Magginalia

Nazwy firm przechodzą nieraz do potocznego języka, kojarząc się z określonym produktem czy wyrobem. Tak stało się z elektroluksem, cyzli odkurzaczem elektrycznym, którego nazwa pochodzi od szwedzkiego koncernu ”Elektrolux”. Podobnie jest również z firmą Maggi, która w przyszłym roku obchodzić będzie swoje 130-lecie, której podstawowy wyrób (w każdym razie najbardziej znany) stanowiła przyprawa do zupy.

Julius Maggi – o którym wspominała nawet polska stara encyklopedia – był Szwajcarem. Urodził się 9 października 1846 roku w Frauenfeld (kanton Thurgau), zaś jego na pozór dziwne nazwisko wywodziło się z Lombardii, skąd pochodził ojciec. Matka to córka nauczyciela w Zurychu. Pan Juliusz pobierał nauki handlowe w Bazylei, a nawet odbył szkołę rekrucką, ale pragnął odnieść w życiu jakiś wielki sukces. Zdolny młodzian był w 21 wiośnie życia wicedyrektorem szwajcarskiego przedsiębiorstwa młynarskiego w Budapeszcie. Kiedy w 1872 roku przejął po ojcu młyn omłotowy w Kemptthal wydawało się, że w tej branży ugrzęźnie do końca życia, tym bardziej, iż nabył jeszcze młyn miejski w Zurychu, a później w Schaffhausen. Aliści sławny stał się z czasem w innej branży, aczkolwiek nie całkiem obcje młynarstwu.

Nie warto zamęczać PT Czytelników szczegółami, jakich nie skąpiła firma w wydanej na stulecie okolicznościowej książeczce pt ”Maggibalien von A bis Z”. W każdy razie przedsiębiorczy Szwajcar wszedł do branży koncentratów spożywczych założywszy fabrykę w Singen na ziemi niemieckiej. Jego wielkim wynalazkiem były rozpuszczalne zupy – grochówka i fasolowa, które formowano w kostki, pakowano w torebki i pudełeczka. Do tego doszły wkrótce buteleczki z oryginalną przyprawą w płynie, polepszającą smak spożywczej potrawy. Tak powstało osławione ”maggi”.

Pan Maggi wynajął mały dom w wioseczce badeńskiej Singen am Hohentwiel, położonej nad Jeziorem Bodeńskim, gdzie ”siedem robotnic i zarządca” napełniali buteleczki brunatnym płynem zwanym z alemańska Gütterli (w wolnym przekładzie polepszacz). Nic dziwnego, że ów dom nazwano Gütterli-Hüsli, z właściwą w tamtych stronach skłonnością językową do zdrobnień. W domku tym istnieje muzeum firmowe, gdzie oglądać można  m.in. stare plakaty reklamowe i dawne opakowania towarów.

Maggi w płynie – nie bez udziału sugestywnej reklamy – okazało się przebojem rynkowym, chociaż produkowano też inne przyprawy i surogaty. W 1893 roku stanęła mieszalnia zup gotowych, a także kostek bulionowych (przypomnę, że bulion pochodzi od nazwiska Gottfrieda von Buillon, właściciela hrabstwa w Ardenach, żyjącego w XI stuleciu, który ponoć pragnąc intensywnie odżywiać swych zadziornych żołnierzy, wpadł na pomysł czystego rosołu z mięsa). te kostki produkowane od 1908 roku przysporzyły Maggiemu nie tylko pieniędzy, ale także sławy. Ich fabrykant zmarł 19 października 1912 roku, pozostawiając sześcioro dzieci (cztery córki i dwóch synów) z dwóch małżeństw. Syn pierworodny zmarł w wieku czterech miesięcy, zać drugi – Harry, ukończywszy 36 lat w 1926 roku.

Symbolem firmy jest gwiazda z krzyżem (Kreuzstern), jakby nawiązująca do szwajcarskiego sztandaru. Stała się ona od 1894 roku zastrzeżonym prawnie znakiem towarowym.

Maggie senior dożył okresu, kiedy można było mówić o prawdziwej fabryce z dymiącymi kominami i dużą załogą. Dość wcześnie zawiązano w tym celu spółkę pod nazwą ”Julius Maggie & Cie” w Kemptthal. W 1900 roku zatrudniano w Suingen ok. 450 kobiet i mężczyzn, a siedem lat później pobudowano tam – jako pierwszą tego rodzaju budowlę w Niemczech południowych – żelazobetonową wieżę ciśnień.

