Istniejemy po swojemu

Zwyczajny człowiek zwyczajnych czasów zazwyczaj ma zwyczajne poglądy, a co znamienne, im starszy tym zwyczajowo trudniej przychodzą mu zmiany. Bardzo rzadko, jeszcze się z tym nie zetknąłem, spotyka się kogoś, kto przepuszcza „coś” przez swój umysł, ale nie ocenia.

Nie jestem w tej kwestii wyjątkiem i poglądy posiadam, ale na szczęście łatwo mi przychodzi porzucanie jednych na korzyść innych. Piszę „na szczęście” nie bez kozery, bo czymże innym jest długotrwała stałość poglądów, jak nie kamieniem u nogi? Moim zdaniem stałe i uparte trzymanie się jednych (Ja uważam, że… I od tego nigdy nie odstąpię!), jest łagodną odmianą lenistwa umysłowego, żeby nie powiedzieć rodzajem ociężałości.
Człowiek (w liczbie mnogiej my, ludzkość) swoim istnieniem bierze udział w realizacji jakiegoś planu powstałego poza sferą fizyczną, w przestrzeni innej koncepcji istnienia, a nie znając twórcy dzieła ani idei mu przyświecającej, porusza się po omacku. To między innymi jest powodem, iż spory i coraz większy procent ludzi deklaruje niewiarę w istnienie „boskich sił” i nazywają to sceptycyzmem. Trudno powiedzieć dlaczego sceptycyzm kojarzy się wielu z rozsądkiem, bo to akurat nieprawda – sceptycyzm nie buduje, rozsądek, owszem, tak.

Izaak Newton, autor trzech zasad dynamiki, zwierzał się u schyłku życia, że gdyby wiedział, że przez całe życie będzie musiał na naukowych zebraniach bronić się przed atakami czcigodnych kolegów, nie ogłosiłby ich publicznie. Galileo Galileusz, gdy zbudował teleskop zauważył, że Jowisz ma siedem satelitów a nie cztery, jak uważali astronomowie. Zaprosił ich więc i poprosił, aby byli uprzejmi zajrzeć w okular teleskopu. Wszyscy mu odmówili motywując, że ponieważ oficjalna nauka twierdzi, iż Jowisz ma cztery satelity, nie mają czasu na przewidzenia Galileusza!

Mądrość oraz tęsknotę do niej, a także wysiłek jaki człowiek podejmuje w drodze ku „stanom wyższym dobra”, znajduje również odbicie w języku. Na przykład słowo, które w wielu językach świata brzmi bardzo podobnie – „kultura”, zawiera interesujący niuans w postaci nośnika „ur” – światło: Kult-ur-a. Kult światła? Inny przykład, wzięty z języka angielskiego, „live” i „evil”. Zło odwrotnością życia?

Dzisiejszy świat różni się pod wieloma względami od czasów Galileusza i Newtona, ale nie można odwrócić się plecami od (rzeczywistego, nie sakralnego) porządku świata, nie tracąc wiarygodności. Emmanuel Kant, nasz „rodak” z Królewca, sformułował trzy pytania: „Czy istnieje Bóg”, „Czy posiadamy wolną wolę?”, „Czy istnieje życie po śmierci?”. Na żadne z nich nie mamy do dnia dzisiejszego zadawalającej odpowiedzi, którą zaakceptowaliby wszyscy.

Cóż moglibyśmy więcej powiedzieć niż to, że człowiek gromadzi przez całe swoje życie czas, z wiekiem ma go coraz więcej i wtedy zauważa, że to co kiepskiej jakości, najczęściej jest prowokacyjnie głośne i jaskrawe. A to co dobre, oferuje mu się z dyskretną nieśmiałością. I w końcu nie wiem: Kocham życie w sobie, czy siebie w życiu?

Andrzej Szmilichowski

Lämna ett svar