sukces w roku 1991 odnotowuje młodziutka, skromna reprezentantka Szwecji, Carola z utworem „Fångat av en stormvind”. W 1999 w konkursie w Jerozolimie świat muzyki podbija Charlotte Nilsson piosenką „Take Me To Your Heaven” zdobywając zdecydowanie pierwsze miejsce. Następne szwedzkie objawienie na Festiwalu Eurowizji w Baku w roku 2012, to Loreen, Szwedka pochodząca z Maroka, z piosenką „Euphoria”. No i ponownie w tym roku W tym roku 2023 Loreen – jako jedyna piosenkarka w historii tego festiwalu, po raz drugi zdobywa pierwsze miejsce z piosenka „Tattoo”. Nie można pominąć również sukcesu szwedzkiego artysty Månsa Zelmerlöw, który w 2015 roku w Wiedniu wyśpiewał pierwszą nagrodę piosenką „Heroes”. W całej wieloletniej historii Festiwalu Eurowizji Szwecja zdobyła sześciokrotnie pierwsze miejsce, co stawia ten kraj na drugiej pozycji – zaraz za Irlandia, która wygrała konkurs aż siedmiokrotnie.
W tym miejscu warto postawić pytanie: a co z polskimi gwiazdami? Ano… nie najlepiej. Polsce (uczestniczącej w Festiwalu od 1994 roku) nigdy nie udało się dojść do magicznej JEDYNKI. Owszem, wielki sukces i wielkie nerwy przeżyliśmy w roku 1994, kiedy Edyta Górniak miała z niewątpliwie piękną piosenką w mistrzowskim wykonaniu pt. ”To Nie Ja” przegrała po obliczeniu głosów z Irlandią, plasując się na drugim miejscu.
Edyta Górniak była wówczas moją faworytką, jej profesjonalizm zasługuje na najwyższe uznanie. Przychodzi następny rok na szanse dla Polaków. Rok później próbowała swych sił diva polskiej sceny Justyna Steczkowska z piosenką „Sama”, zajmując niezbyt imponujące 18 miejsce. Styl jej piosenki i polskie wykonanie, zupełnie niezrozumiałe dla większości, oraz teatralną interpretacja zupełnie nie przemówiły do słuchaczy i jury. Szczerze mówiąc zupełnie nie pasowała do klimatu tego festiwalu.
W kolejknych latach nie było powodów do wielkiej radości. W 1996 Kasia Kowalska piosenką „Chcę Znać Swój Grzech” zajęła dopiero 15 miejsce. Rok później polscy „eksperci” od muzyki postanowili wysłać na Festiwal Annę Marię Jopek, gwiazdę polskiego jazzu. Cenię ją bardzo i niemal ze łzami w oczach obserwowałem, jak niezwykle utalentowana piosenkarka poniosła porażkę. Bo choć jej kunszt i zdolności wokalne zostały zauważone przez profesjonalistów, to jednak ich głosów było za mało i ostatecznie Jopek znalazła się na pozycji 11.
W 1998 roku przychodzi czas na pierwszy polski zespół „Sixteen” z piosenka „To Takie proste”. Choć wydaje się, że może to było aż za proste i zajęli 17 miejsce. Rok później obserwowaliśmy Mietka Szcześniak z piosenką „Przytul Mnie Mocno”, którą zajął pozycję 18. Sixteen i Szcześniak chociaż cieszą się popularnością na rynku polskim, to jednak nawet na ucho takiego amatora jak ja, wyraźnie odstają od europejskiej czołówki rozrywkowej.
W roku 2001 na festiwalu pojawia się mój, niewątpliwie, polski faworyt Andrzej Piasek Piaseczny. Uwielbiam jego piosenki śpiewane w duetach w Polsce z Krzysztofem Krawczykiem , czy z Sewerynem Krajewskim. Pozytywny, uśmiechnięty wokalista, który, niestety, zupełnie nie sprawdził się na tym Festiwalu. Piasek zaśpiewał piosenkę „2 (too) Long”. Jego występ okrzyknięty został najgorszym popisem na Eurowizji. Dostał również ekstra punkty za najgorzej ubranego artystę. Miał on na sobie kurtkę z futerek królików , czy lisów, co na przykład w Szwecji, kraju miłośników zwierząt, było przyjęte bardzo krytycznie. Ale, oczywiście, nie wygląd jego garderoby wpłynął na ostateczną punktacje.
