O szczecińskiej wokalistyce Leszek Wątróbski rozmawia z prof. dr hab. Ewą Filipowicz-Kosińską, dziekanem Wydziału Wokalnego Akademii Sztuki w Szczecinie.
Akademia Sztuki w Szczecinie jest najmłodszą i jedyną uczelnią artystyczną w Polsce integrującą sztuki muzyczne i plastyczne.
Akademia Sztuki powstała w 2010 roku, czyli ma 12 lat, jest najmłodszą, interdyscyplinarną uczelnią artystyczną w Polsce. Obecnie ma osiem wydziałów: Architektury Wnętrz, Edukacji Muzycznej, Grafiki, Instrumentalnego, Malarstwa, Nowych Mediów, Wokalnego. Aktualnie uczelnia kształci około 800 studentów. Kadrę dydaktyczną stanowi około 250 nauczycieli akademickich.
Wydział, którym Pani kieruje prowadzi studia stacjonarne I i II stopnia…
Początkowo mieliśmy studia I stopnia, ale studentów przybywało i oczywiście stało się to przyczynkiem do otwarcia studiów II stopnia. Pierwsze dyplomy absolwentów studiów magisterskich odbyły się w 2019 roku. W roku akademickim 2021/22 dopasowaliśmy program do innych wiodących uczelni muzycznych w Polsce, poprzez wydłużenie procesu kształcenia na studiach I stopnia o dwa semestry, w związku z powyższym, kierunek prowadzony jest w ramach czteroletnich studiów I stopnia oraz dwuletnich II stopnia i jest zorientowany na wykształcenie profesjonalnego śpiewaka–solisty.
Obecnie na kierunku wokalistyka studiuje 65 studentów, którzy czerpią wiedzę od wykwalifikowanej kadry pedagogicznej. Mamy 12 pedagogów uczących śpiewu solowego, którzy mogą poszczycić się ogromnym dorobkiem artystycznym, co uważam za jedną z ważniejszych atutów naszej uczelni. Ucząc śpiewu nie tylko uczą techniki wokalnej ale i przygotowują do zawodu śpiewaka, bo kto inny może posiadać lepsza wiedzę o zawodzie niż ten, kto ten zawód wykonuje i praktykuje.
Studia na kierunku wokalistyka przygotowują do pracy solistycznej w teatrach operowych, operetkowych, muzycznych, muzyce kantatowo-oratoryjnej, a także pieśniarskiej. Nie każdy jednak ma zadatki na prace solistyczną. Często nasi absolwenci uzyskują możliwość pracy w zawodowych chórach, mogą podejmować pracę jako animatorzy kultury. Mogą także studiować dalej, mogąc się specjalizować i doktoryzować. Istnieje wreszcie możliwość, poprzez wybór przedmiotów z bloku fakultatywnego, uzyskania wykształcenia pedagogicznego.
Pani jest jedną ze wspomnianych osób, które mają ogromny dorobek artystyczny. Przed podjęciem pracy w Akademii, przez 20 lat, była Pani solistką w Operze na Zamku…
Jestem absolwentką Wydziału Wokalno–Aktorskiego Konserwatorium Muzycznego w Sofii, obecna nazwa Narodowa Akademia Muzyczna im. Panczo Władigierowa w Sofii. Po powrocie do Polski zaczęłam pracę jako solista w Operze Śląskiej w Bytomiu, a następnie w Operze na Zamku w Szczecinie. Tutaj zrealizowałam bardzo duży i wymarzony dla każdego mezzosopranu repertuar. Wspomnę tylko te najważniejsze: Rozyna w Cyruliku Sewilskim G. Rossiniego, Jadwiga w Strasznym dworze S. Moniuszki, Carmen w Carmen, Arvidson w Balu Maskowym G. Verdiego będąc jednocześnie na roli ze światowej sławy mezzosopranem maestrą Fiorenzą Cossotto. Jako solistka Opery na Zamku w Szczecinie równocześnie współpracowałam z wieloma scenami muzycznymi w Polsce: z Operą Narodową w Warszawie, Operą Krakowską, Teatrami Wielkimi w Łodzi, w Poznaniu i we Wrocławiu, Teatrem Muzycznym Roma w Warszawie oraz nadal z Operą Śląską w Bytomiu.
