Z mojego Dziennika (1)

Zapis z 29 września 2010 roku:

Nie spotkałem jeszcze ani jednej osoby, która by o K. powiedziała coś miłego. Najczęściej albo traktowany jest z pobłażliwą wyrozumiałością, albo mówią o nim, że to nawiedzony narcyz. Może dlatego, że w jego zachowaniu mało jest szczerości i nie interesuje go nic poza własną działalnością.

Przez całe lata L.K. odnosił się do mnie ze źle ukrywanym pobłażaniem i wiecznie mówił do mnie „Marku”. Na początku poprawiałem go, ale w końcu dałem sobie spokój. K. się uparł by nie pamiętać jak mam na imię, więc złożyłem to karb jego lekceważącego stosunku do ludzi. K. interesują tylko osoby, które mogą dla niego coś zrobić – tłumaczył mi jeden z jego znajomych. Dzisiaj wiem, że miał rację.

Nie pamiętam kto i dlaczego, ale ktoś mi podesłał list, jak Henryk Dasko napisał o K. (w 1998 roku):

Drodzy Przyjaciele,

Piszę w pośpiechu, więc z góry proszę o wybaczenie za pewne skróty myślowe i uproszczenia.

Oto mamy nowy temat – L.K. i jego charakter. W Świetlicy odbywa się zebranie ZMP, na którym zdrowy kolektyw usiłuje zawrócić kol. K. z drogi prowadzącej w grzęzawisko burżuazyjnego indywidualizmu. Od kol. K. oczekuje się złożenia samokrytyki.

Czytam te listy z poczuciem lekkiego zdumienia, a może nawet więcej. Wydaje mi sie, że mamy tu do czynienia z pomieszaniem paru spraw, których moim zdaniem łączyć nie należy.

Pierwsze to kwestia artykułu we ”Wprost”, obchodów marcowych etc. Jest to sprawa konkretna, dotycząca w jakimś sensie nas wszystkich. L. został tam zaprezentowany jako ”twórca i animator Reunion’68”. Szereg osób ma zastrzeżenia do tej formuły i domaganie się od L. wyjaśnienia, jak do tego doszło, wydaje mi się zarówno sensowne, jak i sprawą publiczną, interesującą ogół P.T. Świetliczan.

Ale obecna dyskusja przybrała inny obrót. Nakierowana jest nie tyle na słowa, zamieszczone w tygodniku ”Wprost”, co na pytanie: jaki to L. naprawdę jest? Zaczęliśmy się zastanawiać nad charakterem L.: dlaczego lubi oglądać swoje nazwisko na afiszu literami większymi niż te, które my uważamy za stosowne; co mówi ludziom na bankietach; jak się z kimś rozliczył. Andrzej Krakowski, człowiek o delikatności Pana Jezusa, usiłuje sprawę załagodzić, zmieniając temat dyskusji na rolę zaimka osobowego w językach polskim i angielskim. Jestem człowiekiem nieskończenie mniej od Andrzeja subtelnym i napisze, co myślę.

Nasza prywatna opinia na temat cech charakteru L.K., a także kogokolwiek innego, nie jest sprawą do dyskusji na arenie publicznej, w przytomności stu kilkudziesieciu członków Świetlicy. Pouczanie człowieka w tzw. kwiecie wieku, posiadającego karierę, dom, żonę, kochankę, psa, dzieci z żoną, dzieci z etc., jak ma sobie wyregulować osobowość, wydaje mi się w najwyższym stopniu niestosowne i sprzeczne z zasadami świetlicowego etosu. Powracam uporczywie do czasu, kiedy ta szlachetna instytucja dzięki uprzejmości Wieśka Kochańskiego otwarła dla mnie swe podwoje.

Nadrzędną i niewzruszoną zasadą działania Świetlicy – a w szerszym zakresie Reunion’68 – wydaje mi się reguła wzajemnej akceptacji. Nie widzę żadnej możliwości odstępstwa od tej zasady (…) W ostatnich miesiącach, drodzy Przyjaciele, zaakceptowaliśmy przesunięcie granicy tego, co w Świetlicy dopuszczalne. To się nie stało z dnia na dzień, miało to charakter inwazji pełzającej, coś tak, jak w sztuce ”Nosorożec” Ionesco. Dyskusja na temat L. – nie tego, co L. zrobił, ale tego, jaki L. jest – to objaw przesunięcia tej granicy.