Przychodzi rok 2003. Polska jest bliska przyjęcia do Unii Europejskiej. Ktoś wpadł na pomysł wysłania zespołu „Ich Troje” z Michałem Wiśniewskim (czerwonowłosym). Pomimo, że Festiwal Eurowizji ma charakter apolityczny, zespół wykorzystuje ten moment i piosenką „Keine Grenze” znajdują się w pierwszej dziesiątce, na 7. miejscu. Osobiście mam wiele zastrzeżeń do zdolności wokalnych Wiśniewskiego, ale melodyjka, scenografia, język i temat zrobiły swoje.
W roku 2004 zespół „Blue Cafe” z Tatianą Okupnik, znowu daleko na liście zwycięzców (17 miejsce). Kolejne lata ani „Ivan i Delfin” z piosenką ”Czarna Dziewczyna”, czy później znowu „Ich Troje” z „Follow My Heart”, ani „The Jet Set” z piosenką „Time To Party” nie dostają się do finału i odpadają z konkursu. I może dobrze, że tak się stało.
Nie lepiej jest w roku 2008. „Isis Gee” piosenką „For Life” zajmuje ostatnie miejsce. W kolejnym roku Lidia Kopania („I Don`t Wanna Leave”) nie dostaje się do finalu, a w 2010 Marian Mroziński (zupełnie mi nie znany) również odpada w przedbiegach z piosenką „Legenda”.
W 2011 roku w półfinale odpada Magdalena Tul. W 2014 w komicznej wersji polskiego folkloru pojawia się „Cleo i Donatan” w piosence „My Słowianie”. Było ubijanie śmietany na masło na scenie i pokazywanie wypukłości na poziomie piersi. Te dodatkowe efekty dały tylko 14 miejsce. W 2015 roku na scenie pojawia się na wózku inwalidzkim była wokalistka zespołu „Varius Manx” Monika Kuszyńska z bardzo smutną (żeby nie powiedzieć nudną) piosenką, a końcowej punktacji zajęła dalekie 23 miejsce.
W 2016 kolej na niespodziankę. Tym razem pozytywną. Według mnie objawienie na polskiej scenie muzycznej. Młody wokalista o silnym głosie i dużych ambicjach – Michał Szpak piosenką „Color Of Your Life” wyśpiewał 8. miejsce dla Polski.
W latach 2017 i 2018 znowu fiasko. Nie dostajemy się do finału. Natomiast w 2019 uderzamy z tak zwanej „grubej rury”. Według zasady ”niech inne narody uczą się od Polski tradycji, folkloru i kultury” na scenie Eurowizji występuje zespół „Tulia” z piosenką „Fire Of Love”, o której już kiedyś (parę lat temu) pisałem i przewidziałem ich fiasko (artykuł „Głosuj tylko na Polaka” NGP).
W 2021 roku, Rafał Brzozowski (faworyt TVP) z piosenką „The Ride” nie przechodzi do finału. W zeszłym roku Krystian Ochman (wnuk Wiesława Ochmana) z piosenką „River” plasuje się na miejscu 12.
Tegoroczna reprezentantka Polski na Festiwalu, Blanka (pisałem o niej NGP nr 6/2023) nie miała łatwego zadania (zajęła 19. miejsce). Głównie dlatego, że w tym roku było na Festiwalu naprawdę wiele dobrych piosenek.
Festiwal Eurowizji to swego rodzaju fenomen kulturalny, który potrafi wzbudzać wiele emocji. Dzięki oglądanie festiwalu mamy lepszy obraz tego, co dzieje się w muzycznym świecie. W Szwecji Festiwal ma swój wielki status być może dlatego, że i muzyka rozrywkowa jest tu na wysokim poziomie. Brak sukcesów polskich reprezentantów to po części wina polskiej TVP, która mało jest zainteresowana zmianami i chyba nie rozumie jakie trendy panują obecnie na europejskim rynku muzycznym. Tak jak i w piłce nożnej, tak i w muzyce rozrywkowej, brakuje nam „tego czegoś”.
Marek Lewandowski