Był rok 2015. W Sztokholmie rozpoczynał się proces polskiego adwokata, Krzysztofa Orszagha, którego szwedzka prokuratura oskarżyła, że na “występach gościnnych” zajmował się stręczycielstwem. Oskarżony znany był także polskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Sprawa wzbudziła olbrzymie zainteresowanie szwedzkich mediów.
Chodziło nie o byle kogo. Krzysztof O. (jak pisały o nim gazety) był założycielem Stowarzyszenia przeciw Zbrodni i byłym rzecznik Praw Ofiar Przestępstw. Instytucja ta działała w latach 2000-2001 przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji i miała na celu zapewnienie „przestrzegania praw i poszanowania godności osób pokrzywdzonych“. Na stanowisko rzecznika powoła Krzysztofa Orszagha minister Marek Biernacki za rządów Jerzego Buzka. Działalność Rzecznika Praw Ofiar koncentrowała się m.in. na informowaniu osób poszkodowanych o przysługujących im prawach, udzielaniu pomocy prawnej, interweniowaniu w przypadku dokonania nadużyć lub zaniedbań ze strony organów państwa oraz współpracy z urzędami, funkcjonariuszami i pracownikami instytucji publicznych, w szczególności z Ministerstwem Sprawiedliwości. W październiku 2001 roku Biuro Rzecznika Praw Ofiar Przestępstw przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji przestało istnieć. Jak tłumaczono, nowe kierownictwo resortu nie widziało potrzeby istnienia tej placówki w ministerstwie. Wówczas Krzysztof Orszagh stanął na czele Stowarzyszenia Przeciwko Zbrodni imienia Jolanty Brzozowskiej. Stowarzyszenie było organizacją społeczną, pozarządową i nie było finansowane ze środków publicznych.
O adwokacie Krzysztofie Orszaghu głośno było po raz pierwszy pod koniec lat 90. Właśnie wtedy, 19 stycznia 1996 roku, miało miejsce jedno z najgłośniejszych i najbardziej krwawych morderstw III RP. Jak opisywała wówczas sprawę prasa, troje znajomych z warszawskiego technikum włamało się do biura w Tarchominie, gdzie przebywała 22-letnia Jolanta Brzozowska, siostra żony Krzysztofa Orszagha. Monika Osińska „Osa”, Marcin Murawski „Jogi” oraz Robert Gołębiowski „Gołąb” zabili Jolantę Brzozowską, aby zdobyć pieniądze na studniówkę. Napastnicy zadali jej 12 ciosów nożem m.in. w okolice oczu oraz 7 ciosów kijem bejsbolowym w głowę. Mordercy po długim procesie skazani zostali na dożywocie. W 2001 roku obrońcy skazanych walczyli o złagodzenie kar, jednak Sąd Najwyższy oddalił ich wnioski.
To właśnie w konsekwencji okrutnego zabójstwa na siostrze jego żony, Krzysztof Orszagh założył Stowarzyszenie Przeciwko Zbrodni im. Jolanty Brzozowskiej i razem ze stworzonym przez niego Zespołem ds. Pomocy Ofiarom Przestępstw przy Urzędzie m. st. Warszawa, walczył o poszanowanie godności ofiar przestępstw przez organa ścigania i wymiar sprawiedliwości.
W późniejszych latach nad bohaterem tej historii zaczęły się jednak zbierać ciemne chmury. Najpierw postawiono mu zarzutów o organizację nielegalnych adopcji i namawianie kobiet do składania fałszywych oświadczeń przed urzędnikiem stanu cywilnego. Orszagh przyznał się do pobierania 50 tys. zł za pośrednictwo pomiędzy kobietami w ciąży, które chcą oddać swoje dziecko zaraz po jego narodzinach, oraz rodzicami, którzy planowali adopcję. Jak tłumaczył, dzieci trafiały do kochających rodzin i przekonywał, że polskie prawo jest złe, bo nie umożliwia szybkich adopcji. Oprócz Krzysztofa Orszagha oskarżonych było w tę sprawę kilka innych osób.
Nazwisko Krzysztofa O. pojawia się również w innej sprawie – Cezarego Mończyka, właściciela agencji zatrudniającej seksmodelki, która organizowała pokazy erotyczne (dziewczyny przez niego zatrudniane walczyły ze sobą w kisielu, prezentowały skąpą bieliznę, tańczyły na rurze), który niespodziewanie stał się jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci telewizyjnych na początku obecnego stulecia. Mończyk popularność zyskał dzięki występom w serialu “Ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym”. Organizował też wybory miss mokrego podkoszulka. Serial telewizyjny oglądało wówczas w TVP miliony Polaków.
To właśnie wówczas, w 2003 roku, doniesienie do warszawskiej prokuratury na działalność Mończyka złożył… Krzysztof Orszagh, ówczesny szef Zespołu Pomocy Ofiarom Przestępstw. Argumentował, że Mończyk podstępem namawia młode dziewczyny do demoralizujących zachowań i szantażem zmusza je do występowania nago. Podobny protest do komisji etyki Telewizji Polskiej złożył rzecznik praw dziecka. Tłumaczono, że serial, w którym występuje Cezary Mończyk, zagraża psychicznemu i moralnemu rozwojowi nieletnich.
