Każdy z nas przechodzi przez różne etapy życia. Nie wszyscy przez takie same, niekiedy któryś z etapów tak silnie nas determinuje, że ma wpływ na kolejny. Ale jakby przyjąć jakąś uniwersalną kolej życia, to najpierw doświadczamy poznawanie świata, później często zauroczenie lub zwątpienie, jeszcze później giniemy w rutynie życia, aż wreszcie nadchodzi czas refleksji nad tym, co się przeżyło. Najnowsza książka Andrzeja Szmilichowskiego to właśnie odbicie tego ostatniego etapu.
”Czas przyszły niedokonany” to książka dojrzała, refleksyjna, w której pamięć o przeszłości splata się z teraźniejszością. Nie zawsze radosną i szczęśliwą – wszak czasy nastały niespokojne. Ten literacki dziennik (ale bez datowania) jest kontynuacją wydanej w zeszłym roku książki ”Trudny rok” (Wydawnictwo Polonica, Sztokholm 2021), będącej próbą zmierzenia się z pamięcią o trudnym czasie, gdy odchodziła w chorobie żona Autora.
Banalne byłoby stwierdzić, że pisanie jest często formą terapii. Oczywiście, że jest. Myśli przetwarzane przez umysł muszą mieć swoje ujście, nie wszyscy jednak mają zdolność przetworzenia ich w sposób czytelny i zrozumiały. Gombrowicz napisał kiedyś, że żyje w świecie, który jeszcze karmi się systemami, ideami, doktrynami, ale już czuje symptomy niestrawności. W zapiskach Szmilichowskiego widać niemal to samo: świat, który nas otacza dostał czkawki.
”W dzisiejszych czasach kłamstwo ma się tak dobrze jak nigdy dotąd – pisze Szmilichowski. – Nawet w komunizmie , epoce wielkiej i zakłamanej ideologii, kłamstwo trzymało – jeśli można tak powiedzieć – samo siebie w ryzach. Dziś nie, dziś ma zakres i siłę totalną i mało tego, na kłamstwach zostały wybudowane alternatywne rzeczywistości, gdzie wszystko się zgadza i jest logiczne, i na tym nie koniec. Zauważono bowiem, że jedna wspaniała i obowiązująca wszystkich rzeczywistość, na dłuższym dystansie przegrywa, co spowodowało narodziny nowej, sprytnej, bardzo sprawczej i funkcjonalnej techniki. Pojawiły się tysiące rozmaitych rzeczywistości, których celem nie jest nawet ukrywanie prawdy, a to oznacza, że osiągnięto najwyższy stopień politycznej wirtuozerii!
Jest w tej książce wiele pytań, ale też i wiele odpowiedzi. Jest też próba opisania tych ”wszystkich rzeczywistości”, ale bez moralizowania. Polityka splata się z duchowością, parapsychologia z pytaniami o istnienie Boga, wiara z antywiarą, poczucie doświadczenia życiowego z uczuciem bezsilności wobec Nieznanego. ”Czas przyszły niedokonany” to zarówno relacja z codziennych zdarzeń jak i literacki zapis uczuć i emocji. Miejscami mamy do czynienia z formą bardzo intymną, niemal zawsze bowiem stajemy w sytuacji, że czujemy się samotni w życiu. Co prawda Zofia Nałkowska pisała, że samotność jest tylko złudzeniem, bo myśli człowieka krążą zawsze koło innych ludzi i łączą go z ich obcym losem, który na próżno stara się odepchnąć.
Tak jest i w tej książce pisanej w 2022 roku, gdy tuż koło nas, toczy się wojna, wobec której nie można być obojętnym.
”Boleję nad losem Ukraińców i potępiam Rosjan – czytamy w książce. – W sytuacji in extremis z ludzi wychodzą najlepsze i najgorsze strony. Wojna obnaża człowieka i poddaje go bolesnej próbie, bowiem straszliwie upraszcza świat i niestety nie ma innego wyjścia jak się z tym pogodzić.
Można ubolewać, że wielu tak zwanych „ludzi kultury” potępia Rosjan en gross, wszystkich bez wyjątku, czyniąc współodpowiedzialnymi za mordy na ludności cywilnej. Ale rozumiem Ukraińców, którzy zamiast „Dzień dobry” czy „Dobrej nocy”, pozdrawiają się zwrotem „Jebać Ruskich!”. Oni mają prawo do takich uproszczeń, nie zastanawiają się, czy atakuje ich dobry Rosjanin czy zły, Czeczeniec czy osiemnastolatek, którego podstępnie wysłano na front. Ukrainiec strzela, żeby samemu nie zginąć. Ja mogę sobie pozwolić na nieusuwanie z regału książek Bułhakowa, Babla, Tołstoja, Gorkiego, oni nie mogą i nie chcą.”
Temat Ukrainy powraca na stronach tej książki często.
Książka Szmilichowskiego nie jest mentorska, wręcz przeciwnie. Nic nie ma bowiem swojego końca, nawet gdy pisze się książkę na tym etapie życia, gdy człowiek próbuje się rozliczyć z własnego życia i myśli. ”Nie wiem czy jestem szczęśliwy, ale na razie nie jestem nieszczęśliwy, a to już coś” – pisze autor. Więc, jak w ”Małej Apokalipsie” Konwickiego trzeba wstać, trzeba podnieść się z łóżka, wykonać piętnaście czynności, nad których sensem nie wolno się zastanawiać. I że warto dalej żyć, przetrwać złe chwile i później z pobłażliwym zdumieniem przypomnieć sobie te drobne okruchy klęsk i dziwić się, że tyle mogły znaczyć kiedyś. A później, gdy je zapiszemy, przetrawimy, pomogą nam zrozumieć świat. Ale pewności nie ma. Przed nami czas przyszły niedokonany.
Tadeusz Nowakowski
Andrzej Szmilichowski: Czas przyszły niedokonany. Wydawnictwo Polonica, Sztokholm 2022, s.209