Od 2005 roku pracę artystyczną połączyłam z praca pedagogiczną, pracując w Zespole Państwowych Szkół Muzycznych im. Feliksa Nowowiejskiego w Szczecinie oraz na Wydziale Edukacji Muzycznej poznańskiej filii Akademii Muzycznej w Szczecinie. Czyli, jak liczę, z pracą nad głosem pracuje już 17 lat! Zaczynałam od nauki emisji głosu. Moimi studentami wówczas byli przyszli dyrygenci, nauczyciele muzyki, organiści, od których na egzaminach wstępnych na uczelnię, nie wymagano wyjątkowych warunków głosowych. W pracy jednak bardzo często okazywało się, że takie umiejętności posiadają. Kiedy powstał kierunek wokalistyka, bardzo wielu studentów, których wcześniej uczyłam na Wydziale Edukacji Muzycznej, wybrało jeszcze drugi kierunek wokalistykę. To było dla mnie, jako pedagoga najpiękniejsze, potwierdzające moją pracę oraz umiejętności. Potrafiłam odkryć w tych studentach inne wartości, które być może w przyszłości będą pomocne w wybranym przez nich zawodzie lub go wzbogacą. Prowadzenie zajęć z emisji indywidualnej głosu z metodyką, bardzo dużo mi dało, jako przyszłemu nauczycielowi śpiewu solowego, ponieważ nauczyłam się uczyć innych. Mało tego, sama zaczęłam jeszcze lepiej śpiewać. Poprzez analizowanie i niesienie pomocy w rozwiązywaniu problemów wokalnych u studentów, odkrywałam inne możliwości swojego aparatu głosowego. Od 2013 prowadzę klasę śpiewu solowego w Akademii Sztuki. Nauka śpiewu to piękna praca, która daje mi wielką radość. Do każdego studenta muszę podchodzić indywidualnie, bo każdy ma inna wrażliwość, posiada inne walory głosu, które muszę odkryć i rozwijać. Moje ogromne doświadczenie, które zdobyłam podczas dwudziestoletniej pracy artystycznej na scenie operowej, jest niezwykle cenne i staram się nim dzielić ze studentami. Dążę do tego, aby w przyszłości to Oni podbijali serca publiczności. Mam oczywiście także świadomość tego, że nie każdy z nich zostanie śpiewakiem, śpiewaczką, możliwe, że będzie wykonywał inny zawód, ale śpiewając, realizujemy się, mamy wyższe poczucie własnej wartości, czasami leczymy swoją duszę, śpiewamy by się uspokoić, zrelaksować. Dlatego nie bójmy się śpiewać i rozwijać tej pasji.
Jest Pani, od urodzenia, związana z Pomorzem Zachodnim…
Pochodzę z małej miejscowości Wrzosowo, położonej niedaleko Kamienia Pomorskiego. Tam się wychowałam. Miałam spory problem z wybraniem szkoły średniej, marzyłam o szkole muzycznej w Szczecinie, do której się nie dostałam, bo zamiast 16 miałam 15 lat. Ukończyłam ją dopiero po maturze uzyskanej w Studium Wychowania Przedszkolnego. A po jego ukończeniu chciałam dalej studiować śpiew, niestety budżet finansowy moich rodziców, a miałam jeszcze czworo rodzeństwa, był raczej skromny i nie pozwalał na ich finansowanie. I wtedy to uśmiechnął się do mnie los. Moja pani profesor, która uczyła mnie śpiewu solowego, powiedziała mi, że istnieje możliwość studiowania za granicą. Decyzję na tak, podjęłam szybko. Pojechałam na egzaminy do Warszawy na Akademię Muzyczną – dziś Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina. Okazało się, że byłam jedną z siedemnastu osób ubiegających się o zagraniczne stypendium ministra kultury. Zaliczyłam kolejno egzaminy ze śpiewu solowego, aktorstwa, kształcenia słuchu, historii muzyki i ogólnej wiedzy muzycznej. Ostatnim egzaminem był egzamin z języka rosyjskiego, do którego dopuszczono zaledwie kilka osób. Jak się okazało, na kierunek wokalistyki miejsce było tylko jedno w Sofii… moja radość nie miała końca. W Sofii zakwaterowano nas w miasteczku studenckim Dyrwenica (w tłum. pluskwa). Studia w Bułgarii trwały 5 lat. Trafiłam na bardzo dobrego pedagoga śpiewu, docent Liliję Stefanową, która nauczyła mnie śpiewać i pracować głosem. Studia ukończyłam z wyróżnieniem (1991) debiutując na scenie Opery Sofijskiej w roli III damy w Czarodziejskim flecie W.A. Mozarta oraz we fragmencie z opery Carmen G. Bizeta, wcielając się w postać głównej bohaterki.
