W dobrach Ojrzanowskich i Malczewskiego

Trzydzieści kilometrów od Warszawy, jadąc w kierunku południowo-zachodnim, znajdują się tworzące praktycznie jedną osadę – dwie niewielkie wioski: Ojrzanów i Żelechów. Dawniej, jeszcze w XV wieku, były to dobra  Mikołaja i Andrzeja Opalińskich, z których inicjatywy i pomocą, biskup poznański Andrzej Opaliński zbudował tam – we wsi Żelechów – w roku 1473, pierwszy kościół drewniany.

Potem, w połowie XVI wieku, na miejscu spalonej świątyni, wzniesiono w stylu późnogotyckim kościół murowany. Swój obecny, wewnętrzny wygląd świątynia zawdzięcza przebudowie dokonanej w roku 1872.

Katalog zabytków, z roku 1870, wymienia aż 11 cennych obrazów znajdujących się wówczas we wnętrzu kościoła p.w. Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny – w tym, na pierwszym miejscu, obraz twarzy Zbawiciela zdjęty z chusty św. Weroniki namalowany przez malarza włoskiego z oryginału znajdującego się w zbiorach watykańskich – staraniem biskupa Zaremby – dobrodzieja tamtejszego kościoła.

Z najstarszych jednak pamiątek, znajdujących się we wnętrzu świątyni, najciekawsza jest renesansowa płyta nagrobna z rzeźbioną postacią rycerza. Jak sugeruje Katalog zabytków sztuki w Polsce – kryje ona prawdopodobnie zwłoki rycerza Kacpra Mińskiego zmarłego w roku 1562. Ciekawe są również liczne tablice pamiątkowe ufundowane ku wiecznej pamięci dobrodziejom żelechowskiego kościoła.

Kilkaset metrów od świątyni położony jest cmentarz parafialny, na którym spoczywają m.in. zwłoki Józefa Chełmońskiego – znakomitego pejzażysty polskiego urodzonego w niedalekich Boczkach /7.XI.1849/ i zmarłego w pobliskiej Kuklówce /6.IV.1914/.

Chełmoński uczył się w Klasie Rysunkowej w Warszawie i prywatnie u prof. Wojciecha Gersona – znanego malarza i krytyka sztuki oraz w Monachium w Akademii Sztuk Pięknych u Hermana Anschutza i Alexandra Strahubera. Związany był również mocno z tamtejszą polską kolonia artystyczną – m.in. z J. Brandtem i M. Gierymskim.

W latach późniejszych sporo podróżował. Szczególnie jednak spodobało mu się Polesie, Podole i Ukraina. Widać to w jego pracach z lat 1873-86, które stanowiły niemal jednolity zespół dzieł o tematyce ukraińskiej i które obejmowały liczne sceny chłopskie. Częstym wówczas elementem kompozycji była m.in. karczma, dwór lub chata z bijącym z okna jasnym światłem oraz porozrzucane domostwa, żurawie i stogi siana malowniczo wpisujące się w tamtejszą przyrodę.

W dziełach naszego pejzażysty spotykamy także symboliczny motyw pędzącego zaprzęgu końskiego, dzięki któremu przełamał on konwencje realistyczną i nadał swym pracom znamiona fantastyczności.

W roku 1889 zamieszkał na stałe w dworku szlacheckim w Kuklówce nieopodal Żelechowa. W tym okresie powstały m.in. jego słynne prace: „Bociany”, „Racławice”, „Czajki” czy wreszcie „Świt”. Z tego też okresu pochodzi jego wielka przyjaźń z proboszczem  parafii żelechowskiej – ks. Barnabą Pełką i wspólne ich  życzenie, aby po śmierci pochować ich obok siebie. Tak też się stało.

Także kilkaset metrów od kościoła parafialnego, ale jadąc już w przeciwna stronę, znajduje się urokliwy pałacyk Ojrzanowski. Zbudowano go na przełomie XIX i XX wieku wg. projektu Władysława Marconiego – rzekomo na miejscu dawnej siedziby rodów Prusów-Ojrzanowskich, którzy byli właścicielami tych dóbr od roku 1526. Po śmierci zaś Jana Ojrzanowskiego – starosty warszawskiego, drogą małżeństwa wdowy po nim Katarzyny z Boglewskich przeszły w ręce Piotra Goryńskiego z Wierzbna – starosty ciechanowskiego, a od 1535 wojewody mazowieckiego.

W wiekach późniejszych dobra Ojrzanowskie jeszcze wielokrotnie zmieniały swych właścicieli. Należały więc do rodzin: Mińskich, Zarembów, Strażów i Stadnickich.

Po ostatniej wojnie światowej, zdewastowany pałacyk, stał się po odbudowie ośrodkiem szkoleniowym należącym do spółki Inco-Veritas należącej dawniej do osławionego PAX-u kierowanego przez śp. Bolesława Piaseckiego. Dziś parterowy pałacyk z murowanej cegły z mieszkalnym poddaszem jest trochę zapomniany. Bardziej uczęszczany jest natomiast park krajobrazowy z XIX wieku, na terenie którego się znajduje.

Tekst i zdjęcia: Leszek Wątróbski

Lämna ett svar