O jubileuszu wydawanego w Danii „Informator Polskiego” rozmawiamy z jego red. naczelnym Romanem Śmigielskim.
„Informator Polski” obchodzi swoje 30-lecie…
W tym roku mija 30 lat od chwili kiedy nasz kwartalnik ukazał się po raz pierwszy. Już trzeci rok ukazujemy się tylko w formie elektronicznej – ukazującym się wyłącznie z naszych własnych środków.
Wcześniej otrzymywaliście finansowe wsparcie z Senatu RP…
W 2020 roku przeniesiono dotacje dla Polonii i Polaków za granicą z Senatu RP do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Dla naszego pisma zmiana ta nie była „dobrą zmianą”. Oznacza to zero dotacji na nasz kwartalnik przez ostatnie 3 lata. Przypomnę tylko, że od powstania pisma w 1992 roku dotacje z Senatu RP dostawaliśmy wyłącznie na druk. Wszystkie inne koszty pokrywane były przez członków redakcji lub przez, niestety, bardzo nielicznych i niebogatych sponsorów.
Jubileusz upoważnia do wspomnień. Jak doszło do powstania Waszego Kwartalnika?
Pierwszy numer wydaliśmy w roku 1992, a pierwszym redaktorem pisma został śp. Ryszard Strzelbicki, który tak wspominał początki naszego kwartalnika: …był pisany na maszynie do pisania. A przy powstaniu tego numeru uczestniczyły trzy osoby: Grażyna Dołhań, Stefan Żórawski i ja. Kazimierz Mazur, posiadający własną drukarnię, wydrukował nam ten pierwszy numer za darmo. Nie dysponowaliśmy wtedy żadnymi funduszami. Mogę tylko dodać, że dziś po 30 latach, w dalszym ciągu nie mamy żadnych pieniędzy. Zyski z ostatnich lat, to przede wszystkim uruchomienie strony internetowej pod nazwą www.informatorpolski.dk i kontynuacja wydawania kwartalnika w wersji elektronicznej.
„Informator Polski” jest pismem na wysokim poziomie. Wasza Redakcja znalazła się wśród laureatów nagród im. Macieja Płażyńskiego dla dziennikarzy i mediów polonijnych…
… za rok 2021. Zacytuję uzasadnienie przyznania nam tej nagrody: jury doceniło wysoki poziom merytoryczny publikowanych treści”. Członek jury, dziennikarz Polsatu, Jarosław Gugała powiedział m.in.: …są takie rzeczy, które nas Polaków – jak wiemy – dzielą, czasami dzielą nawet bardzo, ranią, a są takie rzeczy, które nas łączą. I właśnie działalność pisma, które nagrodziliśmy, jest właśnie taką wartością, która – niezależnie od wszystkich podziałów i różnic – buduje na tym, co jest najistotniejsze. Bardzo trudno jest – w dzisiejszych, skomercjalizowanych i rozpolitykowanych czasach – pochylać się przede wszystkim głęboko nad kulturą, nad wybitnymi twórcami… Uznaliśmy, że to jest wspaniała „robota u podstaw”, praca nad tworzeniem takiej dumy z Polski, wynikającej z naszych dzisiejszych, rzeczywistych osiągnięć: ze światowego poziomu naszych artystów, z tego wszystkiego, co jest w naszej kulturze oryginalne i z czego możemy być naprawdę dumni, bez względu na to, co się dzieje w burzliwej historii naszego kraju. A jednak są ludzie, którzy sieją, którzy robią rzeczy głębsze i należy się im za to uznanie i należy się im za to chwała i nasz podziw. Zwłaszcza, że robią to wszystko poświęcając swój prywatny czas, swoje pieniądze. Nie ma to charakteru komercyjnego. Jest to po prostu to wszystko, co w dziennikarstwie jest „solą tej ziemi”: chęć poinformowania, chęć budowania platformy dialogu, chęć docierania do rzeczy niezwykłych, do których bez pomocy mediów szeroka publiczność nie ma żadnych szans dotarcia.
Niestety obecny pełnomocnik rządu do spraw Polonii i Polaków za Granicą nie podziela zdania jury nagrody im. Macieja Płażyńskiego i na podstawie tylko sobie znanym kryteriom, bo nigdy nie otrzymaliśmy uzasadnienia, odmawia nam dotacji.
Poziom pisma to również zasługa jego autorów…
Nasi autorzy, w trakcie współpracy z redakcją „Informatora Polskiego” wydawali też wiele książek. I tak np. Felicja Nowak „Moją gwiazdę”, Edward F.K. Zarudzki „Polegli za Polskę. Polscy i Brytyjscy lotnicy na cmentarzach duńskich” oraz Maria Małaśnicka-Miedzianogóra „Róże dla Lone. Za wolność Polski i Danii (1939-1945)”.
