Z okazji 85 urodzin i wydania nowej książki ”Czas przyszły niedokonany” z Andrzejem Szmilichowskim rozmawia Tadeusz Nowakowski.
Czytając Twoją najnowszą książkę ”Czas przyszły niedokonany” odniosłem wrażenie, że jest w niej nieco inne spojrzenie na życie i świat, niż w dotychczasowych książkach. Czy zmienił się świat, czy Ty z wiekiem – rozmawiamy w przededniu Twoich 85-tych urodzin – inaczej na świat patrzysz?
ASZ: – Myślę, że i jedno i drugie. Świat zmienił się diametralnie, zwłaszcza po śmierci mojej żony, która odeszła w zeszłym roku. Przeżyłem to jako mały kataklizm. Nigdy wcześniej nie byłem sam, a teraz jestem. To jest męczące, ale wywołuje także pewne refleksje życiowe. Refleksje, które odzywają się jako echo w tym co piszę. ”Czas przyszły niedokonany” to efekt pewnych refleksji na temat życia, które toczy się teraz inaczej. Odszedłem trochę w inną stronę od moich mediumistycznych czasów, ale nadal jestem pełen wiary w istnienie świata poza materialnego – bo ciężko by było mi uwierzyć, że nasze życie zamyka się tylko w fizyce i biologii. To by było zbyt ubogie.
W tej książce, jakby dzienniku, są cztery tematy, na których się koncentrujesz. Opisujesz ten świat pozamaterialny, mistyczny. Jest także dużo refleksji o doświadczeniu życiowym, o życiu, na które patrzysz oczami osoby osiemdziesięcioparoletniej. Jest także o twoim stosunku do Boga i wiary. I wreszcie wielokrotnie powracasz w wielu wpisach do wojny na Ukrainie.
Wojna na Ukrainie bardzo mnie dotknęła. Pierwszą moją dość symboliczną reakcją było poproszenie redakcji ”Nieznanego Świata”, gdzie regularnie publikuję swoje felietony, by nad każdym z nich do czasu gdy wojna będzie trwała, umieścili tekst po ukraińsku ”Niech żyje Ukraina”. To ma także trochę mój osobisty związek z Ukrainą. Mój Tata był Ukraińcem. Ojciec pochodził ze wsi Ponikwa, obok miasta Brody na Wołyniu. To była rodzina spolszczona, ale moja babcia Ludwika Szmilichowska z domu Prokosch, była Niemką. Więc mam osobisty stosunek do Ukrainy. To co się tam dzieje teraz boli mnie tak samo, jak bolał mnie stan wojenny w Polsce w grudniu 1981 roku. Wtedy zacząłem pisać wiersze. To było moje lekarstwo na mój wewnętrzny niepokój. Myślałem, że jak nie napiszę to eksploduję. Podobnie jest teraz. Reaguję na to co dzieje się na Ukrainie już nie wierszami, ale tekstami prozatorskimi.
Ja odczytuję, to co piszesz o Ukrainie, jako refleksje o upadku pewnego porządku świata, tego oczywiście już bardzo bliskiego nas.
Polacy mają prawo poczuć bezpośrednie niebezpieczeństwo. To wszystko dzieje się przy polskiej granicy, bomby spadają na Lwów – jakże bardzo polskie miasto. Więc wielu z nas czuje niepokój. Pomimo tego, że żyjemy po drugiej stronie Bałtyku, więc w pewnym oddaleniu, to jednak nasze związki z Krajem nie są słabsze. Brutalność świata zbliżyła się do nas. Ten świat jest coraz bardziej bezkompromisowy, brutalny, a tu to azjatyckie, ruskie niebezpieczeństwo jest blisko nas.
Zdumiewa też okrucieństwo tej wojny, bo choć nie jest ona ”totalna” to wyjątkowo okrutna. Bomby celowo spadają na ludność cywilną, niszczona jest infrastruktura, giną dzieci…
To jest taka krzycząca niesprawiedliwość w stosunku do bogu ducha winnych ludzi. To jakieś szaleństwo mocarstwowe wymyślone przez jednego człowieka na Kremlu, które odbija się na 44 milionach ludzi. Druga wojna światowa, którą pamiętam jeszcze jako dziecko, była straszna. Ale była to ”normalna wojna” – jeżeli można tak powiedzieć. A tu dzieje się barbarzyństwo. To jakieś rozmyślne, systemowe działanie. Ta brutalność przeczy wszelkim pojęciom o wojnie.
Jaki wpływ na to co piszesz ma twój wiek?
Mając lat 85 i obserwując siebie wydaje mi się, że zatarły się we mnie kontury: protestów, zachwytów, życiowych idei, pomysłów. To się zaokrągliło. Wiek jest takim pilnikiem. Stałem się bardziej tolerancyjny, mniej bojowniczy. Z wiekiem człowiek robi się refleksyjny.
Czy to doświadczenie każdego, kto osiąga pewien wiek?
Nie. Wiek nie ma nic wspólnego z mądrością. Ważna jest sprawność intelektualna, ale z drugiej strony inteligencja nie ma musi być powiązana z mądrością. Nie brakuje starych durniów. Wydaje mi się więc, że przede wszystkim z wiekiem jest właśnie związana refleksyjność.
Wspomniałeś o tym, że jesteś bardziej tolerancyjny. Co kształtuje tolerancję?
Myślę, że doświadczenie życiowe i rozum. I dobro, które w każdym człowieku, w jakimś procencie, jest. Ono wybija się w różnych okresach życia, zdobywa przewagę. Mnie na przykład dzisiaj ciężko by było znaleźć osobę, o której bym zdecydowanie źle myślał. Co jeszcze kształtuje tolerancję? Pewnie jakaś wiedza, którą zdobywamy na przykład obcując z literaturą…
Co dzisiaj czytasz?
Ja dużo czytam. Często biorę z półek moje stare książki, których już nie pamiętam. Ostatnio czytałem Thomasa Manna. Niemal zakochałem się w książkach Olgi Tokarczuk, ona porusza w swoich książkach te struny, które brzmią dla mnie miękko. Lubię jej sposób myślenia.
A co z tym bogiem? Jest czy go nie ma?
(Śmiech) Bóg w takim pojęciu konfesjonalnym nie istnieje. Mistrz Eckhart powiedział, że nazwany bóg nie istnieje, Boga nie ma, ponieważ jest wszystkim. Katolicyzm robi wiele zamieszania w głowach ludzi. Na przykład pojęcie grzechu, które jest istotne w religii. To jest nic innego jak oręży wykorzystywany przy sprawowaniu władzy. W katolicyzmie grzech jest takim młotem w ręku. Więc dla mnie Bóg to jest pojęcie, pod którym staramy się sklasyfikować coś, czego nie rozumiemy. Bo Bóg jest i spojrzeniem, i oddechem… Z kolei nasze istnienie ma w sobie pewien brud, bo biologia Ziemi polega na tym, że aby istnieć trzeba zabijać, żeby egzystować trzeba zniszczyć coś innego. Kiedyś człowiek zabijał “przyzwoicie”, teraz robi to często z “przyjemnością”… W tym jest coś niepokojącego i niezrozumiałego. Ten umowny Anioł, który został przez Boga strącony i został Lucyferem, może jest tym, który stworzył nasze istnienie…
I między innymi o tym jest właśnie w Twojej najnowszej książce. Słyszałem Twoje wypowiedzi, że to już ostatnia książka…?
(Śmiech) Już parokrotnie tak zapowiadałem. Może więc skoryguję: może to jest moja ostatnia książka.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Tadeusz Nowakowski
Foto: archiwum NGP, privat