Losy firmy Maggie nie były drogą usłaną różami. Pierwsza wojna światowa zagroziła egzystencji fabryki, zaś reforma walutowa w 1923 roku nadszarpnęła jej kapitałami. W Trzeciej Rzeszy było to już przedsiębiorstwo pod nazorem państwowym. Druga wojna światowa zahamawała wszelki rozwój. Z 4300 zatrudnionych w 1939 roku pozostała pod koniec wojny tylko połowa załogi. Nie był to czas dobrych bulionów i przypraw, ale ersatzów i bomb.

W 1947 roku przystąpiono do odbudowy firmy, której nazwa stanowiła cenny walor. Wtedy doszło do przyłączenia fabryki (przy zachowaniu jej znaków firmowych) do szwajcarskiego koncernu ”Nestle Alimentara AG” w Vevey nad Jeziorem Genewskim. Dodajmy, że Henri Nestle (1814-1890), założył fabrykę czekolady, potem powstała firma zajmująca się ekstraktami kawy (Nesca), herbaty (Nestea) i różnymi odżywkami, mając od początku szerokie powiązania międzynarodowe.

Firmy Maggie nikt nie usiłował zmieniać (jak w Polsce np. zrobiono z Wedlem), chętnie nawiązując do tradycji. W 1947 roku urządzono jubileusz w Siengen, zaś w 1987 roku stulecie. Firma od początku dbała o tworzenie przedstawicielstw zagranicznych. Powstawały w Paryżu, Pradze, Mediolanie, Amsterdamie i Poznaniu. Może właśnie dlatego tak dobrze znana stała się nazwa ”Maggi” w Polsce, gdzie przed drugą wojną światową emaliowane tabliczki reklamowały jej wyroby w sklepach. Poznańska firma Maggi powstała 1 lipca 1929 roku, a fabrykę budowano w latach 1931-1932. Zatrudniała ok. 280 pracowników dostarczając przyprawy w płynie, bulionowych kostek i zup. Miesięcznie wytwarzano ok. 20 ton kostek i 10 ton zup w kostkach. W 1936 roku istniały trzy oddziały ”Maggi” w grodzie Przemysława. Podobnie jak Nivea czy Persil – były to firmy z kapitałem obcym.

Reklama jest dźwignią handlu. Rzutki Szwajcar doceniał jej znaczenie od początku, zlecając układanie zabawnych wierszyków. Pojawiły się więc tak osobliwe wierszyki, jak:

Mein Vater, mein Vater!

Ich werde nicht Soldat,

derweil man bei der Infanterie

nich Maggi-Suppe hat.

 

Söhnchen, mein Söhnchen!

Kommst Du erst zu den Truppen,

so ist man dort auch langst

nur Maggi’s Fleischkonservensuppen.

(Ojcze, mój Ojcze! Nie zostanę żołnierzem, gdyż nie podają zupek maggiego, Synku, mój, synku! kiedy dorośniesz do wosjka, będę tam jedli tylko konserwowe zupy Maggiego). Brzmi to humorystycznie, ale trafiało właściwie w militarystyczny ton propagandy niemieckiej. Autorem owej reklamki (podobnie jak paru innych) z końca XIX stulecia, był dramaturg i poeta Frank Wedekind (1873-1934), pracujący przez dwa lata obowiązki w biurze reklamy firmy.

Powtarzanie pewnych sloganów utrwala firmę w pamięci, czego dowodzi słynna książka kucharska Henrietty Davids z 1892 roku, polecająca przyprawy Maggiego lub czasopismo ”Die Höffische und Herrschaftliche Küche” z 1908 roku proponujące używanie tychże przypraw dla poprawienia smaku publikowanych tam receptur potraw. Wreszcie – o czym z dumą wspomina firma – znany artysta Joseph Beuys posłużył się buteleczką maggie w dziele ”Ich kenne kein Weekend” (1972), zaś prof. Thomas Bayrele z Frankfurtu uznał tę samą flaszeczkę za model godny utrwalenia w malowidle olejnym pod tytułem ”Matka i dziecko” (1980). Oto magiczna kariera Maggi.

Jerzy Nowakowski

Lämna ett svar