Eutanazja to nie tylko słowo modne, coraz modniejsze. To raczej słowo groźne, wobec ludzi się jej poddających, jak i wobec ludzi z dobrej woli im pomagającym.
Dwa kraje są dziś eutanazji przyjazne, Holandia i Szwajcaria. Tam mogą udać się ludzie cierpiący ból nie do zniesienia w związku z dziś nieuleczalną chorobą. Lub z racji niedomagań niezbyt atrakcyjnej starości (np. Alain Delon). W innych krajach eutanazja jest karalna. Choć nie zawsze była, np. w hitlerowskich Niemczech, gdzie posłużyła systemowi likwidacji ”niepełnowartościowych”.
Ale eutanazja bez pomocy (lekarskiej lub innej) nazywana jest inaczej. Samobójstwo nie podlega konsekwencjom prawnym. Nawet jeśli osoba cierpiąca skłania do wspólnego odejścia swego towarzysza(-szkę) życia.
Tak postąpił np. wobec swej sporo młodszej żony znany pisarz węgiersko-niemiecko-brytyjsko-żydowski Arthur Koestler (1905-83), cierpiący na chorobę Parkinsona i leukemię. Był członkiem towarzystwa zwolenników eutanazji ”Exit”.
Podobnie zadecydował o swym odejściu z tego świata znany w Szwecji i gdzie indziej ekonomista Marian Radetzki (1936-2022).
Dramatycznie kształtowały się jego losy niemal od początku. Zycie w okupowanej Warszawie, ”po stronie aryjskiej”, nie było łatwe. Potem przyszło Powstanie Warszawskie 1944, gdzie Marian stracił matkę. Wkrótce po zakończeniu wojny pojawiła się możliwość wyjazdu do Szwecji gdzie mieszkał stryjek, Leon Rappaport. Z tej strony pomocy i opieki było niewiele, ale Marian, niejako o własnych siłach, zdał maturę (studentexamen), ukończył studia ekonomiczne, znalazł uznanie i karierę, w wielu momentach międzynarodową.
Zetknąłem się z jego nazwiskiem po przyjeździe do Szwecji w roku 1965, na łamach DN, gdzie publikował felietony o tematyce ekonomiczno-finansowej, co mnie wówczas mało interesowało.
Gdy jakieś 7 lat temu poznałem Mariana osobiście i miałem okazję przeczytać jego wspomnienia*, uderzyła mnie wówczas pewna zbieżność naszych losów. Był ode mnie rok młodszy, ale w czasie wojny zetknął się ze śmiercią nieco bliżej (zgon matki). Obaj przeżyliśmy wojenną rozłąkę z ojcem i siostrą, później dramat warszawskiego powstania. Po jego upadku obaj wylądowaliśmy w okolicach Krakowa. Każdy z nas miał przyrodnią starszą siostrę, która po wojnie pracowała jako lekarz). Nasza własna emigracja do Szwecji i odpowiednio naszych sióstr miały miejsce w odstępie kilku lat a ponadto w odwrotnej kolejności.
Marian przyjechał tu w wieku 9 lat, dzięki czemu opanował język szwedzki bezbłędnie, gdy ja miałem w tym porównywalnym momencie 29. Znał więc szwedzki lepiej ale polski gorzej. Pracując w polskiej bibliotece podarowałem mu kilka książek z naszych dubletów, ale dalszego ciągu nie było, głównie przez nieporozumienie. Wówczas zachorowały nasze żony, jego małżonka wyzdrowiała, moja niestety opuściła ten padół. Ale ponowny kontakt już się nie nawiązał.
Odejście małżeństwa Radetzkich należy chyba wiązać z ogólna atmosferą kryzysu światowej cywilizacji: klimatu, pandemii, zaostrzonych konfliktów międzynarodowych. Koniec świata? Zatrzymać glob, my wysiadamy! Istnieje też opinia, że bez kontynuacji działalności zawodowej, będącej pasmem nieustających sukcesów, życie traci swój urok.
Arthur Koestler, jako jeden z pierwszych, przed Orwellem, choć później niż Zamiatin, demaskował prawdziwą naturę sowieckiego totalitaryzmu (1940, Ciemność w południe). Jeszcze przez prawie dwie dekady grał rolę Kassandry, ale widząc bezowocność swych ostrzeżeń, ogłosił, że Kassandra ochrypła i przerzucił się na popularyzację nauk ścisłych, pisząc książki i organizując również szereg międzynarodowych spotkań – seminariów w różnych dziedzinach wiedzy.
Dorobek Mariana Radetzkiego jest ilościowo bodaj równie obszerny, ale skoncentrowany na jednej lub paru tematycznie zbliżonych dyscyplinach. Koestler był wielostronny i bez wysiłku przerzucał się z jednej dziedziny do innej. Był genialnym i błyskotliwym dyletantem.
Obaj pozostawili wyraźny ślad, ale myśl o spoczęciu na laurach, w dodatku borykając się ze starością i chorobami była im jednakowo obca.
Aleksander Kwiatkowski
Kwestia eutanazji jest kwestią kontrowersyjną i to nie tylko dla osób wierzących w pozaziemskie losy duszy. Dla wszystkich jednak jest to kwestia delikatna i wymagająca zastanowienia. To zagadnienie, o którym się wypowiadając unikać należy uproszczeń i propagandowych klisz, jak następujące stwierdzenie autora: eutanazja ”w hitlerowskich Niemczech, […] posłużyła systemowi likwidacji ”niepełnowartościowych”.
Fakt, że hitlerowcy w imię ideologii masowo mordowali niepełnosprawnych nazywając to ”eutanazją” nie ma nic wspólnego z współczesnymi indywidualnymi i dobrowolnymi decyzjami osób, które chcą się pożegnać z życiem z osobistych powodów (z reguły tragicznych).
To tak jakby pisząc o krwawej wojnie w Ukrainie, ktoś nazwałby ją ”operacją specjalną” czy ”wyzwalaniem” kraju…