Super interes, czy ryzykowna gra? Inwestowanie w bitcoin to rosyjska ruletka z wirtualnym pistoletem przy skroni.
Jak podaje Cointelegraph, polska kryptogiełda Coinroom zamknęła nagle swoją działalność. Z mediów społecznościowych znikęła zarówno strona giełdy, jak i … pieniądze zainwestowane przez użytkowników. A niektórzy mieli na swoich kontach zgromadzone niemal po 60.000 złotych.
O problemach Coinroom (który istnieje od 2016 roku) było już wiadomo w kwietniu tego roku. Zgodnie z umową gieła powinna przed likwidacją skontaktować się z użytkownikami, by mieli szansę na wycofanie swoich lokat. Informacja dotarła tylko do nielicznych – mogli wycofać tylko część z zainwestowanych pieniędzy.
Jak informuje polski portal Comparic.pl, według szacunków może chodzić nawet o kilka tysięcy poszkodowanych osób. Komisja Nadzoru Finansowego prowadzi w tej sprawie czynności mające na celu ustalenie tożsamości wszystkich pokrzywdzonych. Osoby, które próbowały na własną rękę odzyskać środki twierdzą, że giełda zapadła się pod ziemię, a wraz z nią prezes. Strona internetowa jest nieaktywna, podobnie jak profile w mediach społecznościowych. Tomasz Zbigniew Wiewióra będący właścicielem przedsiębiorstwa nazywany przez poszkodowanych „wyrachowanym oszustem” jeszcze w kwietniu twierdził, że zaległości zostaną spłacone w przeciągu kilku tygodni. Wierzyciele jednak nadal czekać na zwrot środków i na razie niewiele wskazuje na to, że uda im się je odzyskać.
Sen o bitconach kończy się zimnym prysznicem.
STREFA.SE