Bardzo bym pragnął, żeby to była ostatnia dyskusja tego rodzaju – bowiem niezależnie od tego jaki L. jest i niezależnie od tego, jaki ja jestem, pozostajemy przyjaciółmi z Reunion, pełnymi respektu dla wzajemnych idiosynkrazji.

Pozdrawiam wszystkich,

Henryk D.

 

Zapis z 10 lutego 2011 roku.

Historia z J-P Paleńskim miała swoje reperkusje. To marcowe towarzystwo spięło się w sobie i nakręcone przez durnego K. – bez zapoznania się z faktami i książką – rozpoczęło ataki na moją osobę. Dostałem również list pełen oburzenia od – skądinąd sympatycznego i życzliwego – Piotra Z., który dał się ponieść emocjom. W odpowiedzi napisałem do niego list:

”Każdy ma prawo do wyrażania swoich opinii, więc oczywiście to szanuję. Nie mogę jednak zgodzić się z tym, że z powodu jednego wiersza uruchamia się całą kampanię nienawiści i nagonkę, zarówno na autora wiersza, jak i na mnie. Po pierwsze – o czym milczą ci, którzy nagonkę organizują – ani tomik pana Paleńskiego nie był/nie jest w sprzedaży, ani nie miał żadnej promocji, ani autor, ani ja inkryminowanego wiersza nie rozpowszechniał w internecie. Czyli robi to ktoś, kto ma złą wolę. Zastanawiam się kto i dlaczego łamie prawa autorskie autora – bo prawa autorskie ma wyłącznie Autor, a nie ja.

Trzeba też znać kontekst, w jakim wiersz powstał i w oparciu o to go oceniać. Ja przygotowują tomik do druku na zlecenie Autora – bo jest to po prostu druk zamówiony do druku, jak 99% wszystkich książek, które ukazują się w Wydawnictwie Polonica – nie zwróciłem szczególnej uwagi na jakąś wrogą i rasistowską wymowę tego wiersza – bo ja po prostu nie mam złych myśli, i nie dopatruję się w ludziach złych intencji. Jestem za wolnością twórczą, chociaż nie wszystko mi się podoba, znam pana Paleńskiego i mogę wymienić dziesięć innych jego wad, ale nie to, że jest antysemitą.

Takie stawianie sprawy i oskarżanie również mnie o antysemityzm uważam za bezmyślne działanie ludzi, którzy z braku argumentów najchętniej jednych określają jako Żydów, a drugich jako antysemitów. Zajmując się pracą wydawniczą i dziennikarską jestem narażony na różnego rodzaju ataki i pomówienia, mam więc dość grubą skórę, by się takimi sprawami zbytnio nie przejmować. Więcej listów dostaję od ludzi, którzy moją gazetę nazywają żydowską – złej woli nie brakuje jak się okazuje po obu stronach.

Zastanawia mnie cała kampania wymierzona przeciwko mnie przez p. K., któremu nigdy nie odmawiałem nagłaśniania jego działalności – a jego mało kulturalne zachowanie i obrażanie mnie w listach. Tak samo zastanawia mnie, dlaczego do Autora tomiku (w którym poza jednym kursujący, nielegalnie po internecie, znajduje się 70 innych wierszy) dzwonią anonimowe osoby i mu grożą. Grupa, która stoi za K., ma zatem wiele do wyjaśnienia.

Nowa Gazeta Polska od początku walczy z rasizmem i ksenofobią, nagrody Nowej Gazety Polskiej otrzymali w ostatnich latach Marta Prochwicz (za działalność właśnie przybliżającą problematykę stosunków polsko-żydowskich), Katarzyna Gruber, Maciej Zaremba, nie wspominając o twórcach jak Michał Moszkowicz, Jakub Moszkowicz, Ryszard Solarz… Dzisiaj ktoś, kto ma złe intencje, robi ze mnie antysemitę.

To bardzo dziwne stanowisko, które skłania mnie do tego, że w przyszłości zastanowię się, czy warto promować jakiekolwiek działania grupy p. L.K. – dla którego i tak jestem „reklamodawcą kapusty” – jak o mnie napisał – bo jak widać za działaniami z pozoru szlachetnymi, kryje się wiele obłudy”.

Tadeusz Nowakowski

Lämna ett svar