Po studiach w Bułgarii wróciła Pani do kraju…
Wróciłam do kraju jako mało znana solistka, ale z rozpostartymi skrzydłami i wiarą w siebie. Chciałam pracować w Operze i Operetce na Zamku w Szczecinie. Wówczas jednak były duże ograniczenia i cięcia finansowe. Musiałam więc szukać pracy poza Szczecinem. Odwiedziłam wówczas wszystkie sceny muzyczne w Polsce z wyjątkiem Opery Śląskiej w Bytomiu. Były to spotkania połączone z przesłuchaniem…i wszędzie mówiono mi, że oddzwonimy. Tak się jednak nie stało… Zapytanie w sprawie pracy wysłałam w końcu i do Bytomia. To była moja ostatnia szansa. Długo nie musiałam czekać na odpowiedz, poproszono mnie o przesłanie moich nagrań, a potem zaproszono na przesłuchanie. Zostałam przyjęta do pracy jako piąty mezzosopran. I tam właśnie – w Bytomiu zaczęła się moja kariera, ale trwała tylko rok 1991-1992. Tu weszłam w rolę m.in. Jadwigi w Strasznym Dworze Stanisława Moniuszki oraz Rozyny w Cyruliku Sewilskim Gioacchina Rossiniego. Z partią Rozyny, pojechałam na przesłuchanie do Teatru Wielkiego w Warszawie. Na krótko po kolejnych cięciach i zwolnieniu mnie z pracy w Bytomiu (jako tej ostatnio przyjętej) otrzymałam cudowną informację o dostaniu się do w Teatru Wielkiego w Warszawie do roli Rozyny w Cyruliku Sewilskim. Z tym spektaklem udało mi się wyjechać na liczne zagraniczne tournée, nie tylko z Teatrem Wielkim w Warszawie, ale także z Operą Krakowską. Mimo odnoszonych sukcesów wróciłam do Szczecina, zawsze chciałam tu pracować.
Po powrocie do Szczecina doktoryzowała się Pani (2008) i habilitowała (2015).
Tak, na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie, co pozwoliło mi zostać samodzielnym pracownikiem naukowym.
Kierunek wokalistyki (jeszcze nie wydział) powstał w roku 2013.
Kierunek wokalistyki, który współtworzyłam i na którym uczę powstał w 2013 roku na Wydziale Edukacji Muzycznej. Otwierając go korzystaliśmy z uprawnień pedagogów innych uczelni : prof. dr hab. Grażyny Flicińskiej-Panfil oraz prof. dr hab. Wojciecha Maciejowskiego z Akademii Muzycznej w Poznaniu oraz prof. dr hab. Piotra Kusiewicza z Akademii Muzycznej w Gdańsku, i tylko dzięki właśnie nim, ten kierunek mógł powstać w Szczecinie. Wówczas w pierwszym naborze przyjęliśmy aż 15 studentów z polski oraz dwóch studentów z Chińskiej Republiki Ludowej. Co roku studentów przybywało, a wokalistyka się rozwijała. Moje funkcje też się zmieniały. Najpierw byłam Kierownikiem Zakładu, potem w 2015 r. Kierownikiem Katedry, w 2019 r. Prodziekanem Kolegium Sztuk Muzycznych, a w 2021r. z wyboru zostałam dziekanem Wydziału Wokalnego.
Czy w okresie zatrudnienia na Akademii Sztuki zerwała Pani kontakt z Operą na Zamku?
Pracowałam tam nadal, chociaż łączyć te funkcje nie było łatwo – szczególnie w okresie premier. Jednocześnie uczyłam też w Zespole Państwowych Szkół Muzycznych. Pracowałam praktycznie od rana do wieczora.
