W grudniowym numerze „Gazety Wyborczej” Paweł Smoleński rozmawia z Adamem Mich-nikiem, a okazją jest 100 lat od zamordowania pierwszego prezydenta Polski. W rozmowie mowa nie tylko o historii, ale także o dzisiejszej Polsce:
Smoleński: – Mord Narutowicza pokazuje, że można uważać się za polskiego patriotę i być kanalią.
Michnik: – Patriotyzm jest emocjonalnie zabarwiony, ale masz rację, bo ci sami ludzie, którzy przed wojną mieli zapatrywania faszystowskie, bardzo dzielnie walczyli w podziemiu antyhitlerowskim.
Smoleński: – Ale nawet wtedy lubili pogonić mniejszości narodowe.
Michnik: – Zostały im antysemityzm lub ukrainożerstwo. To atrybuty w zasadzie niezbędne dla polskiej narodowej prawicy.
Smoleński: – Jak patriotyzm miesza się ze szczujnią?
Michnik: – To było zawsze, bo zawsze i wszędzie każdy naród ma swoją szczujnię, czarne karty i czarną sotnię. W dzisiejszej Polsce dominujący głos mają ludzie, który mówią: „kto nie z nami, ten przeciw nam”. Oraz – „tylko my jesteśmy patriotami”, a inni to opcja niemiecka, bolszewicka, żydowska albo ugrofińska. Na tym polega nasze nieszczęście. Już w wolnej Polsce był spór, czy wolną którąś z sal sejmowych nazwać imieniem Narutowicza. Kto się nie zgadzał? Endekoidzi, podobno gorliwi chrześcijanie i stalowi patrioci.
Smoleński: – /…/ Ludziom często zamiast objaśnienia wychodzi usprawiedliwienie, więc wolą nie ruszać.
Michnik: – /…/ Jeśli jesteś człowiekiem o orientacji liberalnej, musisz odpowiedzieć na pytanie, co takiego się działo w latach 20. i 30., że liberalna Europa długo i uparcie ustępowała Hitlerowi, aż doszło do wojny. Jeśli jesteś orientacji lewicowej, musisz postawić pytanie, jak to się stało, że z lewicowego kanonu wartości wyrosły potwory jak Stalin, Mao, Castro, Ortega czy dynastia Kimów w Korei.
Smoleński: – Jak słyszę o polityce godnościowej, rozglądam się dookoła, czy ktoś nie chce dać mi w łeb, bo uważa, że od tego będzie godniejszy.
Michnik: – Ja też się boję. Niemniej, to oczywiste, że człowiek bardzo źle znosi upokorzenie przez niedostatek, wykluczenie, biedę. O tym trzeba pamiętać. Lecz masz rację, że istnieją ludzie z genem wrogości i nieważne, co im zaoferujesz, zawsze będzie mało. Ale im większe wykluczenie dużych grup społecznych, lekceważenie, ośmieszanie, traktowanie jak przygłupów, którzy nadają się tylko „do łopoty”, a nie do poważnej rozmowy o ich potrzebach, tym częściej szukają lekarstwa u takich Bąkiewiczów.
***
Jacek Kurski, złej sławy szef Telewizji Polskiej, wyleciał ze swojego stanowiska, ale krzywda mu się nie stała. Jako “znany i ceniony bankowiec” dostał intratną posadę w Banku Światowym. Za nim wyleciała z TVP jego małżonka. Nowy szef TVP (ale ze starego nadania) zapewne pozbędzie się innych ludzi, którzy swoje stanowiska zawdzięczają Kurskiemu. Ale czy to uwiarygodni TVP? Nie ma obaw… Agnieszka Kublik pisze:
Media się rozpisują, że to koniec ery Kurskich w TVP. Nic podobnego. Tej parze udało się przemienić TVP w przaśną, chrześcijańsko-zaściankowo-ordynarną, prowincjonalną narodową szczujnię. Takie narzędzie do urabiania wyborców PiS.
***
Podobno duma jest karykaturą arogancji. Albo odwrotnie. Michał Rusinek o fenomenie ludzi, którzy wszystko wiedzą lepiej i ciągle stoją “na straży wartości”, każdą myślą dzielą się na Facebooku z mniej lub bardziej określoną grupą “followersów”. A w tle elokwentna uwaga sędziny Trybunału Konstytucyjnego Krystyny Pawłowicz wobec Mike Jaggera, by przystąpił do spowiedzi:
“Media społecznościowe, jak wiadomo, pozwalają zarówno pisać prywatne wiadomości do konkretnego adresata czy adresatki, jak i pisać u niego (niej) na profilu, co powoduje, że wiadomość ta jest publiczna. Dawniej trzeba było pisać w tym celu tzw. listy otwarte i liczyć na to, że jakaś gazeta je wydrukuje. Tego typu publiczne wiadomości zawsze wzbudzają podejrzenie, że ich autor czy autorka chcą po prostu zwrócić na siebie uwagę, przypomnieć o swoim istnieniu i dać znać swoim znajomym, czy osobom podzielającym jego czy jej poglądy, że trwają na posterunku, że trzymają rękę na pulsie, że walczą o jakąś sprawę”.
Iluż tu takich w Sztokholmie mamy…????
***
Zaprzyjaźnione z Kongresem Polaków w Szwecji Stowarzyszenie Polskich Patriotów Semper Fidelis na swoim profilu Facebookowym publikuje “manifest” Konfederacji Korony Polskiej:
„Polska i Ukraina nie mają wspólnych celów, a na pewno nie mają wspólnego wroga. Wojna toczona na Ukrainie od 8 lat nie jest naszą wojną. Jeśli nasza suwerenność zależy od suwerenności Ukrainy to oznacza, że to nie jest suwerenność. Z Rosją nie mamy żadnych konfliktów terytorialnych, nie ma u nas mniejszości rosyjskiej – Rosja nie jest naszym wrogiem militarnym. Owszem, Rosja jest wrogiem USA w rozgrywce geostrategicznej i z tytułu tego, że Polska realizuje w całej rozciągłości interes USA, pośrednio możemy się stać »mięsem armatnim« tak, jak Ukraińcy. Jednak polski interes i cel nie jest tożsamy z interesem Ukrainy czy nawet z USA – bo czy w polskim interesie jest, aby wojna (być może atomowa) toczyła się na naszym terenie? A przecież o tym aktualnie mówią wprost naczelne władze NATO.” (wypowiedź Wojciecha Sińskiego – członka Komitetu Politycznego Konfederacji).
W głowie się nie mieści, że Kongres – organizacja zwana kiedyś niepodległościową, która zrzeszała najbardziej znane na emigracji w Szwecji osoby – stał się przybudówką prorosyjskiej propagandy. Prezes Janusz Górczyński i spółka na trwale zapisali się czarną czcionką na wstydliwych kartach historii tutejszej emigracji.