Włoch o dźwięcznym nazwisku Giovanni Pico della Mirandola pisał w 1488 roku tak: „Bóg powiedział człowiekowi: Nie jesteś zamknięty w żadnych granicach, tylko w takich, które sam swoją wolą ustanowisz, którą ci dałem”. Nieomal pięćset lat później Francuz Jean-Paul Sartre, twórca egzystencjalizmu, przekonywał: „Człowiek nie jest niczym innym jak tym, czym sam siebie uczyni”.
W 1948 roku, w więzieniu na Mokotowie, siedział pisarz i dziennikarz Kazimierz Moczarski, mając za towarzysza „pod celą” Jurgena Stroopa, generała SS obciążonego zbrodnią zagłady warszawskiego getta i skazanego później przez polski sąd na karę śmierci. Swoje długie dyskusje z Stroopem Moczarski opisał w książce „Rozmowy z katem”, która była bestselerem lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku.
Oto dwa fragmenty, w których Stroop wygłasza swoje poglądy na temat chrześcijaństwa:
„Kościół katolicki jest światową, najgłębiej zakonspirowaną wspólnotą, kliką, zakonem oraz federacją rozmaitych ugrupowań, które pozornie są ze sobą na noże. Przykład ostatniej wojny na to wskazuje. W 1943 roku mój szef Heinrich Himmler mówił mi, że ma rzeczowe dowody zażyłej współpracy członków ścisłego sztabu papiestwa, z najbardziej zakonspirowanym przywództwem masonów. To niezwykłe wydawałoby się współdziałanie, miało na celu całkowite zniszczenie Niemiec”.
Tu jeszcze „można wytrzymać”, Stroop nie mówi rzeczy, które należałoby uznać za rewelacje, żywe kontakty Watykanu z Berlinem choć tajne, znane były od dawna alianckim wywiadom. Stroop wygłasza swoje poglądy, ukształtowane na essesmańskich „kursach dla elit” na temat chrześcijaństwa, które według niego: „jest nie tylko zespołem religii przesiąkniętych judaizmem, ale instytucją powstałą z inspiracji żydowskiej”.
I ciągnie dalej: „Chrystus, bardzo mądry człowiek. Filozof, romantyk. Rasowo: półnordyk. Matka jego służyła przy świątyni i była popierana przez ważnego kapłana. Zaszła w ciążę z jasnowłosym Germaninem, jednym z żołnierzy plemion germańskich, które wędrowały trasą na północ od Karpat, aż do Azji Mniejszej. Stąd Chrystus był blondynem i innym psychicznie od Żydów, którzy jego nauki „ufryzowali”, przykroili do swoich celów, a potem puścili na rynek międzynarodowy, aby upodlić i zmiękczyć człowieka, przez wpajanie mu poczucia winy. Religia to polityka, a w polityce nie ma zasad moralnych”.
Powróćmy raz jeszcze do cytatów otwierających tekst i zastanówmy się nad następującymi pytaniami: Jeżeli człowiek jest niczym-innym-niż-on-sam, kiedy popełnia wykroczenie i przeciw komu? Kiedy traci wartości, a kiedy je zyskuje? Co znaczy i w takim kontekście jak funkcjonuje „wartość”? Jakie zadania stoją przed człowiekiem? Czy w ogóle jakieś?
Andrzej Szmilichowski