Kolejna rocznica Powstania Warszawskiego. Syreny, przemówienia, powstańcze piosenki, marsze, obchody. A ja widzę 36 tysięcy „żołnierzy” (piszę w cudzysłowie, bo żołnierski był tylko stan ducha, broń miało PARĘ PROCENT!), z których zginęło 17 tysięcy (w wojsku, gdy ginie 20 procent stanu, formacja idzie na tyły do uzupełnień!). Widzę 200 tysięcy cywilów (w tym moich dwóch kuzynów), dzieci jak ja, matki i babcie jak moje). Widzę zaszlachtowane Powstanie i miasto, bez żadnych efektów politycznych czy militarnych. Żadnych, zarobiliśmy tylko blizny.

Ach ten nasz „patriotyzm”! Idzie Jasio na wojenkę, defiluje i wszyscy się cieszą. Jak mu ładnie w mundurze! A potem wycharkuje płuca w jakieś piaski, bagna, rowy, piwnice, a mamusi przybywa zdjęcie na komodzie. (Oczywiście w mundurze, jak inaczej). Jak to na wojence ładnie, Kiedy ułan z konia spadnie!

Kiedy nauczymy się szanować życie, każde życie? Kiedy dojrzejemy? Kiedy przestaniemy ginąć i zabijać innych ludzi w wypadkach samochodowych z procentami w żyłach, kiedy przestaniemy tonąć w rzekach, morzach, stawach, bo zabrakło rozwagi, kiedy do jasnej cholery zmądrzejemy?

Pełni męstwa i odwagi Polacy? Naiwni, prymitywni, niestety głupawi i łatwi do manipulowania Polacy! Dla Polaków można czasem zrobić coś dobrego/ To słowa Wielopolskiego, gdy tłumaczył krzywdy/ I dodał/ Z Polakami nigdy.

Andrzej Szmilichowski

Pisane: 5 sierpnia 2020. godzina 07:30

 

Lämna ett svar