W zeszłym roku padł ponury rekord w ilości osób, które zginęły w wyniku krwawych porachunków między gangami w Szwecji. 65 osób straciło życie. Nigdy tak źle nie było. Wcześniej najczęściej do porachunków dochodziło w Malmö, teraz w Sztokholmie. Vällingby, Farsta, Nacka, Enskededalen, Västerhanninge, Årsta, Hödgalen…. Wbrew pozorom, to nie dzielnice gdzie dominują imigranci. Tylko w przeciągu ostatnich trzech tygodni (między Bożym Narodzeniem, a połową 2023 roku) doszło do kilkunastu przestępstw, wybuchały bomby, ginęli ludzie.
Sytuacja jest o tyle zaskakująca, że dzieje się to w sytuacji, gdy do władzy w Szwecji doszła koalicja, która w programie wyborczym miała za cel zdecydowaną walkę ze zorganizowaną przestępczością i oskarżała wcześniej rządzących socjaldemokratów o nieskuteczną politykę wobec przestępców. Gwarantowano działania “zdecydowane”, “brak pobłażania”, dodatkowe środki “na walkę z…”. Jak się okazuje, niewiele się zmieniło, polityczna retoryka nie czyni cudów.
Rządząca koalicja ma fatalne notowania, wbrew szumnym zapowiedziom nie potrafi zaradzić ani wysokim kosztom energii ani paliw (które pogłębiają inflację). “Szybkie i zdecydowane działania” ugrzęzły. Czy winna jest skomplikowana sytuacja w świecie, czy to tylko nieudolność władzy? Zapewne jedno i drugie, co by dowodziło, że wyborcy zostali albo oszukani przez polityków, albo zbyt łatwo wierzymy w populistyczne hasła.
Ci, którzy głosowali na obecną koalicję, mogą się czuć zawiedzeni. Bo choć nikt nie wierzył w cuda, to jednak oczekiwano, że rządzący zaczną relizować obietnice wyborcze. Tym bardziej, że rozbudzono na nadzieję na działania szybkie i zdecydowane. (tn)