Jeszcze raz nazwisko Orszagha pojawia się w innej sprawie. W oszołomskiej książce Henryka Pająka “Prosto w ślepia” (Wydawnictwo Retro, 2008), w której autor porównuje czasy żydobolszewickiej PRL, gdy niepokornych księży mordowano fizycznie, z czasami Czwartej RP proklamowanej przez Kaczyńskich, gdzie duchownych się nie likwiduje fizycznie, tylko kamieniuje moralnie, to znaczy amoralnie. Pająk wyjaśniał:
Łajdacki spisek przeciwko temu duchownemu (chodziło o sprawę arcybiskupa S. Wielgusa – dop. red.) uknuto dlatego, że rządzącym w „Czwartej RP” judaszom i faryzeuszom był on wyjątkowo niewygodny w funkcji metropolity warszawskiego. Syn chłopa z wielodzietnej rodziny. Wybitny filozof, katolickiej ortodoksji fundamentalista. No i patriota polski. Śmiało w swych pracach naukowych, homiliach demaskujący współczesny libertynizm, „otwieranie” Kościoła na niszczycielski modernizm i ekumenizm, który jest niczym innym jak globalizmem na gruncie religii.
W książce autor piętnował wszystkich tych, którzy wystąpili przeciwko arcybiskupowi, między innymi ówczesnego rzecznika praw obywatelskich Janusza Kochanowskiego (zginął w katastrofie smoleńskiej). To właśnie w jego kontekście pojawia się nazwisko Orszagha.
Poprzestańmy na następującym incydencie. W marcu 2006 roku odbywał się proces bandziora, który zgwałcił i zamordował dziewczynę. Podczas procesu matka zamordowanej nazwała go „bydlakiem”. Bandzior obraził się i jego adwokat zażądał od matki zamordowanej 70.000 złotych odszkodowania za naruszenie jego dóbr osobistych! Miała się odbyć w tej sprawie osobna rozprawa, w której morderca zamienił się w ofiarę obelgi. Sprawa musiała oprzeć się o biuro Rzecznika Praw Obywatelskich, bo jego rzecznik prasowy o nazwisku Orszagh, natychmiast nazwał tego bandzio-ra-mordercę „szambem”. Janusz Kochanowski zwolnił go za ten epitet z funkcji rzecznika! Zapewne zwolnił go nie tylko za to, ale „szambo” stało się chyba kroplą, która przelała prawdziwe szambo. (Henryk Pająk: “Prosto w ślepia”)
Dziwnie się składało do tej pory, że nazwisko adwokata Krzysztofa Orszagha pojawiało się często w kontekście spraw obyczajowych. Występował jako obrońca moralności i prawa, z drugiej strony ciążyły na nim oskarżenia o łamanie prawa. Jak wspomnieliśmy wcześniej polski wymiar sprawiedliwości oskarżył go o organizowanie nielegalnych adopcji. Razem ze swoją partnerką Weroniką I. organizowali nielegalne adopcje od końca 2011 do sierpnia 2012 roku. Krzysztof O. przyznał się do winy. Sam zaproponował nawet karę dla siebie: 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat i grzywnę. Ale na proces do Polski nie dotarł.
Wcześniej, w sierpniu 2014 roku, zatrzymała go, wraz z jego partnerką Weroniką I., policja w Szwecji. Prokuratura szwedzka zarzuciła mu i jego wspólnikom, zmuszanie do nierządu 15 kobiet i czerpanie z tego zysku. Sprawa wyszła na jaw w czerwcu ubiegłego roku. Młodej Polce udało się uciec z willi znajdującej się na południe od Sztokholmu, gdzie była przetrzymywana przez stręczycieli. Zatrzymała samochód, którego kierowca pomógł jej skontaktować się z policją. Początkowo kobieta zeznawała, że został sprowadzona do Szwecji do pracy przy sprzątaniu, gdy jednak policja znalazła jej pozowane zdjęcia na Internecie na stronach kontaktów seksualnych, zmieniła zdanie i powiedziała, że została zatrudniony jako “dama do towarzystwa”.
Policja rozpoczęła dochodzenie i okazało się, że usługi seksualne z udziałem Polek oferowano w jednej z willi w Huddinge, a także w mieszkaniu na terenie Södertälje. Można było sobie także “zamówić” sex z dostawą do domu. W procederze tym brało udział, zdaniem policji, 15 kobiet. Organizatorem tego procederu miał by właśnie Krzysztof O.
W 2015 roku Krzysztof Orszagh został skazany przez sąd szwedzki na pięć i pół roku więzienia za sutenerstwo i gwałt. Sąd orzekł także o jego wydaleniu ze Szwecji z zakazem powrotu przez 10 lat. Jak uzasadniano oskarżony został skazany za ”rekrutowanie kobiet z Polski (do Szwecji) w celu wykorzystywania ich do prostytucji oraz za organizowanie tego procederu. Mężczyzna ma zapłacić państwu szwedzkiemu 1,6 mln koron (ok. 700 tys. złotych) za korzyści majątkowe, jakie czerpał z działalności przestępczej. Obroty grupy, w której główną rolę odgrywał Krzysztof Orszagh, oszacowano na ok. 2 miliony koron.
Sąd skazał także za pomocnictwo w sutenerstwie partnerkę prawnika Weronikę I. na 8 miesięcy pozbawienia wolności oraz kierowcę Jakuba G. na 3 miesiące więzienia. Kobieta inkasowała pieniądze od prostytuujących się kobiet oraz dokonywała przelewów. Mężczyzna podwoził kobiety sprzedające usługi seksualne do domów klientów.
STREFA.SE