Kolejna publikacja książkowa to tłumaczenie „Sonetów Krymskich” na język duński. Powstało ono wręcz na zamówienie naszej redakcji, po tym jak nasz stały współpracownik Bent Christensen przetłumaczył na duński hymny „Boże coś Polskę” i „Mazurka Dąbrowskiego”. Później przetłumaczył też „Sonety Odeskie”, „Ballady i Romanse”, „Grażynę”, „Konrada Wallenroda” i w końcu „Dziady” – wszystkie cztery części. Mogę chyba zdradzić, że w chwili obecnej Bent Christensen tłumaczy wiersze Krzysztofa Kamila Baczyńskiego.
Były też książki, które powstały wyłącznie jako zbiór tekstów drukowanych wcześniej w „Informatorze Polskim”: Ojciec Władysław Zdunek wydał „Myśli z parafii św. Mikołaja w Hvidovre”, a Adam Bielnicki „Zgryźliwy Sarmata i Wikingowie w papuciach”.
Nie sposób wymienić wszystkich autorów i współpracowników naszego pisma w okresie ostatnich 30 lat oraz osób, które wspomagały nas w przeróżny sposób. Wymienimy więc tylko redaktorów naczelnych, którzy w różnych okresach stali na czele redakcji i starali się utrzymywać standard naszego pisma. Byli to Ryszard Strzelbicki, Jolanta Dobosz, Wojciech Jagielski oraz ja.
Ostatni jubileuszowy numer Waszego Informatora ukazał się kilka tygodni temu…
Jest to podwójny numer 118-119 (jesień-zima 2022). Urodziny pisma to okazja do podsumowania ewentualnych zysków i strat. Wiele się zmieniło w ostatnich pięciu latach „Informatora”. Zacznę od strat. Odeszli od nas na zawsze nasi stali współpracownicy: ojciec Władysław Zdunek, ksiądz Jan Zalewski oraz zasłużony nauczyciel i wychowawca młodzieży polonijnej w Danii Roman Miedzianogóra. A zyskami są nasi czytelnicy, którzy w trudnych dla nas czasach, zostali z nami i dopingują nas do dalszej pracy.
W ostatnim podwójnym numerze naszego kwartalnika piszemy m.in. o tym, że w latach 1932-1935 II sekretarzem poselstwa Rzeczypospolitej Polskiej w Kopenhadze był Jarosław Iwaszkiewicz. Zamieszczamy dwa teksty dotyczące obecnej sytuacji w Ukrainie. W rubryce poświęconej prezentacji zagadnień konsularnych piszemy o przywróceniu polskiego obywatelstwa. Odnotowujemy aktualne wydarzenia polonijne w Danii: odsłonięcie rzeźby przedstawiającej dwie polskie buraczane dziewczęta przed Muzeum Izba Polska w Taagerup, uroczystość z okazji 77. rocznicy przybycia do nabrzeża w małym duńskim porcie Klintholm Havn barki węglowej „Breslau” z bliskimi śmierci głodowej więźniami niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof oraz wizytę ambasadora RP w Danii Antoniego Fałkowskiego w gminie Lolland. W 90 rocznicę urodzin przypominamy sylwetkę byłego polskiego ministra spraw zagranicznych Bronisława Geremka. Prezentujemy serię plakatów inspirowanych folklorem skandynawskim i kaszubskim, z motywami natury. Przybliżamy postać zmarłego niedawno Romana Miedzianogóry, nauczyciela i wychowawcę młodzieży polonijnej w Danii. Prezentujemy książkę legendy duńskiego dziennikarstwa Ulli Terkelsen pt.: Øst for paradis. En rejse. (Na wschód od Edenu. Podróż). Ulla Terkelsen jest największą ekspertką do spraw polskich wśród duńskich dziennikarzy. W dziale poświęconym kulturze piszemy o premierach operowych w Kopenhadze. W pierwszą rocznicę śmierci wspominamy ks. Jana Zalewskiego. Piszemy wreszcie o niezwykłym rublu, który otrzymał nasz stały korespondent z Lublina, ks. prof. Edward Walewander oraz publikujemy wiersze mieszkającego w południowej Szwecji Jerzego Marciniaka. Zapowiadamy nową książkę mieszkańca Kopenhagi Łukasza Kocewiaka pt.: „Afganistan. Góry, ludzie, wojna”. Poza tym polecamy wiele innych ciekawych jak zawsze materiałów. Ten numer, podobnie jak i poprzednie, można znaleźć w Internecie pod adresem: http://informatorpolski.dk/nr-3-4-118-119-jesien-zima-2022/
A jak widzisz najbliższą przyszłość Waszego Kwartalnika?
Odpowiem słowami znanej duńskiej piosenki: „Jak długo ja żyję, jak długo me serce bije” pismo będzie się ukazywało. Oczywiście tylko elektronicznie, bo na druk nie starczy mi środków z mojej emerytury, a na dotacje z Polski przestałem już liczyć. A potem? Obawiam się, że kwartalnik przestanie istnieć, gdyż na razie nie widzę nikogo, kto chciałby tracić czas i pieniądze na tą, jak ją nazwał redaktor Gugała, „robotę u podstaw” czyli na wydawanie niszowego pisma w Danii.
Rozmawiał: Leszek Wątróbski