ANDRZEJ SZMILICHOWSKI: List do brata

To, co ludzie mówią o szybko zbliżającym się końcu wcale mnie nie przeraża. W końcu ze wszystkiego trzeba kiedyś zdać rachunek. I wyjść. Inaczej mówiąc, wystarczająco długo układaliśmy z półprawd i kompromisów mozaikę odgradzającą nas od wszystkiego co przykre i nieoczekiwane, żeby teraz, gdy układana długo i z trudem się rozpada, ogarniało nas przerażenie.

Czy to możliwe, że energia zawarta w latach ustępstw uszczelniła nas tak, że staliśmy się odporni nieomal na wszystko? Osiągnęliśmy spokój i nie zauważamy, lub nie zezwalamy sobie zauważyć, że kokon nie jest nieprzepuszczalny? Śmiechu warte braciszku!

U mnie właściwie bez większych zmian. Nadal widać wokół sporo miejsc wolnych od lodu, co budzi optymizm i daje nadzieję na poprawę sytuacji. Osobiście nie wierzę w znaczącą poprawę sytuacji. Lód przesuwa się zwolna, ale nieubłaganie, białosinymi jęzorami podgarniając pod siebie wszystko, co napotka.

Parę dni temu zapukał do moich drzwi dziwny człowiek. Nie dosłyszałem, gdy się przedstawił, ale wstydziłem się poprosić o powtórzenie, zbyt mnie onieśmielał. Wszedł i jeszcze zanim został poproszony by usiadł, rozsiadł się w moim ulubionym fotelu i począł pouczać mnie o rzeczach i sprawach, których nigdy nie udało mi się porządnie samemu przemyśleć, więc przyjąłem co mówił z wdzięcznością. Zdumiała mnie precyzją, z jaką się wypowiadał, z niespotykaną lekkością i swobodą poruszał sprawy trudne i mało mi znane, tak że dopiero po jego wyjściu powoli zaczęło mi się to wszystko układać w głowie.

Dziwne rzeczy mówił: że nie sprawuje władzy nad tym co się z moim życiem dzieje, ale ma wpływ, jak również, że uwielbia chodzić boso po lesie, że jest świadom, iż ma talent budzenia w ludziach sympatii, co niestety nie buduje mu prestiżu, ale zawsze coś. A ty – spojrzał na mnie uważnie – nasłuchuj znaku, wsłuchuj się, a kiedy nadejdzie, zrozumiesz wszystko.

– Nasłuchuj znaku, powtórzył z naciskiem i wyszedł z mojego życia tak nagle, jak się pojawił.

Co znaczyła ta wizyta? Może chciał mnie czegoś nauczyć, a może tylko ostrzec bym nie wpadał w panikę?  Był krótko i użył niewielu słów, ale pozostawił mocny ślad i spokój. Zapewne o to chodziło, a czy mu się powiodło czas pokaże.

Na domiar złego marzną mi stopy i gdy rozżarzyłem zapałkę, zobaczyłem jak stoją tam na dole zmarznięte, smutne i samotne. Przerwy w dostawie prądu są coraz częstsze i dłuższe, co czyni że siedzę w ciemności sam na sam z zziębniętymi nogami. Nieliczne samochody, które jeszcze mają siłę się poruszać, zostawiają mleczną drogę spalin. A klomb kwiatowy przed domem – aż trudno uwierzyć, że jeszcze niedawno cieszył wzrok i duszę – wygląda jak zadeptany tort kremowy. Od jakiegoś czasu krążą pogłoski, że krowom zaczyna zamarzać mleko. Czy by pomogło, gdyby krowy w takim przypadku piły mniej wody?

Wczoraj zauważyłem, że domy zwolna zsuwają się na lód, i choć są ogromne i ciężkie, zupełnie nie robią hałasu. Robi niesamowite wrażenie, gdy zsuwają się w kompletniej ciszy. Zsuwające się w jezioro domy powinny przecież budzić we mnie zgrozę, a tu nic. Przeciwnie, patos tej sceny wprost mnie zachwyca! Myślę, że to zasługa tego dziwny człowieka, kim by nie był.

Muszę już kończyć kochany braciszku, bowiem mój dom zaczął się z lekka poruszać. Składam razem zapisane kartki, pełen nadziei, że jakoś do ciebie dotrą. Coś zgrzytnęło na balkonie. Jeszcze tylko jedno, dowiedz się proszę i daj mi jakoś znać, bo mnie od lat intryguje czy prawdą jest, co powiedział pewien znany mi i lubiany filozof, że anioły potrafią fruwać tylko dlatego, że traktują siebie wyjątkowo lekko?

Andrzej Szmilichowski

En reaktion på ”ANDRZEJ SZMILICHOWSKI: List do brata

  1. BRAT – List do Andrzeja Szmilichowskiego
    To co ludzie piszą często mnie przeraża. Jak można pisać i pisać i pisać bez poczucia, że pisanie to twarde rzemiosło?
    Czy możliwe, że energia słów jest silniejsza niż energia jasnego myślenia? Że woda jest silniejsza od lodu? Że lód to zamarznięta woda?
    Świetny tekst braciszku napisałeś o Joannie. Naprawdę dobre! Może osobiste? Przemyślane? Noszone przez lata i dojrzałe? Bolało? Tak trzymać. Tak pisać.
    Też mam stopy zimne, smutne i samotne ale mleko krowom nigdy nie zamarznie. Mleko krowom odbierają nietoperze. Nie wiedziałeś braciszku? Mój dom stoi twardo jak stał. Anioły fruwają tylko w piątki między 17.00 i 17.15. Swój obowiązek nie traktują lekko, bo to obowiązek. Fruwają jak bombowce. I jeszcze jedno. Nie wpuszczaj do domu podejrzanych typów!!!

    Brat

Lämna ett svar till BRAT Avbryt svar