Jak mnie zmuszono do zrzeczenia się polskiego obywatelstwa

To nie miało miejsca w roku 1968. I nikt mnie nie zmuszał, sam się zmusiłem. Dlaczego?

W roku 1971, sześć i pół roku po przybyciu do Szwecji, przyznano mi szwedzkie obywatelstwo. Urzędnik tej dobrej nowiny powiedział: – Odtąd, ze szwedzkim paszportem, możesz jeździć do wszystkich krajów świata, tam cię chroni państwo szwedzkie. Z wyjątkiem Polski, której obywatelstwo nadal posiadasz.

Cóż miałem robić? Chciałem jeździć do Polski, a z podwójnym obywatelstwem mogłem być narażony na ryzyko, przed którym nie chroniła mnie potęga państwa szwedzkiego. Wystąpiłem w konsulacie PRL o zwolnienie. Trwało to kolejnych 6 lat, dostałem dwie odmowy i dopiero za trzecim razem odpowiedź była pozytywna i ogarniała także rodzinę (żonę i syna), którą w międzyczasie założyłem. A oni, z racji późniejszych od moich czynności: przybycia do Szwecji i urodzenia, wystąpili wraz ze mną dopiero za trzecim podejściem. I wtedy polskie władze gremialnie z nas zrezygnowały, jako nieuleczalnych antykomunistów. Wcześniej padały propozycje: A może by pan wystąpił o paszport konsularny? Na co odpowiadałem, że nie będę robił z tata wariata, bo tata (państwo szwedzkie) mi zaufał, a teraz ja – jak niektórzy, zdaniem Gomułki – tworzyłbym w Szwecji jakąś V-tą kolumnę i grzeszył nielojalnością wobec mej nowej ojczyzny.

Zatem zrzekłem się starej,  by dla zaspokojenia przepisów nowej, a także dla własnej wygody, móc tę starą regularnie odwiedzać, z przyzwyczajenia i nostalgii.

Zanim jednak to się stało, w roku 1978, po 14 latach rozłąki, przeżyliśmy wszyscy nerwową przygodę. Wracając latem 1977 z urlopu w Bułgarii, gdzie nieostrożnie narażałem się sowieckim turystom (co opisałem w innym tekście), nasz samolot dostąpił przymusowego lądowania w Berlinie. Liczyłem na Tempelhof, ale, niestety, było to inne lotnisko, w Berlinie Wschodnim. Zaraz po wylądowaniu jakiś NRD-owski urzędnik zebrał wszystkie paszporty i już spodziewałem się najgorszego: sprawdzą kto i co i nas wycofają z dalszej podróży. Te obawy okazały się płonne. Już w domu, otwierając nagromadzoną pocztę natychmiast natrafiłem na list zawierający zwolnienie nas trojga z polskiego obywatelstwa.

Aleksander Kwiatkowski

Lämna ett svar