Dużo czasu poświęca Pani obecnie swojej działalności dla naszej młodzieży studenckiej.
Organizuję liczne koncerty, wydarzenia artystyczne, warsztaty czy kursy wokalne. Zapraszałam do nas m.in.: prof. dr hab. Jadwigę Rappe, maestrę Ewę Podleś, prof. dr hab. Urszulę Kryger, prof. dr hab. Agnieszkę Monasterską, dr hab. Agatę Sapiechę i dr hab. Jacka Ścibora. Odwiedzili nas także światowej sławy śpiewacy: Iwona Sobotka, Marcin Bronikowski, i wielu innych.
W końcu ubiegłego roku (2021) organizowała Pani Konkurs Wokalny im. Carla Loewe (1796-1869).
To było na przełomie listopada i grudnia. Carl Loewe mieszkał tu i tworzył. Do Szczecina przeniósł się w roku 1820. Pracował w kościele św. Jakuba jako organista. Był też dyrektorem szkoły muzycznej, którą utworzył w roku 1824. To był już trzeci konkurs, którego od początku jestem dyrektorem, na którym międzynarodowe jury wychwytywało nowe talenty wokalistyki – polskie i zagraniczne. Konkurs ten jest wydarzeniem, które daje impulsy do zastosowania nabytych umiejętności w praktyce, zwiększa udział społeczeństwa w kulturze, integruje wybitne autorytety oraz uzdolnionych artystów młodego pokolenia. Konkurs organizowany jest w rocznicę urodzin kompozytora i ma na celu pielęgnowanie europejskiego dziedzictwa kulturowego, intensywną wymianę doświadczeń i promocję młodych śpiewaków. Jest to takie trochę moje dziecko. Konkurs Wokalny im. Carla Loewe organizujemy co dwa lata. W roku 2021 odbywał się niestety zdalnie.
Artyści Opery na Zamku w Szczecinie biorący udział w „Koncercie Pamięci”: Ewa Filipowicz-Kosińska – mezzosopran, Jana Kit, Olga Bila, Felipe Alonso Cespedes Sanchez, Bartłomiej Kornacki i Andrzej Wątorski
Od pięciu lat organizuje też Pani słynną Letnią Akademię Wokalno-Aktorską w Kulicach.
Podczas której młodzież z naszej uczelni, a także z Polski, mielimy także uczestniczkę z Korei, może przez tydzień skupiać się tylko i wyłącznie na sprawach związanych z dobrym przygotowaniem do zawodu. Na te kursy zapraszam wybitnych pedagogów profesorów, wybitne osobistości w świecie wokalistyki, które posiadają duży dorobek artystyczny i którymi młodzież pracuje nad warsztatem wokalnym. Byli tu już m.in.: prof. dr hab. Piotr Kusiewicz, prof. dr hab. Henryka Januszewska-Stańczyk, prof. dr hab. Katarzyna Dondalska, prof. Helena Zubanovich, ale także Marcin Bronikowski – polski śpiewak operowy, światowej sławy baryton, Tomasz Krzysica – wspaniały tenor. Na LAWA, oprócz śpiewu, ważne są także inne zajęcia – takie jak: aktorstwo od dwóch lat prowadzone przez wspaniałego Arkadiusza Buszko; ruch sceniczny, plastyka ruchu z dr hab. Jackiem Ściborem, praca z pianistami z Michałem Landowskim, oraz Rafałem Kowalczykiem. Wieczorami zaś odbywają się Spotkania Wymiany Wiedzy i Doświadczeń Sceniczno-Artystycznych, podczas których odkrywana jest wiedza tajemna naszego zawodu, a w których młodzież bardzo aktywnie uczestniczy. Podczas pobytu w LAWA uczestnicy mają możliwość wzięcia udziału w trzech koncertach, jest to bardzo cenne, bo każdy występ pomaga w opanowaniu tremy i nabyciu ogłady scenicznej, tak potrzebnej w tym zawodzie. Dla relaksu, nie może go przecież zabraknąć, rozpalamy ognisko, śpiewamy przy dźwiękach gitary i… młodzież uczy się piec kiełbaski, bo normalnie tego na co dzień nie robi, w mieście nie ma przecież czasu, aby się tego nauczyć. W Letniej Akademii Wokalno-Aktorskiej mogą uczestniczyć także osoby, które dopiero chcą rozpocząć przygodę ze śpiewem, tu mają możliwość sprawdzenia możliwości swojego głosu i jego ukierunkowania. W roku ubiegłym obchodziliśmy mały jubileusz, to były nasze piąte warsztaty.
Od wielu też lat jestem związana ze Związkiem Artystów Scen Polskich ZASP. Byłam nawet przez lata przewodniczącą koła, działającego w Operze na Zamku w Szczecinie, dodatkowo jestem członkiem Polskiego Stowarzyszenia Pedagogów Śpiewu.
Ma Pani na swoim koncie liczne publikacje i nagrody.
Rzeczywiście, przez te lata pracy trochę się tego zgromadziło. Są to nagrody doceniające moją pracę zawodową na scenie oraz popularyzowanie sztuki operowej wśród nich: Brązowy Medal Zasłużony Kulturze Gloria Artis (2007), dyplom Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2001), nagroda Ministra Kultury i Sztuki (1997). Najważniejsza jednak dla mnie jest nagroda publiczności Bursztynowy pierścień dla najlepszego aktora sezonu 1997, którą otrzymałam za rolę Rozyny w Cyruliku Sewilskim G. Rossiniego. W 2018 roku otrzymałam Odznakę Honorową – Zasłużony dla Kultury Polskiej Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego, doceniającą moją pracę pedagogiczną. Były też liczne wyróżnienia lokalne. Wspomnę tylko o podziękowaniach (2000) za wkład w przygotowanie i realizację ekspozycji Województwa Zachodniopomorskiego w Światowej Wystawie EXPO 2000 w Hanowerze od marszałka naszego województwa.
Z publikacji płytowych CD, chciałabym pochwalić się płytą – prawykonaniem, która powstała w 2018 r. „Józef Wieniawski”- Complete Vocal Works, na której wraz z Katarzyną Dondalską wykonujemy duety tego kompozytora. Wcześniejsze, o których wspomnę, to prawykonanie „Symfonia czterech snów” Janusza Stalmierskiego z 1995r. na sopran, mezzosopran, chór mieszany i orkiestrę oraz nagrana podczas koncertu w Katedrze Kamieńskiej „Ave Maria” w 2000 r. Są na niej utwory: J.S.Bacha, Ch.Gounoda, L. Bottazzo, L.van Beethovena czy F.Schuberta oraz kilku polskich kompozytorów. Przez lata wraz z Mirosławem Kosińskim (solistą z Opery na Zamku) oraz Władysławem Lupą (kamieńskim organistą) wykonaliśmy 45 koncertów w tej przepięknej kamieńskiej konkatedrze. Bardzo nam zależało, aby uwiecznić brzmienie tych wspaniałych barokowych organów, dlatego na jednym z koncertów nagraliśmy płytę. Jak się okazało, płyta ta stała się pamiątką, czyli tym co ludzie zabierali ze sobą z Kamienia Pomorskiego i trafiła do wielu odbiorców nie tylko w Polsce. Niedawno odezwano się do mnie z dalekiej Australii powołując się na właśnie na tę płytę – to miłe.
Jeżeli chodzi o działalność typowo naukową, mam na swoim koncie kilka rozdziałów w monografiach dotyczących m.in.: naszej legendarnej Ireny Brodzińskiej, artykuł ukazał się w dwujęzycznej monografii „Kultura muzyczna w Szczecinie 1884-2014” (pod red. Marii Behrendt i Sylwii Burnickiej–Kalischewskiej) poświęconych muzyce bułgarskiej oraz pedagogice wokalnej w „Kształcenie wokalne” (pod red. Bogumiły Tarasiewic) oraz muzyce Carla Loewe wydanej w dwujęzycznej monografii „Szczeciński kompozytor Carl Loewe i jego liryka wokalna”(pod red. Sylwia Burnicka–Kalischewska). Temu ostatniemu kompozytorowi poświęcam w dalszym ciągu swoje badania naukowe.
Moją główną bolączką jest aktualnie znalezienie więcej czasu na dalszy rozwój naukowo-artystyczny. Praca dziekana, a wcześniej praca kierownika katedry, jest bardzo absorbująca i pochłaniająca mnóstwo energii.
Rozmawiał: Leszek Wątróbski